„...na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata”
Wielkanoc to czas, kiedy w sposób szczególny doświadczamy bliskości wspólnoty Kościoła, ciesząc się ze zmartwychwstania Chrystusa, który buduje Kościół na mocnych fundamentach. Dodatkowo są one wzmacniane modlitwą, życiem wspólnotowym i Eucharystią. Bez cienia wątpliwości możemy powiedzieć, że czasy pierwotnego Kościoła to niemal czasy eschatologiczne i zapowiedź tego, czego będziemy doświadczać w przyszłym świecie po naszym z martwych powstaniu. Wspólna celebracja Eucharystii, uwielbienie Boga, prawdziwie braterska wspólnota, zdolna do dbania o siebie nawzajem, otwarta na potrzeby drugiego, a każdy w niej pełen radości i prostoty serca – to wszystko budziło powszechny szacunek i życzliwość; codziennie przybywało tych, którzy przyjmowali wiarę w Chrystusa. Takie doświadczenie Kościoła jest naszym ideałem, wyzwaniem i zadaniem. Taka wspólnota to prawdziwe uobecnienie Pana Zmartwychwstałego. Wiemy jednak, że wszędzie tam, gdzie jest człowiek, wkradają się: słabość, grzechy, lęk i zwątpienie. I takich przeżyć doświadczali Apostołowie. Zapewne i raczkujący Kościół, mimo euforii i entuzjazmu ze zmartwychwstania Jezusa, był szargany wielorakimi pokusami. Zwycięstwo nad grzechem i śmiercią nie zakończyło walki każdego z nas o świętość, ale ukazało cel, do którego mamy zmierzać.
Lęki i obawa o siebie oraz najbliższych towarzyszyły Apostołom i towarzyszą także dziś nam. Nieraz zamykamy drzwi nie tylko naszych domów, ale i naszych serc przed innymi, przed bardziej i mniej uzasadnionymi obawami. Uczucia te i postawa nie mają nic wspólnego z chrześcijaństwem. Chrystus Zmartwychwstały przynosi pokój. Ten rodzący się w Betlejem i przychodzący jako Zmartwychwstały niesie nam i całemu światu pokój, dziś odmieniany przez wszystkie przypadki. Z Jego cierpienia, z przebitych rąk i boku płynie nadzieja na pokonanie wszystkich przeciwności, wszelkich pokus i wyjścia nawet z najcięższych grzechów. Gdybyśmy mieli wątpliwość, jeszcze raz mówi nam: „Pokój wam”. Posłanym z mocą Ducha Świętego daje wewnętrzny pokój na to wszystko, co się dzieje wokół nas. Na lęk i strach, niepewność jutra, zagmatwane życie, może uwikłanie w grzechy, przychodzi moc kapłańskiego i apostolskiego pojednania z Bogiem i drugim człowiekiem. Czy uwierzysz w to? Czy zaświadczysz tak jak Apostołowie: widzieliśmy Pana? Jeśli tak – bądź błogosławiony. Bądź świadkiem tak, jak Apostołowie byli świadkami wobec niedowierzającego Tomasza – Bóg na pewno postawi na twojej drodze życia takiego Tomasza. Bóg da mu poznać siebie. Ale błogosławieństwo płynie przez świadectwo tych, którzy uwierzyli. Jezus w dzisiejszej Ewangelii po raz trzeci przynosi Apostołom swój pokój. Teraz wierzy nawet Tomasz. Widzi, jednak to nie przez oczy wiary popłynie błogosławieństwo, ale przez oczy serca patrzące na wspólnotę wierzących.
Święty Piotr chwali adresatów swojego listu za postawę tych, którzy nie widzieli, a uwierzyli, gdy obiecał im niewymowną radość i cel naszej wiary, którym jest zbawienie dusz. I w tym niech będzie błogosławiony nasz Pan i Bóg pełen miłosierdzia, który wskrzesił z martwych Jezusa i dał nam nadzieję życia wiecznego, a wszelkie doświadczenia niech tylko wzmocnią wartość naszej wiary, która niech się okaże cenniejsza od zniszczalnego złota.
Powtórne przyjście Jezusa na ziemię łączy się z sądem ostatecznym, zmartwychwstaniem ciał, a także z odnowieniem „wszystkiego”. Duchowa forma życia po śmierci jest dla wielu ludzi o wiele łatwiejsza do przyjęcia niż zmartwychwstanie ludzkiego ciała, szczególnie gdy jesteśmy świadkami całkowitego zniszczenia, np. w wojnie atomowej. Czy w takiej sytuacji naprawdę wszystko zniknie? Znane jest twierdzenie, że „w przyrodzie nic nie ginie”, nawet z ciała spopielonego podczas atomowego wybuchu coś zostanie, zostaną molekuły, atomy, pierwiastki itd. Wierzymy, że Bóg jest wszechmogący, a więc istnieje możliwość wyszukania i połączenia tych wszystkich cząsteczek ludzkiego ciała, tak, aby otrzymało pierwotny kształt. Niedoskonałym porównaniem, próbą wyjaśnienia tego zagadnienia będzie opis funkcjonowanie komputera. Wyobraźmy sobie, że takim największym, nieskończonym komputerem jest sam Bóg. Jego zawartość, to wszyscy ludzie, to także ich myśli, czyny i pragnienia zapisane gdzieś na dysku. Śmierć człowieka, to jakby zamknięcie jakiegoś programu i stan spoczynku. Można jednak pewne funkcje z powrotem uruchomić, można wszystkie zapisy nie tylko odczytać, ale np. wydrukować, czy stworzyć z nich jakieś artystyczne kompozycje.
6 grudnia cały Kościół wspomina św. Mikołaja - biskupa. Dla większości z nas był to pierwszy święty, z którym zawarliśmy bliższą znajomość. Od wczesnego dzieciństwa darzyliśmy go wielką sympatią,
bo przecież przynosił nam prezenty. Tak naprawdę zupełnie go wtedy jeszcze nie znaliśmy. A czy dziś wiemy, kim był Święty Mikołaj? Być może trochę usprawiedliwia nas fakt, że zachowało się niewiele pewnych
informacji na jego temat.
Około roku 270 w Licji, w miejscowości Patras, żyło zamożne chrześcijańskie małżeństwo, które bardzo cierpiało z powodu braku potomka. Oboje małżonkowie prosili w modlitwach Boga o tę łaskę i zostali
wysłuchani. Święty Mikołaj okazał się wielkim dobroczyńcą ludzi i człowiekiem głębokiej wiary, gorliwie wypełniającym powinności wobec Boga.
Rodzice osierocili Mikołaja, gdy był jeszcze młodzieńcem. Zmarli podczas zarazy, zostawiając synowi pokaźny majątek. Mikołaj mógł więc do końca swoich dni wieść dostatnie, beztroskie życie. Wrażliwy
na ludzką biedę, chciał dzielić się bogactwem z osobami cierpiącymi niedostatek. Za swoją hojność nie oczekiwał podziękowań, nie pragnął rozgłosu. Przeciwnie, starał się, aby jego miłosierne uczynki pozostawały
otoczone tajemnicą. Często po kryjomu podrzucał biednym rodzinom podarki i cieszył się, patrząc na radość obdarowywanych ludzi.
Mikołaj chciał jeszcze bardziej zbliżyć się do Boga. Doszedł do wniosku, że najlepiej służyć Mu będzie za klasztornym murem. Po pielgrzymce do Ziemi Świętej dołączył do zakonników w Patras. Wkrótce
wewnętrzny głos nakazał mu wrócić między ludzi. Opuścił klasztor i swe rodzinne strony, by trafić do dużego miasta licyjskiego - Myry.
W niedzielę, 7 grudnia, ulicami Lublina już po raz 12. przejdzie radosny Orszak Świętego Mikołaja.
Organizatorem barwnego korowodu jest parafia św. Mikołaja w Lublinie wraz z inicjatorem przedsięwzięcia ks. Piotrem Kawałko. – Jako parafia chcemy pobudzić mieszkańców miasta, a zwłaszcza dzieci i młodzież, do refleksji i dobroczynności, wrażliwości na potrzebujących i skrzywdzonych przez los, a także wyprostować skrzywiony przez współczesne media i wszechobecną komercję wizerunek św. Mikołaja – wyjaśniają organizatorzy.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.