Reklama

Polityka

Wyniki śledztwa były 18 dni po katastrofie!

Co takiego stało się 10 kwietnia 2010 roku, że poprzednia władza robiła tak wiele, aby nie poznać przyczyn największej tragedii w powojennej historii Polski?

[ TEMATY ]

komentarz

Smoleńsk

katastrofa smoleńska

Artur Stelmasiak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tego jeszcze nie wiemy, ale z całą pewnością dziś możemy stwierdzić, że fałszerstwa i matactwa odbywały się na polecenie ministra Jerzego Millera, który powoływał się na premiera Donalda Tuska. Ujawniła to z cała mocą prezentacja pierwszych ustaleń podkomisji ws. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. Choć w 2010 r. Zgromadzenie Narodowe ustaliło, że jest to "największa tragedia w powojennej historii polski", to dziś dowiadujemy się, że praktycznie nikt tej narodowej tragedii nie badał. Co więcej, opinia publiczna poznała twarde dowody w postaci nagrania słów Jerzego Millera, że śledztwo od samego początku było ustawione. Najgorsze jest jednak, że dopasowano je pod dyktando wyników rosyjskich ustaleń.

Już 28 kwietnia 2010 roku szef MSW i przewodniczący komisji badania wypadków lotniczych instruuje podwładnych, jak mają prowadzić śledztwo. Choć Jerzy Miller nie wie jakie są ustalenia rosyjskiego śledztwa, to już 18 dni po katastrofie mówi, że mają być zbieżne z tymi, które podyktuje Moskwa. - Albo zadbamy o jednolity przekaz tych wszystkich podmiotów, który nie sprzyja budowaniu mitów i podejrzeń, albo ukręcimy bicz na swoje plecy - mówił Miller. I tłumaczył, że chodzi mu zarówno o ujednolicenie wyników śledztwa ze stroną rosyjską, jak i koordynację ich z polską "niezależną" prokuraturą. Natomiast członków swej komisji przekonywał, że działa na polecenie premiera Donalda Tuska, który osobiście nadzoruje śledztwo i do niego należą ostateczne decyzje... również "personalne". Co mogło zabrzmieć jak groźba dyscyplinująca członków komisji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nagranie Jerzego Millera z posiedzenia komisji jest wstrząsające, bo tłumaczy jakość polskiego śledztwa w kolejnych miesiącach. Polscy eksperci po prostu bali się badać katastrofę, aby nie natknąć się na jakąś minę. Byli więc saperami - dezerterami. I choć ich w całym śledztwie było bardzo dużo, to jednak eksperci pod rządowym przymusem chowali głowę w piasek i udawali, że min wcale nie widać.

Reklama

Przykładem może być kolejny ujawniony dokument z sierpnia 2010 roku pokazujący, że Polacy na miejscu katastrofy praktycznie nic nie zbadali. Tym razem jego autorem jest Stanisław Żurkowski, szef podkomisji technicznej w KBWLLP. Okazuje się, że pod koniec sierpnia Polskie instytucje nie posiadały praktycznie żadnych dowodów ws. smoleńska, a ich wycieczki do Rosji można nazwać jedynie krajoznawczymi. Ten dokument widział Donald Tusk, a przypomnijmy, że był to okres, kiedy ocieplanie stosunków pomiędzy RP i Federacją Rosyjską było w rozkwicie. Premier wielokrotnie chwalił doskonałą współpracę z Moskwą przy badaniu katastrofy.

Maciej Lasek twierdzi, że wszystkie badania zostały wykonane wcześniej, a ta notatka jest nieważna. Jednak z notatki Żurkowskiego wynika, że Polacy po coś jeździli do Rosji. Przecież jakby już wcześniej wszystko przebadali i zgromadzili potrzebne dowody, to po co mieliby jeździć kolejny raz. Z ujawnionego dokumentu dowiadujemy się, że komisja Millera miała poważne braki ( albo prawie nic nie miała dowodów) i w ten sposób chciała pozyskać jakiekolwiek dowody. Jak widać całkowicie - bezskutecznie!... Współpraca w następnych miesiącach była jeszcze gorsza, a więc też nie mieli na czym oprzeć swoich ustaleń.

Dr Lasek słynie z ciekawych opowieści. W 2012 roku podczas konferencji lotniczej w Kazimierzu Dolnym stwierdził, że zadaniem Komisji Millera było jedynie ustalenie przyczyn katastrofy, a nie badaniem skutków. Dlatego Komisja skupiła się wyłącznie na uderzeniu samolotu w brzozę, a późniejszymi jego losami nikt sie za bardzo nie interesował. Trajektorii lotu nie można było ustalić na podstawie samych zapisów z czarnych skrzynek, a więc ustalono ją na podstawie ściętych na drzewach liściach. Co więcej, Komisja posługiwała się w tej ocenie tylko zdjęciami... i to rosyjskimi, bo swoich nie miała. W oficjalnym dokumencie Komisji Millera jest przecież pełno zdjęć smoleńskiego hobbysty fotografii Amielina. To on umieszczał pierwsze wizualizacje, które pokazywały w co uderzył samolot i jak dalej leciał, a wiec wykonał sporą pracę dla oficjalnej Komisji RP, która badała "największą tragedię w powojennej historii Polski".

A tak na poważnie, to temat katastrofy smoleńskiej coraz bardziej przypomina sprawę zbrodni katyńskiej. Przynajmniej w tej warstwie, która mówi o strachu przed prawdą, jakakolwiek ona by była. Różnica polega na tym, że komuniści znali prawdę i bali się, że poznają ją Polacy , a teraz nie znamy prawdy, a wielu Polaków... i tak się jej boi.

2016-09-16 07:16

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kto boi się powrotu Donalda Tuska?

[ TEMATY ]

komentarz

www.consilium.europa.eu

Wystawienie Jacka Sariusz-Wolskiego na przewodniczącego Rady Europejskiej już jest politycznym zwycięstwem PiS. Choć nie wiemy, jak sytuacja dalej się potoczy, to jednak pewne jest, że powrotu Donalda Tuska najbardziej boi się Grzegorz Schetyna

Debata wokół wyborów szefa Rady Europejskiej obrońcom Donalda Tuska przysparza wiele problemów, bo sam fakt, że najwyższe stanowisko w Unii Europejskiej piastuje Polak, jest argumentem mało przekonywującym. Może działać tylko na niskie uczucia zakompleksionej części społeczeństwa, która w szefie Rady Europejskiej widzi swoje osobiste dowartościowanie. W tym miejscu trzeba zadać zasadnicze pytanie: Co Prezydent UE Donald Tusk konkretnie zrobił dla Polski?

CZYTAJ DALEJ

Nauczyciel życia duchowego

Święty Paweł VI uważał go za wzór do naśladowania dla wszystkich współczesnych księży cierpiących na kryzys tożsamości.

Święty Jan z Ávili urodził się w rodzinie szlacheckiej o korzeniach żydowskich. Już jako 14-latek studiował prawo na uniwersytecie w Salamance, a potem filozofię i teologię w seminarium w Alcalá. Od samego początku jednak chciał służyć biednym. Po śmierci swoich rodziców rozdał majątek ubogim, a na przyjęcie po święceniach kapłańskich zaprosił dwunastu żebraków i osobiście im usługiwał. Jego wielkim pragnieniem były misje w Ameryce, jednak na polecenie arcybiskupa Sewilli został misjonarzem ludowym. Głosząc misje w Andaluzji, katechizował dzieci, uczył dorosłych modlitwy, był gorliwym spowiednikiem. W 1531 r. trafił do więzienia inkwizycji, gdyż oskarżono go o herezję iluminizmu (przeświadczenie, że prawdę można poznać wyłącznie intuicyjnie, dzięki oświeceniu umysłu przez Boga). Po licznych interwencjach oczyszczono go jednak z zarzutów i został uwolniony. Założył m.in. uniwersytet w Baeza, na południu Hiszpanii. Powołał także do istnienia stowarzyszenie życia wewnętrznego. Prowadził korespondencję duchową m.in. z Ludwikiem z Granady, Ignacym Loyolą i Teresą z Ávili.

CZYTAJ DALEJ

Modlitwa za miasto Gorzów

2024-05-10 23:11

[ TEMATY ]

Modlitwa za miasto Gorzów

Stwoarzyszenie św. Eugeniusza de Mazenoda

Jarosław Libelt

Właśnie trwa całonocna adoracja Najświętszego Sakramentu

Właśnie trwa całonocna adoracja Najświętszego Sakramentu

Dziś rozpoczęła się trzydniowa modlitwa za Gorzów i jego mieszkańców.

Właśnie trwa całonocna adoracja Najświętszego Sakramentu, którą animują przede wszystkim gorzowskie wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję