Są miejsca, które mają swój niepowtarzalny urok, a ich piękno pozostaje w pamięci na długo. Są zakątki w Polsce, których nie zamieniłabym na żadne inne okrzyczane kurorty świata. Podczas tegorocznych wakacji na mojej liście takich ukochanych miejsc przybyło jeszcze jedno - malutka osada Muczne w Bieszczadach, położona w samym koniuszku Polski, nieopodal granicy polsko-ukraińskiej. W latach PRL-u był to zamknięty dla ruchu turystycznego ośrodek rządowy, gdzie „miłościwie nam panujący” przyjeżdżali polować na grubego zwierza. Dziś Muczne to mała miejscowość turystyczna, urokliwa, bo jeszcze nie zadeptana przez tłumy wczasowiczów, zachwycająca dziewiczą przyrodą i przepięknymi widokami. Stamtąd wiodą odwiedzane przez nielicznych szlaki, m. in. do zniszczonych przez bandy ukraińskie prawosławnych cmentarzy i cerkwi oraz zniesionych z powierzchni ziemi wiosek. Można wybrać się szlakiem na najwyższy szczyt w Bieszczadach - Tarnicę (1346 m n.p.m.), gdzie wzniesiono metalowy krzyż, a tablica pamiątkowa przypomina, że w latach 50. tymi ścieżkami wędrował Karol Wojtyła. Można pójść na Halicz oraz na Krzemieniec, gdzie stykają się trzy granice: polska, słowacka i ukraińska. Bodajże najpiękniejsza trasa wiedzie jednak przez Bukowe Berdo, gdzie widoki zapierają dech w piersiach i - jak w piosence Marka Grechuty - śpiewają „jarzębinowe drzewa, liście, ptaki wszystkie...”. Dobrze jest trochę pobyć w takich miejscach, gdzie „diabeł mówi dobranoc”.
* * *
Latem nad polskim wybrzeżem pojawiają się samoloty reklamujące różne produkty spożywcze, drogeryjne, sprzęt techniczny i usługi. Jedne ciągną za sobą transparenty z napisami, inne zrzucają nawet drobne gadżety, np. cukierki, paczuszki z kawą, saszetki z kosmetykami. W sierpniu tego roku nad plażami Zatoki Gdańskiej pojawił się samolot promujący... antykoncepcję. Być może miało to jakiś związek z przybyciem do Władysławowa statku-kliniki aborcyjnej. Samolot latał nisko i transparent z napisem z łatwością odczytywały nawet dzieci. Na twarzach plażowiczów można było dostrzec lekki uśmiech zażenowania. Któregoś dnia, podczas dużego sztormu, nad morzem w okolicach Krynicy Morskiej dało się zauważyć wielki poruszenie. Niespokojnie krążyły helikoptery sanitarne, na plaży zjawiły się wozy policyjne i karetki pogotowia ratunkowego. Wszystkich ogarnęło przerażenie, że morze pochłonęło kolejne ofiary zbyt odważnych kąpieli. Ofiar w ludziach jednak na szczęście nie było. Okazało się, że do morza wpadł samolot reklamujący antykoncepcję. Pilotowi nic się nie stało, trwała jedynie kilkugodzinna akcja wydobywania z morza samolotu. Po paru dniach, w odległości około 2 km od tego zdarzenia, na wysokich świerkach porastającego wydmy lasu żałośnie powiewał na wietrze porwany w strzępy transparent z hasłem antykoncepcyjnym...
Pomóż w rozwoju naszego portalu