Miałem szczęście na własne oczy oglądać z bliska Cudowny Obraz Matki Bożej Jasnogórskiej. Było nas kilkoro: Ojciec Generał, kilku ojców paulinów, profesor i jego asystent - konserwatorzy Obrazu
oraz zastępca redaktora naczelnego „Niedzieli” - red. Lidia Dudkiewicz. Atmosfera tego spotkania była niezwykła. Obraz Matki Bożej spoczywał na stole. Uklękliśmy. Uczyniłem to w duchu
wiary, w duchu niezwykłego szacunku i wielkiego przeżycia obecności Matki Bożej, której trzeba oddać najgłębszy pokłon. Nastąpiła głęboka cisza. Uświadamialiśmy sobie, że patrzymy na niezwykłe dzieło
łaski. Przypomniały mi się słowa, jakie wypowiedział ongiś Sługa Boży Stefan kard. Wyszyński: „Jakaż Ona piękna!”. Patrzyliśmy na Cudowne Oblicze.
Jedna z pieśni nazywa Ją Czarną Madonną, ale Ona wcale nie jest czarna. Jest koloru chleba. Brakuje słów, które by mogły wypowiedzieć Jej piękno.
Oryginał, namalowany na trzech deskach, promieniuje pięknem i łaską. Za pozwoleniem konserwatora dotykam swoim różańcem Obrazu. W tym różańcu Ona będzie już zawsze ze mną.
Zadajemy pytania ojcom paulinom - stróżom Obrazu, panu profesorowi konserwatorowi. Czy oni, obcujący z Obrazem na co dzień, czują to samo, co my? Okazuje się, że tak. Jest w Jasnogórskim Obliczu
Maryi jakaś nieziemska siła, która sprawia, że chce się przy nim być jak przy źródle, jest świadomość dotykania Boskości.
Wieczór. Patrzę na Jej Obraz wiszący w moim pokoju, ale już wiem, że nie jest to ten Obraz. Że oryginalny Obraz Matki Bożej Częstochowskiej jest nie do skopiowania. Nawet doskonałe zdjęcie pokaże
inną twarz.
Maryja, Matka Jezusa, obdarza wszystkich swoimi łaskami. Nabieramy tej pewności, gdy patrzymy na Jej święty Obraz Jasnogórski. Ona ukazuje nam Jezusa, Ona Go nie przysłania.
Matka Jezusa jest i naszą Matką. Pragniemy przyjmować Ją do swoich serc, do swojego życia. Pragniemy Jej oddawać hołd i uwielbienie. Pragniemy także naśladować Ją w wypełnianiu woli Boga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu