- Tyle pieniędzy chcą od człowieka, a nic nie potrafią załatwić! - przy kasie kolejowej na dworcu w małym, letniskowym miasteczku denerwuje się mężczyzna w sile wieku.
- Najpierw powiedzieli, że z rowerem mogę jechać w pierwszym lub ostatnim wagonie, a kasjerka nie wie, jaki numer ma taki wagon i nie może wypisać miejscówki
- dodaje jakby na usprawiedliwienie wobec szybko rosnącej kolejki i powiększającej się liczby poirytowanych podróżnych.
Sprawa prosta, banalna. Jej rozwiązaniem jest wywieszenie - tak jak na warszawskich (i innych dworcach kolejowych w dużych miastach) najzwyklejszego schematu zestawienia wagonów. Okazuje
się jednak, że w Polsce załatwianie spraw najprostszych, urasta do wielkiego problemu. Kondycja PKP jest zła - o tym wszyscy wiemy. Likwidowane są połączenia lokalne, bilety drożeją.
Wzrostowi cen nie towarzyszy jednak poprawa jakości oferowanych usług w zakresie przejazdów osobowych. Polskie pociągi nie są bezpieczne (przejazd zwykłym lub nocnym należy uznać bądź za akt
odwagi, bądź desperacji), są często brudne, zdewastowane (nawet te z bardzo drogiej kategorii "Intercity").
Szkoda, bo kolej była kiedyś instytucją szacowną, solidną, a tradycje PKP ma chlubne. Gołym okiem widać, jak to dziedzictwo się teraz marnuje. Nawet w dobie motoryzacji, rozwoju
komunikacji lotniczej, kolej ma wiele zalet i ma przed sobą przyszłość. Ale... kolej nowoczesna, szybka, schludna.
Czy te wymagania są zbyt wielkie wobec możliwości PKP?
Pomóż w rozwoju naszego portalu