Reklama

Syndrom Dawida

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 15/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ks. kan. Ryszardem Kolano, Markiem Robakiem i Jarosławem Skorulskim nt. specyfiki szkół katolickich w diecezji rozmawia Barbara Dziadura

Barbara Dziadura: - Zacznę może od prostego, a nawet podstawowego pytania: Czy szkolnictwo katolickie jest w ogóle potrzebne?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Ryszard Kolano: - Jest niezbędną alternatywą dla szkolnictwa publicznego.

Jarosław Skorulski: - Skoro niemal codziennie przychodzą do mojego gabinetu kandydaci do szkoły, a w rozmowach kwalifikacyjnych mówią, że wybór nie jest przypadkowy, jeśli na spotkaniach z rodzicami w publicznych szkołach podstawowych i gimnazjalnych padają słowa, że moje dziecko marzy o tym, aby się u was uczyć, to ja więcej dowodów na potrzebę istnienia szkół katolickich nie potrzebuję.

Marek Robak: - W szkołach katolickich jest jasne odwołanie do wartości katolickich. Teraz dużo mówi się o tym, że szkoła wychowuje, a w szkołach publicznych wychowanie jest bardzo trudne, bo nie ma się do czego odnieść, tolerancja jest rozumiana jako niemożność promowania żadnego systemu wartości, a bez wartości wychowanie jest niemożliwe. U nas wiadomo, że każdy, kto tu wchodzi, musi uznawać ten system wartości, który jest wspólny dla nauczycieli, uczniów, rodziców. I dopiero w takim klimacie można tak naprawdę wychowywać, uczyć, pracować.
Podstawową przeszkodą w powstawaniu i utrzymaniu szkół katolickich jest kwestia finansowa. Wiadomo, że szkoły utrzymują rodzice, to oni płacą za naukę, co w dzisiejszych czasach jest trudne, tym bardziej, że rodziny katolickie nie są bogate. To jest podstawowa przeszkoda dla rozwoju szkolnictwa katolickiego.

Ks. R. K.: - W diecezji obserwujemy jednak wzrost liczby szkół katolickich. Zaczynaliśmy z liceami. Pierwsze katolickie liceum powstało przed 13 laty w Gorzowie, a wkrótce po nim podstawówka. Teraz mamy szkoły na wszystkich szczeblach kształcenia. W ciągu ostatnich 7 lat liczba szkół katolickich w diecezji się podwoiła. Obecnie mamy ich dziewięć.

M. R.: - Niestety, w perspektywie ostatnich dwóch, trzech lat zauważa się pewne trudności z naborem, w dużej mierze ze względu na odpłatność kształcenia. Patrząc z perspektywy trzynastu lat działalności szkoły, jest to wyraźnie związane z sytuacją gospodarczą. Jeżeli ona się pogarsza, to są trudności z naborem uczniów.

Ks. R. K.: - Od 2002 r. w skali diecezji uczniów w szkołach katolickich przybywa. Jest to wynikiem nowych rozwiązań, które zostały wypracowane na bazie doświadczenia, np. obniżka czesnego czy nowe pomysły na rekrutację kandydatów. We wszystkich szkołach katolickich w diecezji jest ponad 700 uczniów i to jest zaleta tych szkół, że w dziewięciu placówkach kształci się tyle osób. Nie są to duże szkoły, nie ma w nich zbyt licznych klas i dzięki temu nie funkcjonują one tak jak szkoły publiczne. Szkoła katolicka zatem to mała szkoła, która może lepiej kształcić. Widać to choćby w procencie liczby uczniów, którzy dostają się na wybrane przez siebie uczelnie wyższe, sięga ona 80-90%.

- Szkoły katolickie są postrzegane jako elitarne, zastrzeżone dla bogatszych. Czy ta obiegowa opinia znajduje swoje potwierdzenie?

M. R.: - W pewnym sensie tak. Ze względu na barierę finansową, o której mówiliśmy, ale trzeba szukać dróg, które zmienią tę sytuację i umożliwią naukę w tych szkołach także uczniom pochodzącym z mniej zamożnych rodzin. Niestety, system stypendiów kuleje. Wspiera nas Caritas czy Fundusz Stypendialny Biskupa Diecezjalnego, ale to wszystko jest zbyt mało. Dlatego w zeszłym roku zdecydowaliśmy się na dość radykalne posunięcie, a mianowicie zrezygnowaliśmy z wpisowego i czesnego, pozostawiając jedynie opłatę rodzicielską w wysokości 120 zł miesięcznie i zwiększając nieco liczbę uczniów w klasach - do 22. I okazało się, że nie mieliśmy w ogóle problemu z naborem, a na nowy rok, choć nie zaczęliśmy jeszcze naboru, w gimnazjum nie ma już miejsc. Dzięki temu mamy o wiele więcej uczniów z rodzin katolickich, a nie tylko z tych, które miały pieniądze czy też problemy wychowawcze z dziećmi.

J. S.: - Do mojej szkoły nie trafia młodzież wyselekcjonowana pod względem formacji religijnej, wyśrubowanego poziomu ocen czy zachowania. Bogactwem tej szkoły jest to, jak się uczeń w ciągu tych trzech lat rozwinął, a w rezultacie jako kto ją opuszcza. Szkoły katolickie w diecezji zgodnie z opublikowanymi danymi są na czołowych miejscach w najbardziej miarodajnym rankingu pod względem wyników z zewnętrznego egzaminu gimnazjalnego. Nie mamy się czego wstydzić i ja to nazywam syndromem Dawida. Małe nie tylko jest piękne, ale i solidne. Jeśli tak pojmujemy elitaryzm, to chcemy właśnie tacy być. Jeśli chodzi o kwestie finansowe, to czesne jest bolączką i trudem ponoszonym przez rodziców i może stanowić dla niektórych barierę. Taki elitaryzm jest zły. Nie zdarzyło się jednak na przestrzeni 10 lat istnienia szkoły, aby ktoś jej nie ukończył z powodów finansowych. Mamy system stypendialny i zawsze szukamy rozwiązania, jakie jest w stanie zaakceptować rodzina ucznia.

Ks. R. K.: - Na szczęście są już wypracowane metody i sposoby, aby ucznia z biednej rodziny brak pieniędzy nie dyskwalifikował. Szkołom udostępniono budynki kościelne, diecezja funduje stypendia, Biskup diecezjalny utworzył fundusz stypendialny, są instytucje oraz stowarzyszenia, które fundują stypendia, obniża się czesne za drugie czy trzecie dziecko w rodzinie, robi się upusty w płaceniu, rozkłada się je na raty. Niestety, bywa też tak, że to sami rodzice nie wywiązują się z płacenia i wtedy cała szkoła ponosi konsekwencje. Wciąż jednak brakuje np. stypendiów z parafii, gdzie parafia składałaby się na stypendium dla swojego ucznia, które choć w części pokryje opłatę za naukę w szkole katolickiej. Wystarczyłaby prawdopodobnie jedna zbiórka w ciągu roku. Należy sobie bowiem zdać sprawę, że szkoły katolickie w diecezji same się utrzymują i to dyrektorzy muszą dbać o pozyskiwanie na nie niezbędnych środków.

Reklama

- W komunikacie wyrażającym troskę o szkoły katolickie w diecezji bp Edward Dajczak napisał, że profil wychowania, kształcenia i formacja duchowa idą w kierunku jak najlepszego przygotowania do pełnienia ról społecznych oraz świadomego chrześcijaństwa. Jak w praktyce to wychowanie, kształcenie i formacje są realizowane?

M. R.: - Formacja nauczycieli ma dwa aspekty. Jeden to ten wewnętrzny, w szkole, poprzez formacyjne rady pedagogiczne, a drugi - zewnętrzny, poprzez uczestnictwo w spotkaniach duszpasterstwa nauczycieli, rekolekcjach, dniach skupienia. Jeśli chodzi o uczniów, to raz w tygodniu jest Msza św., są rekolekcje, staramy się raz w miesiącu organizować czuwania dla młodzieży w kaplicy z Najświętszym Sakramentem, którą mamy w szkole. Bardzo ważna jest tu praca księdza katechety, czyli prefekta szkoły, takiego kierownika duchowego. Idealnie byłoby, gdyby był to ksiądz zwolniony choćby z części obowiązków parafialnych. To jest ważne, że w szkole katolickiej jest ksiądz, z którym młodzież zawsze może porozmawiać. Co jakiś czas sprawowana jest Msza św. wspólna dla nauczycieli, uczniów i rodziców. Rodziców zapraszamy też zawsze na szkolne uroczystości, patrona szkoły, wigilię i oni chętnie na te spotkania przychodzą.
Staramy się też, żeby wszyscy nauczyciele w szkole byli dobrymi pedagogami i wychowawcami. I w mniejszych klasach jest możliwa praca indywidualna z uczniem. Mamy jedną klasę gimnazjum - drugą, która liczy 16 uczniów i ośmioro z nich startowało w olimpiadach przedmiotowych i wszyscy dostali się do etapu rejonowego. W mniejszych grupach bowiem można zróżnicować wymagania, od lepszych wymagać więcej, tym słabszym pomóc nadrobić braki.

Ks. R. K.: - Kształcenie, formacja i wychowanie w szkołach katolickich są realizowane analogicznie jak w szkołach publicznych. I tu, i tu są programy kształcenia, programy wychowaczo-formacyjne oraz profilaktyki. Jaką widzę jednak różnicę, i to znów na korzyść szkół katolickich? W programach kształcenia i programach wychowawczych szkół katolickich jest obecny dorobek Magisterium Kościoła, z którego w tych szkołach się czerpie, a nie modne teorie psychologiczno-pedagogiczne. To tworzy ciekawszą propozycję i pokazuje specyfikę tych szkół.

J. S.: - Idealnie jest, gdy uczeń podąża za „mistrzem”, ale taka sytuacja nigdy nie występuje od razu, trzeba ją w pocie wypracować. Najpierw trzeba nauczyć się podążać za uczniem, aby go poznać, zrozumieć, uszanować, a następnie, nie burząc „delikatnej konstrukcji”, uczciwie przekonać do siebie, swojej rodziny, do swoich pasji, wykładanego przedmiotu, doświadczenia wiary. I zawsze trzeba być w tym wszystkim autentycznym. „Aktorstwo” u nauczycieli zabija współczesną szkołę. Dzisiaj za biurkiem może stać tylko świadek. Żadne wypracowane w szkołach katolickich programy wychowawcze, formacyjne, wizje rozwoju, misje szkoły nie przygotują młodzieży do jakiejkolwiek roli w życiu społecznym, politycznym, rodzinnym, jeśli nie podparte będą świadectwem. Forma i treść są drugorzędne. Pozostaje mieć nadzieję, że nie zabraknie nam kandydatów na mistrzów.

- Na jakiej zasadzie działają szkoły katolickie, jak one powstają?

