Reklama

Historia

Zagadka księdza N.N.

Po 80 latach udało się ustalić, kto został pochowany w anonimowym grobie na cmentarzu w Zduńskiej Woli. „N.N. Ksiądz” to kleryk Adam Jaskowski, chrystusowiec.

Niedziela Ogólnopolska 37/2021, str. 60-61

[ TEMATY ]

historia

ksiądz

Zdjęcia: archiwum Rodzinne Jaskiewiczów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przez lata na cmentarzu katolickim przy ul. Łaskiej wśród ofiar niemieckich nalotów znajdował się anonimowy grób. Tablica z napisem: „Tu spoczywa N.N. Ksiądz, który zginął podczas bombardowania przez Niemców dworca kolejowego w Zduńskiej Woli we wrześniu 1939 roku”, ciekawiła mieszkańców.

Jarosława Stulczewskiego, archiwistę, prezesa Towarzystwa Przyjaciół Zduńskiej Woli, też to intrygowało. – Próbowałem się dowiadywać, kto tu jest pochowany od starszych ludzi ze Zduńskiej Woli, którzy mogli coś wiedzieć, ale bezskutecznie. Powiedzieli mi, że to uchodźca z Wielkopolski. Nie pochodził stąd, nie miał dokumentów. Uznano go za księdza, bo miał sutannę – mówi Stulczewski. W tym miejscu utknął.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wykaz absolwentów

Dopiero wiosną tego roku, poszukując materiałów o osobach związanych ze Zduńską Wolą, archiwista przeglądał książkę dotyczącą LO w Ostrowie Wielkopolskim. Przypadkowo trafił na wykaz maturzystów z rocznika 1934 i nazwisko: Adam Jaskowski, z informacją, że był klerykiem i zginął 3 września 1939 r. w Zduńskiej Woli.

– Takiego kleryka, który w tym czasie tam zginął, nie kojarzyłem. Pomyślałem, że to może jest ten „N.N. Ksiądz”, budzący ciekawość swoją anonimowością – opowiada Stulczewski.

Reklama

W internecie, szukając kleryka, który zginął w Zduńskiej Woli, na stronie Towarzystwa Chrystusowego znalazł informacje o kleryku Jaskowskim, tyle że nie przez „s”, a „ś”, który zginął w tym mieście. Chrystusowcy wiedzieli, wiedziała także – jak się później okazało – rodzina, ale grób pozostawał anonimowy.

Nieznane losy

W czasie wojny miało zginąć 26 chrystusowców. – Ta liczba jest niepełna. To współbracia, których losy mamy udokumentowane – zaznacza ks. prof. Bernard Kołodziej, dyrektor archiwum Towarzystwa Chrystusowego. Losy niektórych nie są znane. Ksiądz Ignacy Posadzy, przełożony generalny, w przededniu niemieckiego ataku zarządził, aby wszyscy aspiranci udali się do domów rodzinnych.

– Po wojnie mieli się zgłosić – relacjonuje ks. Kołodziej. – Duża część tego nie zrobiła. Chrystusowcy byli w obozach, na robotach przymusowych, potem się znajdowali albo były odnajdywane ich groby – wciąż je odnajdujemy.

Kilkanaście lat temu ks. Kołodziej dowiedział się, że w Ostrówkach na Wołyniu zginął chrystusowiec. – Mówiono, że to kleryk, ale ustaliłem, że to brat Józef Harmata, zamordowany przez UPA – opowiada. – Zagadek do rozwiązania jest więcej. Koło Lidy jest nagrobek z napisem: „Tu leży kleryk z Potulic”. Nie wiemy, kto to.

Uchodźcy z Wielkopolski

Adam Felicjan Jaskowski pochodził z Ostrowa Wielkopolskiego i był drugim z kolei synem Teofila, uczestnika powstań wielkopolskiego oraz śląskiego. Po maturze w 1934 r. znalazł się w szkole podoficerskiej, a po jej ukończeniu wybrał drogę kapłaństwa. We wrześniu 1935 r. wstąpił do Towarzystwa Chrystusowego (SChr) – zgromadzenia zakonnego założonego 3 lata wcześniej przez kard. Augusta Hlonda.

Reklama

W domu macierzystym kongregacji w Potulicach k. Bydgoszczy rozpoczął 2-letni nowicjat, po czym w seminarium w Gnieźnie – 2-letni I kurs filozoficzny. Jesienią 1939 r. miał rozpocząć w seminarium II kurs teologiczny. Już nie rozpoczął.

W pierwszych dniach września 1939 r. podczas ewakuacji, prawdopodobnie z rodzinnego Ostrowa Wielkopolskiego, kleryk Adam Jaskowski przyjechał pociągiem wraz z innymi uchodźcami z Wielkopolski na dworzec kolejowy w Zduńskiej Woli.

Lecą bomby

Gdy 3 września, w niedzielę, po godz. 9 niemieckie lotnictwo zaatakowało Zduńską Wolę, pierwsza bomba spadła na kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny – dzisiejszą bazylikę i sanktuarium św. Maksymiliana (tu w styczniu 1894 r. został ochrzczony św. Maksymilian Maria Kolbe). Bomba przebiła strop i raniła stojącego przy ołtarzu wikariusza ks. Bernarda Srokę oraz zebranych na Mszy św. wiernych.

Byli na tej Mszy św. pradziadkowie Marty Cieślak, dziś kierowniczki Muzeum – Domu Urodzenia św. Maksymiliana Kolbe. Gdy wrócili do domu przy ul. Browarnej (dziś Kolbego), zastali go w ruinie. Tu też spadła bomba. Dom rodzinny świętego, położony na tej ulicy, naprzeciwko, ocalał.

– Stracili dom, a wkrótce potem Niemcy wywieźli ich wszystkich na roboty przymusowe – 14-letniego wówczas dziadka i troje jego rodzeństwa oraz ich ojca, mojego pradziadka – wspomina Marta Cieślak. – Została tylko chora prababcia.

Mężczyzna w sutannie

Bomby spadły też m.in. wzdłuż ulic Szadkowskiej i Torowej – zniszczono szczególnie miejsca w pobliżu dworca kolejowego. Bombardowanie trwało z przerwami przez cały dzień.

Reklama

– Aż do wieczora samoloty zrzucały bomby w różne punkty miasta. W efekcie, według dotychczasowych ustaleń, poniosło śmierć nie mniej niż 130 osób, ale najpewniej dużo więcej – relacjonuje Jarosław Stulczewski. Pełna lista ofiar, sporządzona w czasie okupacji, zaginęła. Udało się odtworzyć personalia zaledwie kilkudziesięciu osób.

Jednym z N.N. był młody, nieznany mężczyzna w sutannie, bez dokumentów. Okoliczności jego śmierci też nie są do końca jasne. Zginął w zbombardowanym pociągu, możliwe, że spalił się żywcem w wagonie lub został śmiertelnie raniony przez Niemców w czasie ostrzeliwania dworca i jego okolic.

Rodzinne tragedie

Pochowany został na miejscowym cmentarzu parafialnym – najpierw w innym miejscu, w okolicy bramy wejściowej, gdzie pogrzebano inne ofiary nalotu. Kilka lat temu szczątki kleryka przeniesiono do wspólnego grobowca duchownych przy głównej alei, gdzie spoczywa jako „N.N. Ksiądz”.

Najbliżsi kleryka Adama też byli ofiarami Niemców. – Ojciec i brat Adama, czyli nasz dziadek, powstaniec wielkopolski i śląski, i jego drugi syn, a nasz wujek Jerzy zostali zamordowani w obozie koncentracyjnym w Dachau – mówi Wojciech, bratanek kleryka. Nie miał szans ich poznać, urodził się bowiem po wojnie.

Z podobnego powodu nie miała także tej szansy Ewa Biskup, siostra Wojciecha. Co ciekawe, rodzina wiedziała od lat, że kleryk Adam jest pochowany w Zduńskiej Woli. Przyjeżdżali nawet na jego grób.

Wiemy, kto

– O tym, że nie prostowaliśmy, nie umieszczaliśmy na grobie tabliczki z imieniem i nazwiskiem wujka, zdecydował jeszcze mój ojciec – zaznacza Ewa Biskup. – Miejscowy ksiądz, u którego był tata, zaproponował, żeby tak pozostało, bo nad grobem nieznanego księdza mają oni opiekę – dodaje.

– Mieszkacie daleko, nie macie możliwości częstego odwiedzania grobu. Wiemy, kto tu spoczywa, na nagrobku niech pozostanie: nieznany ksiądz, a grób będzie bardziej zadbany – usłyszał ojciec Ewy Biskup. Towarzystwo Chrystusowców też się z tym zgodziło.

Gdy po ponad 80 latach udało się ustalić z imienia i nazwiska, kto spoczywa w grobie, Towarzystwo Przyjaciół Zduńskiej Woli, z pomocą rodziny, planuje wymianę tablicy nagrobnej. Jest też pomysł, żeby do dotychczasowej tabliczki dodać nową, już z danymi kleryka i wyjaśnieniem. „N.N.” niech pozostanie.

2021-09-07 11:14

Oceń: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sześciu nowych kapłanów dla diecezji sosnowieckiej

[ TEMATY ]

ksiądz

kapłan

ARCHIWUM

W wigilię uroczystości Zesłania Ducha Świętego bp Grzegorz Kaszak włączył do grona prezbiterów diecezji sosnowieckiej sześciu diakonów. Po studiach i formacji seminaryjnej oraz rocznej praktyce diakońskiej w parafiach uzyskali święcenia i rozpoczynają kapłańską misję głoszenia Chrystusa i sprawowania sakramentów. Uroczystość, która odbyła się w sosnowieckiej bazylice katedralnej, zgromadziła wielu kapłanów, rodziny i przyjaciół neoprezbiterów oraz wiernych z rodzinnych parafii i wspólnot.

"Czy chcesz razem z nami wypraszać Boże miłosierdzie dla powierzonego ci ludu, modląc się nieustannie według nakazu Chrystusa?" – to jedno z pytań, które biskup zadaje kandydatom w czasie obrzędu święceń kapłańskich. Właśnie jego analizie poświęcił swoją homilię podczas Mszy św. bp Kaszak. Przypomniał przyszłym kapłanom, że dziś w sposób szczególny Kościół stawia przed nimi nałożony przez Chrystusa obowiązek zanoszenia nieustannej, gorliwej modlitwy do Boga za cały świat. "Kapłan to człowiek modlitwy" – jednoznacznie stwierdził biskup przywołując słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane niedługo po wyborze na papieża i realizowane przez całe życie – "Teraz będę musiał się dużo modlić". "Wy drodzy bracia, którzy przystępujecie do święceń kapłańskich, jeśli tylko będziecie chcieli działać na chwałę Pana Boga i ku pożytkowi człowieka, będziecie mieli dużo pracy. (...) W tym natłoku zajęć wspomnijcie, do czego się dziś zobowiązujecie oraz na przykład wspaniałego duszpasterza, jakim był Jan Paweł II" – mówił hierarcha.
CZYTAJ DALEJ

Jak zapobiegać samobójstwom? – po debacie u arcybiskupa Galbasa

2025-10-04 15:31

[ TEMATY ]

samobójstwo

Milena Kindziuk

dr Milena Kindziuk

Red

Kiedy przekroczyłam próg Domu Arcybiskupów Warszawskich, czułam, że to nie będzie spotkanie, które można „odbębnić” i wrócić do codzienności. Tytuł – „Nie pozwólmy znikać bez słowa” – brzmiał boleśnie, zwłaszcza w świetle statystyk, o których mówił później abp Adrian Galbas: prawie pięć tysięcy samobójstw w Polsce w ubiegłym roku. Prawie pięć tysięcy ludzkich dramatów. Prawie pięć tysięcy rodzin, w których rany nie zabliźnią się już nigdy. Liczba to przerażająca, ale jeszcze bardziej poruszająca jest cisza, która po nich zostaje. Cisza, w której brzmi echo ich samotności.

Abp Galbas zaczął od Psalmu 23, który znają chyba wszyscy wierzący: „Choćbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”. Lecz w jego ustach pojawiła się wersja tragiczna: „Jestem w ciemnej dolinie i nikogo nie ma ze mną. Nie ma Cię ze mną, Boże. Nie ma cię ze mną, bracie”. Te słowa zapadły w pamięć. Widziałam twarze uczestników – nikt nie patrzył w telefon, nikt się nie wiercił. W tym momencie zrobiło się naprawdę ciszej.
CZYTAJ DALEJ

Papież wziął udział w zaprzysiężeniu nowych gwardzistów

2025-10-04 19:23

[ TEMATY ]

Leon XIV

Papież wziął udział w zaprzysiężeniu nowych gwardzistów

Leon XIV wziął udział w uroczystości zaprzysiężenia 27 nowych gwardzistów szwajcarskich, która w sobotę popołudniu odbyła się na Dziedzińcu św. Damazego w Pałacu Apostolskim. Na zakończenie ceremonii Ojciec Święty podziękował im za ich świadectwo wiary, które jest dziś niezwykle wymowne dla młodych ludzi.

Dla Leona XIV uroczystość zaprzysiężenia gwardzistów szwajcarskich nie była nowością, bowiem w przeszłości brał w niej udział także jako prefekt Dykasterii ds. Biskupów. Zarazem jednak jest on pierwszym Papieżem od 57 lat, który był obecny podczas tej uroczystości, bowiem ostatni raz gwardziści składali przysięgę w obecności papieża w 1968 r., za pontyfikatu Pawła VI. Podkreślił to w swoim przemówieniu komendant Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej, pułk. Christoph Graf, który powitał Ojca Świętego w imieniu 135-osobowego korpusu gwardzistów.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję