Trwają ciągle duszpasterskie odwiedziny rodzin i ludzi samotnych.
Kolędowanie pochłania stosunkowo dużo czasu. Dlatego trudno jest
teraz obserwować inne przejawy życia parafialnej wspólnoty bł. Radzyma
Gaudentego. Nic zatem dziwnego, że od kilku tygodni w Moim Kościele
dominują refleksje związane z kolędowymi spotkaniami. Tak będzie
i dzisiaj.
W czasie duszpasterskich odwiedzin staram się wymienić
chociaż kilka zdań ze wszystkimi domownikami. Rozmowy te oprócz spraw
związanych z wiarą najczęściej, co jest oczywiste, dotyczą życia
odwiedzanych ludzi, radości i smutków, jakie niesie ze sobą codzienność.
Dla dzieci i młodzieży powszedniość to szkoła, obowiązki domowe i
tak zwany wolny czas.
Często ich właśnie pytam o to, jak spędzają dany im przez
Boga czas na odpoczynek i rozrywkę, jakie mają zainteresowania. W
dużej ilości przypadków jest to hobby bardzo ciekawe i rozwijające
osobowość młodego człowieka. To prawda, że bardzo wielu młodych ludzi
spędza znaczną część wolnego czasu na oglądaniu telewizji i grach
komputerowych. Nie jest to jednak aż tak powszechne zjawisko, jakby
to wynikało z obiegowych opinii.
Nie oznacza to wszelako, że nie ma powodów do niepokoju.
Budzą go zarówno procent młodych ludzi, dla których ten sposób spędzania
wolnego czasu jest podstawowy, jak i ilość godzin spędzonych przez
nich czy to przed telewizyjnym ekranem, czy to komputerowym monitorem.
Jeszcze bardziej niepokojące w tym wszystkim jest zadowolenie
rodziców z takiego stanu rzeczy. Przekonują oni, że lepiej, kiedy
ich dzieci spędzają czas w taki właśnie sposób, niżby mieli włóczyć
się bez sensu i celu po osiedlu. Oczywiście, trudno polemizować z
tak sformułowanym argumentem. Niby ci rodzice mają rację, a jednak
gdzieś budzi się opór w jego przyjęciu. We mnie nawet mocny. Dlaczego?
Bo gdzie jest powiedziane, że te dzieci muszą właśnie bezcelowo i
bezsensownie wydeptywać ścieżki na osiedlowych dróżkach? Czy rzeczywiście
dla młodego pokolenia wybór rozrywki ogranicza się tylko do takiej
możliwości: telewizor, komputer albo wałęsanie się? Odpowiedzi na
postawione przed chwilą pytanie wydają się banalnie proste. A jednak
w praktyce jest różnie.
Szczególnie dociekliwy staję się, kiedy słyszę o grach
komputerowych. Zbyt często bowiem mam okazję słyszeć i czytać o tym,
jakie spustoszenie w psychice dzieci i młodzieży wywołuje wiele z
nich. Przemoc, agresja, lejąca się krew, premiowanie zwycięstwem
gracza, który zabije najwięcej ludzi, wulgarne słownictwo to podstawowe
elementy wielu komputerowych gier przygodowych, oferowanych jako
rozrywka dla młodych ludzi. I dobrze, że spotykałem takich rodziców,
którzy kontrolują, jakimi grami bawią się ich dzieci.
Innym powodem mojego niepokoju, jaki wynika z rozmów
o zainteresowaniach i spędzaniu czasu wolnego, jest znikoma wręcz
ilość dzieci i młodzieży, którzy czytają książki i czasopisma. Są
to wręcz jednostkowe przykłady. Owszem, zdarzają się wyjątki. Spotkałem
podczas kolędowych odwiedzin dziewczynę, która każdą wręcz chwilę
przeznacza na czytanie. Niekiedy jest to nawet przyczyną nieporozumień,
bo chce czytać podczas posiłków, podczas kąpieli (blokuje wtedy na
długi czas łazienkę). Niemniej jednak młodzi ludzie chętnie czytający
to, przepraszam za wyrażenie "okazy wyjątkowe". Ich koleżanki i koledzy,
jak mogą omijają nawet czytanie lektur, posługując się ich filmowymi
wersjami, jeśli takie istnieją, bądź powszechnie dostępnymi brykami
ze streszczeniami i omówieniami. Trudno zresztą się im dziwić. Nie
tak dawno opublikowano wyniki badań na temat czytelnictwa. Okazało
się, że wśród tak zwanej inteligencji zaledwie dwadzieścia procent
przeczytało w ubiegłym roku przynajmniej jedną książkę. Wśród ludzi
mniej wykształconych jest jeszcze gorzej. A przecież wśród tych ludzi
jest wielu w moim wieku i starszych. To oni wychowali się w czasach,
kiedy lektura książek czy czasopism była jedną z niewielu rozrywek
i czytanie było modne. Co więcej, jedna z pracownic ośrodka pomocy
społecznej powiedziała mi, że wśród ludzi zgłaszających się do niej
zaczyna zauważać objawy wtórnego analfabetyzmu. Prawdą jest, że organ
nieużywany zanika. To samo dzieje się w przypadku umiejętności czytania.
Skąd zatem dzieci mają czerpać wzór i uczyć się nawyku czytania?
Bardzo często mówi się u nas o tym, że przejmujemy wiele
wzorów zachowań ludzi Zachodu. Tym też tłumaczy się wiele negatywnych
zjawisk, które pojawiły się w naszej Ojczyźnie. Szkoda, że w większości
owe zapatrzenie się w świat za Odrą dotyczy tego, co złe. Może warto
sięgnąć po dobre obyczaje. We Francji, na przykład, zapanowała moda
na czytanie. Człowiek, który podróżując metrem, nie czyta książki,
uważany jest za staroświeckiego i gbura. Mam nadzieję, że Czytelnicy
Mojego Kościoła staną się prekursorami mody na czytanie u nas.
Z Winnicy tygodnika parafii pw. bł. Radzyma Gaudentego w Gnieźnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu