Z dziekanem ks. Stanisławem Budzyńskim, proboszczem parafii Grabowiec, kapelanem osób niepełnosprawnych diecezji zamojsko-lubaczowskiej, rozmawia Renata Kowalczyk
Renata Kowalczyk: - Podczas naszego poprzedniego spotkania rozmawialiśmy o roli rodziny w życiu osób niepełnosprawnych. A jak wiara pomaga cierpiącym w walce z bólem?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Stanisław Budzyński: - Mamy wiele przykładów, jak piękne „perły” tworzą się na styku cierpienie - wiara - oddanie się Bogu, chociażby postacie opisane w książce
Siewcy nadziei autorstwa Felice Moscone. Ludzie wielkiej wiary, którzy potrafili przekształcić „ciemności bólu” w radość i uświęcić swoją ofiarą „straszliwe dzisiaj”, stali się
„ochotnikami cierpienia” i „siewcami nadziei”. Czy też osoby nam bliskie, jak Pani Stefa, która kazała sobie jak prymicjant wydrukować obrazek, na którym napisała „... dziękuję
Bogu za krzyż, który ochotnie podjęłam; 1952-1992”. A co powiedzieć o Agnieszce, osobie niepełnosprawnej, która wyznaje, iż cieszy się, że może być tak blisko Jezusa, że nigdy nie miała tak
cudownych przyjaciół, tylu życzliwych ludzi wokół siebie... gdyby nie jej niepełnosprawność. Tak mogą myśleć, przemawiać i wyznawać serca pełne wiary.
Reklama
- Czy zgodzi się Ksiądz z tezą, iż cierpienie bywa dla ludzi błogosławieństwem, ponieważ przywraca utraconą hierarchię wartości i pozwala patrzeć na rzeczy we właściwej perspektywie np. na bogactwo, przyjemności, a nawet na rzeczy tak wartościowe jak zdrowie, wiara...
- Aby przyjąć taką postawę, potrzeba tego, o czym mówiłem - wielkiej wiary. Często na początku choroby, niepełnosprawności, jest bunt, wadzenie się z Bogiem. Dopiero z czasem przychodzi akceptacja i próba poszukania odpowiedzi na pytanie - co Bóg chce mi powiedzieć w moim doświadczeniu choroby czy niepełnosprawności, do czego mnie po ludzku bezradnego powołuje? Znalezienie tej odpowiedzi może stać się początkiem tworzenia wielkich rzeczy i spraw przez ludzi niepełnosprawnych.
- Sytuacja życiowa niepełnosprawnych jest w znacznej mierze zależna od nastawienia i zachowań środowiska społecznego. Czy powszechne są postawy tolerancji, traktowania ich na równi ze sprawnymi, czy też istnieje brak tolerancji i dążenie do usunięcia ich z kręgu ludzi zdrowych (umieszczanie w domach specjalnej opieki), czy nie przypisuje się im negatywnego piętna - stigmy?
Reklama
- Wiele ludzi jest zakłopotanych w sytuacjach spotkań z niepełnosprawnymi, często nie wiedzą, jak zareagować, jak się odezwać, jak pomóc. Myślę, że nie ma jakiejś wyraźnej nietolerancji, raczej częstsza jest postawa ubolewania, litości, nieporadności, zdziwienia, że np. niepełnosprawni tańczą, jak to ma miejsce w czasie naszych spotkań w Dubience. Jeszcze wiele musimy zmienić w mentalności ludzi, by dostrzegli w niepełnosprawnym takiego samego człowieka jak wszyscy inni, aby zobaczyli, że on może być bardziej pożyteczny niż niejeden sprawny, że można się z nim zaprzyjaźnić.
- Często uważa się, że osoby niepełnosprawne są bardzo nieszczęśliwe, stąd budzą zazwyczaj litość i współczucie u osób sprawnych. Jak zatem chcą być traktowani?
- Normalnie jak każdy człowiek, z wielką życzliwością, co więcej, jak ktoś, od kogo mogę się wiele nauczyć...
Naszą rozmowę streszcza ewangeliczna przypowieść o dobrym Samarytaninie, która bardzo celnie wyraża najszlachetniejsze uczucia i postawę człowieka, który spotyka bliźniego cierpiącego i potrzebującego
pomocy. Dobrym Samarytaninem jest każdy, kto się zatrzymuje, aby zatroszczyć się o tych, którzy cierpią, dlatego też my wszyscy, zarówno rodziny, sąsiedzi, jak i pracownicy służby zdrowia i inne osoby
dobrej woli, okażmy zrozumienie dla trudnej sytuacji chorych i potrzebujących oraz udzielajmy im wsparcia.
- Dziękuję za rozmowę!