Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni (Łk 3, 11)
Adwentowe dni przemijają nieubłaganie. Telewizyjne reklamy i sklepowe wystawy potwierdzają, że coraz mniej czasu pozostało do świąt Bożego Narodzenia. Zanim jednak szaleństwo przedświątecznych
przygotowań zacznie wdzierać się do naszych domów, pomyślmy o tym, co najważniejsze, o przygotowaniu dla Chrystusa swoich serc. Nasz „adwentowy kaznodzieja” - Jan
Chrzciciel, już w ubiegłą niedzielę zachęcał nas: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego!” (Łk 3, 4). Jak odpowiedzieliśmy na te słowa? Czy coś zmieniło się
na lepsze w naszym życiu? Czy dokonało się nasze nawrócenie?
Dzisiejsza Ewangelia rozpoczyna się od stwierdzenia, że wokół Jana Chrzciciela nauczającego nad Jordanem gromadziły się tłumy. Ktoś może zapytać: I cóż w tym dziwnego? Uważano
go przecież za wielkiego proroka, a niekiedy nawet za obiecanego przez Boga Mesjasza. I może rzeczywiście nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Ale gdyby
dziś jakiś kaznodzieja lub rekolekcjonista zwrócił się do słuchaczy ze słowami: „plemię żmijowe”, to można domyślać się, jak zostałby przyjęty. Mieszkańcy Judei i Jerozolimy
nie obrażają się jednak na Jana, ale przejęci jego słowami, pytają: „Cóż więc mamy czynić?” (Łk 3, 10). Wyczuwając, że jednorazowe obmycie się w wodach Jordanu nie wystarcza
do tego, aby stać się lepszym człowiekiem; proszą proroka o wskazanie konkretnych zasad postępowania. Ich błagalne pytanie nie pozostaje bez odpowiedzi.
Jan Chrzciciel nie lękał się twardych słów. Wiedział, że jego słuchacze po powrocie do domów będą musieli kontynuować to, co zostało zapoczątkowane nad Jordanem. Dlatego też, zwracając się do zebranych,
woła: „Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni” (Łk 3, 11). Te proste słowa miały zasadniczo jeden cel. Chodziło o obudzenie
w słuchaczach dobra, które chwilowo zostało uśpione przez nadmierną troskę o siebie. Jan bowiem doskonale wiedział, że każdy człowiek, niezależnie od tego, w jakiej znajduje
się aktualnie sytuacji, ma czym się dzielić. Chciał więc uświadomić zebranym, że otrzymali od Boga cenny skarb miłości i dobroci, który przy odrobinie dobrej woli można jeszcze pomnożyć i zanieść
innym. Te słowa adresowane są również do nas, ludzi żyjących w archidiecezji przemyskiej na początku XXI w. Warto zatem pamiętać o tym, że przez dzielenie się z potrzebującymi
także „przygotowujemy drogę i prostujemy ścieżki dla Pana”.
Konkretne wskazania z ust proroka usłyszeli celnicy i żołnierze, których otaczała powszechna pogarda i nienawiść. Na ich pracę ciągle pojawiały się narzekania i skargi.
Zarzucano im nieuczciwość, okrucieństwo i rabunki. Jan nie stawia im jednak nadmiernych wymagań, które przekraczałyby ich ludzkie siły. Nie wzywa ich do porzucenia tych znienawidzonych przez
ogół zawodów. Ma bowiem świadomość tego, że ktoś musi zajmować się pobieraniem podatków i obroną narodu. Uświadamia im jednak, jak ważne jest pielęgnowanie w sobie uczciwości i łagodności.
Te Janowe wskazówki i zachęty dotyczą więc przede wszystkim zaniechania przemocy oraz kierowania się w relacjach z innymi miłosierdziem i sprawiedliwością.
Czyż nie są to słowa, które nieustannie goszczą na ustach Jana Pawła II? A jaką my zajmujemy wobec nich postawę? Czy cenimy w swoim życiu uczciwość, sprawiedliwość i miłosierdzie?
„Radujcie się!” (Flp 4, 4) - mówi dziś do nas św. Paweł. Od tego wezwania, które w języku łacińskim brzmi: „gaudete!”, dzisiejsza, trzecia Niedziela Adwentu
ma swoją nazwę. Mówimy, że jest to niedziela radości, niedziela „gaudete”. Powodem tej radości, jak pisze dalej w swoim liście św. Paweł, jest dla nas przede wszystkim fakt, iż
„Pan jest blisko” (Flp 4, 5). Serce chrześcijańskie nie może więc być przygnębione, gdy wyczekuje na Przyjście Pana. Niech zatem w tych najbliższych dniach nieustannie gości w naszym
sercu radość, a z twarzy promieniuje uśmiech. Tego wszyscy bardzo potrzebujemy!
Pomóż w rozwoju naszego portalu