Ks. R. K.: - Działają one z dekretu biskupa diecezjalnego, każda z nich ma swój statut i regulamin, na postawie których biskup wydaje dekret, w którym stwierdza, że szkoła może nosić miano katolickiej. Warto podkreślić przy tym, że w naszej diecezji wszystkie szkoły powstały z inicjatywy świeckich. Nie ma żadnej szkoły katolickiej, której organem założycielskim byłaby parafia czy ksiądz. Biskup diecezjalny zatwierdzał regulaminy i statuty tych szkół. Jest to ewenement w skali kraju. Zazwyczaj szkoły te prowadzone są przez Stowarzyszenia Katolickie, a w jednym przypadku - w Nowej Soli - jest to szkoła prywatna. Komisja ds. Szkół Katolickich w imieniu biskupa jest po to, by koordynować, pomagać, wspierać, natomiast całą odpowiedzialność za utrzymanie i prowadzenia tych szkół przejęły na siebie osoby świeckie. Należy przy tym pamiętać, że każda ze szkół jest położona na terenie konkretnej parafii, a ksiądz proboszcz odpowiada za wszystkie szkoły na swoim terenie, zatem także za szkoły katolickie. Ta współpraca na linii parafia - szkoła różnie przebiega. W Zielonej Górze w tym samym budynku co plebania mieści się szkoła, w Żarach natomiast np. udało się otworzyć w twórczej współpracy z parafią jedną z najciekawszych - moim zdaniem - podstawówek w diecezji.

- Młodzież często mówi o tym, że szkoła nie zaspokaja jej dążeń do samodzielności, nie daje szans do działań twórczych, do podejmowania społecznie wartościowych zadań. Czy tak musi być?

Ks. R. K.: - W szkole katolickiej tak jak w każdej innej są również klasówki, sprawdziany, odpytywania, oceny, gdzie stawia się określone wymagania. Dryl, regulamin, statut - szkoły katolickie przecież nie są tego pozbawione. Czasami uczniowie z tego powodu narzekają. Ale to wszystko jest po to, by tworzyć jasne zasady funkcjonowania danej placówki. Szkoła katolicka ma inne systemy odniesień, bogatsze od oferty szkół publicznych. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że szkoła jest dla ucznia obowiązkiem i niejednokrotnie ten obowiązek bywa ciężki. Tak naprawdę owocność czasu spędzonego w murach szkoły potrafimy docenić dopiero po jakimś czasie, po kilku, kilkunastu nawet latach.

J. S.: - Ta część młodzieży, która lubi narzekać, zawsze będzie to robić. Ale znaczna większość, która ma postawę otwartą, twórczą, w naszej szkole może się realizować. Form jest całe mnóstwo: od debat naukowych, poprzez dni językowe, dni kultury, pracę w kołach zainteresowań, festiwale, przeglądy. To wszystko jest ofertą, z której można skorzystać, ale nie można do niej zmusić. A z doświadczenia mojego wynika, że najczęściej narzekają właśnie ci, którzy w tych formach nie biorą udziału.

M. R.: - Moje zdanie pewnie będzie nieobiektywne, bo każdy lubi chwalić swoją szkołę, ale wydaje mi się, że jedynie w szkołach katolickich jest to możliwe, bo tam szanuje się ucznia jako osobę, szanuje się jego godność. Akceptacja osoby ucznia i jego godności jako dziecka Bożego stwarza możliwość jego pełnego rozwoju. Uczeń nie jest „Jasiem w zielonym sweterku” z ostatniej ławki. Ja znam każdego ucznia i to nie tylko z twarzy, znam go jako osobę, wiem, mniej więcej, kim jest, jakie są jego problemy, zdolności... I to wszystko sprawia, że w szkole szanowane są poglądy ucznia, nikt nikogo nie przymusza do praktyk religijnych, do wiary. To jest sprawa decyzji i wyboru, jakie podejmuje sam uczeń. Akceptujemy odrębność, oczywiście, w tym zakresie, w którym nie jest ona sprzeczna z założeniami szkoły. Mieliśmy kiedyś uczennicę prawosławną, a teraz mamy ucznia zielonoświątkowca.

Ks. R. K.: - Szkoły katolickie są wyznaniowe, ale uczeń nie jest zobligowany wyznaniem, czyli są otwarte. Realizacja hasła „szkoła miejscem tolerancji” nie ma lepszego zastosowania niż właśnie w szkołach katolickich, w których są różni uczniowie, katolicy wierzący, letni w wierze, niewierzący czy innych wyznań. Formowanie i wychowanie do mądrej i dojrzałej tolerancji dokonuje się już na etapie redagowania regulaminu czy statutu szkoły.

- Wiele się ostatnio mówi o przemocy w szkole i agresywnym zachowaniu młodzieży. Czy problem ten dotyka też szkoły katolickie?

M. R.: - Zachowania agresywne w mojej szkole zdarzają się bardzo rzadko i jeżeli w ogóle, to wynika to najczęściej z psychicznych problemów ucznia, z jego nadpobudliwości, nie są to zaplanowane, złośliwe zachowania. Jako zjawisko agresja raczej nie istnieje. Teraz mamy gimnazjum razem z liceum i raczej, jeżeli już ktoś kogoś zaczepia, to młodsi starszych, a nie odwrotnie.

J. S.: - Nie żyjemy jednak na wyspie i wszystkie problemy, które wiążą się z młodym wiekiem, dotykają nas również. Bałbym się oddać swoje dziecko do szkoły, w której dyrektor daje sobie rękę odciąć, że nie ma i nie będzie w niej przemocy, narkotyków, papierosów itd. Bo albo jest kompletnym kłamcą, albo żyje we własnym świecie wyobrażeń o idealnej szkole. Pytanie powinno raczej brzmieć, czy szkoła sobie z tym radzi. Moja szkoła tak. Praca szkolnego pedagoga, kontakt z poradnią psychologiczno-pedagogiczną, warsztaty profilaktyczne dla uczniów i rodziców dają świetne rezultaty. Również pomoc samych uczniów w rozwiązywaniu problemów jest tu niezwykle ważna. Nie chodzi tu o jakiś system donosicielstwa, ale o zwykłą wrażliwość zwłaszcza starszych roczników, które „oczyszczają” pewne sytuacje w poczuciu współodpowiedzialności za szkołę.

- Czy to znaczy, że obecnie młodzież jest gorsza, czy może po prostu jest inna i na czym ta inność polega, w czym się przejawia?

J. S.: - Pytanie o młodzież to pytanie o kondycję polskiej rodziny. Młodzież jest taka, z jakich domów przychodzi. Każdy większy problem, z jakim w szkole mamy do czynienia, zawsze doprowadza nas do źródeł w rodzinie. Żadna szkoła nie jest w stanie wychować dziecka, tak jak żadne podwórko nie jest w stanie go zepsuć. Szkoda że wielu rodziców jeszcze nie chce przyjąć tej prawdy. Zawsze pod płaszczykiem twardziela czy cwaniaka bije serce zagubionego człowieka, dźwigającego bagaż kompleksów swoich i często jeszcze rodziców, bagaż pokładanych w nim nadziei często przekraczających możliwości albo odwrotnie braku stawiania mu jakichkolwiek wymagań, człowieka, z którym po prostu od dawna nikt nie rozmawiał i nie dawał mu świadectwa swojej wiary i miłości. To jest ich inność, której nie wypracowali sami, a którą im raczej „zafundowano”.

- Trzy powody, dla których warto posłać dziecko do szkoły katolickiej:

Ks. R. K.: - W szkołach publicznych obserwuje się niewystarczające zainteresowanie rodziców swoimi pociechami i sytuacją szkoły. Frekwencja na wywiadówkach nie jest wystarczająca. Ten sam problem dotyczy również szkół katolickich. A to właśnie w dużej mierze rodzice decydują o wyborze szkoły. Nie należy powyższej obserwacji traktować w konwencji wyrzutu, a bardziej jako zaproszenie do współpracy i współtworzenia życia instytucji, która może stawać się coraz bardziej przyjaznym miejscem dojrzewania młodego człowieka.

M. R.: - Po pierwsze, całościowy rozwój człowieka, jego umysłu, serca i duszy. Po drugie, mamy dobre warunki do rozwoju intelektualnego, co przekłada się na wysokie wyniki nauczania. Po trzecie, komfort i bezpieczeństwo fizyczne, szkoła jest bowiem zamykana, nie ma narkotyków, obcych, samo środowisko rówieśnicze jest o wiele bardziej przyjazne.

J. S.: - Są to szkoły, które w centrum stawiają Chrystusa. Szkoły, w których przebiega klarowna granica między tolerancją a liberalizmem, kulturą a chamstwem, miłością wymagającą a stresowaniem ucznia. Szkoły trudne pod wieloma względami, a tylko pokonywanie trudności, a nie usuwanie ich z drogi prawdziwie uczy i pomaga w wychowaniu.

- Dziękuję za rozmowę.

Ks. kan. Ryszard Kolano jest dyrektorem Wydziału Nauki Katolickiej Kurii Biskupiej w Zielonej Górze

Marek Robak jest dyrektorem Katolickiego Gimnazjum i Liceum im. św. Tomasza z Akwinu w Gorzowie Wlkp.

Jarosław Skorulski jest wicedyrektorem w Zespole Szkół Katolickich im. św. Stanisława Kostki w Zielonej Górze

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

10 lat temu zmarł Tadeusz Różewicz

2024-04-24 08:39

[ TEMATY ]

wspomnienie

Tadeusz Różewicz

histoiria

wikipedia.org

"Po wojnie nad Polską przeszła kometa poezji. Głową tej komety był Różewicz, reszta to ogon" - powiedział o nim Stanisław Grochowiak. 24 kwietnia mija 10 lat od śmierci Tadeusza Różewicza.

"Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak wyglądałaby powojenna poezja polska bez wierszy Tadeusza Różewicza. Wszyscy mu coś zawdzięczamy, choć nie każdy z nas potrafi się do tego przyznać" - pisała o Różewiczu Wisława Szymborska.

CZYTAJ DALEJ

Konferencja naukowa „Prawo i Kościół” w Akademii Katolickiej w Warszawie

2024-04-24 17:41

[ TEMATY ]

Kościół

prawo

konferencja

ks. Marek Paszkowski i kl. Jakub Stafii

Dnia 15 kwietnia 2024 roku w Akademii Katolickiej w Warszawie odbyła się Ogólnopolska Konferencja Naukowa „Prawo i Kościół”. Wzięło w niej udział ponad 140 osób. Celem tego wydarzenia było stworzenie przestrzeni do debaty nad szeroko rozumianym tematem prawa w relacji do Kościoła.

Konferencja w takim kształcie odbyła się po raz pierwszy. W murach Akademii Katolickiej w Warszawie blisko czterdziestu prelegentów – nie tylko uznanych profesorów, ale także młodych naukowców – prezentowało owoce swoich badań. Wystąpienia dotyczyły zarówno zagadnień z zakresu kanonistyki i teologii, jak i prawa polskiego, międzynarodowego oraz wyznaniowego. To sprawiło, że spotkanie miało niezwykle ciekawy wymiar interdyscyplinarny.

CZYTAJ DALEJ

W Lublinie rozpoczęło się spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec

2024-04-24 17:59

[ TEMATY ]

Konferencja Episkopatu Polski

Konferencja Episkopatu Polski/Facebook

W dniach 23-25 kwietnia br. odbywa się coroczne spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec. Gospodarzem spotkania jest w tym roku abp Stanisław Budzik, przewodniczący Zespołu KEP ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec.

Głównym tematem spotkania są kwestie dotyczące trwającej wojny w Ukrainie. Drugiego dnia członkowie grupy wysłuchali sprawozdania z wizyty bp. Bertrama Meiera, ordynariusza Augsburga, w Ukrainie, w czasie której odwiedził Kijów i Lwów. Spotkał się również z abp. Światosławem Szewczukiem, zwierzchnikiem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję