Reklama

Modlitwa razem z dzieckiem

Niedziela warszawska 22/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O wierze powinniśmy z dzieckiem rozmawiać tak, jak o wszystkich innych sprawach, nie infantylizując i nie upraszczając

Z o. Tomaszem Wytrwałem, dominikaninem, duszpasterzem rodzin - rozmawia Piotr Chmieliński

Piotr Chmieliński: - Pan Jezus pokazuje nam dziecko jako wzór postawy człowieka wierzącego. Czego możemy się od dzieci nauczyć?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

O. Tomasz Wytrwał OP: - Dziecko w swoich najprostszych odruchach bardzo często kieruje się do Pana Boga. W sposób zupełnie naturalny jest ukierunkowane na Stwórcę. Po drugie, dziecko w sposób prosty, nie zakłamany przez otaczający nas świat, potrafi zwracać się do Boga. Podam przykład. Na Mszy rodzinnej, którą prowadzę, dzieci aktywnie uczestniczą w modlitwie wiernych. I te prośby, które formułują, są oczywiście bardzo proste, ale wspaniale dotykają rzeczywistości życia dziecka: modlą się o zdrowie dla mamy, siostry, pracę dla taty. Albo np. o szczęśliwe rozwiązanie dla mamy. Ale to my tak powiemy: szczęśliwe rozwiązanie. Dziecko prosi inaczej: „żeby z brzuszka mamy wyszła siostra albo braciszek”. Dziecko więc bardzo prosto zwraca się do Boga. Opowiada Mu o świecie tak, jak ten świat postrzega. I myślę, że tego możemy się od dzieci uczyć.
Po trzecie dziecko ma doskonałe rozeznanie, co jest dobre, a co złe. To jest niesamowite, bo przecież taki maluch nie zna Dekalogu, ale potrafi bezbłędnie pokazać, co jest dobre, a co złe. Wie kiedy nabroiło, zrobiło źle, a kiedy jest grzeczne i postępuje dobrze. Oczywiście to odniesienie dobra i zła jest do tego świata, w którym ono żyje, ale te dobro i zło znakomicie rozpoznaje.
I wreszcie czwarta rzecz, której możemy uczyć się od dziecka, to jego całkowita bezinteresowność. Przed Bożym Narodzeniem zbieramy w naszym kościele na Mszach zabawki dla dzieci z biednych rodzin. I dzieci przynoszą swoje zabawki, aby je oddać innym dzieciom. A czym jest oddanie zabawki przez dziecko? Przecież ono tak naprawdę oddaje cały swój świat. I kiedy dziecko potrafi oddać swoją zabawkę, która dla niego jest tak niesamowicie cenna, robi to całkowicie bezinteresownie. I tej bezinteresowności w odniesieniu do drugiego człowieka, ale i do Boga, też powinniśmy się od dzieci uczyć.

- Kiedy i w jaki sposób rodzice powinni zacząć mówić dzieciom o Bogu?

- Myślę, że wtedy, kiedy zaczynają z dzieckiem rozmawiać. Rozmowy o Bogu powinny być wplecione w normalny nurt wychowania dziecka. Podam prosty przykład. Kiedy dziecko jest jeszcze malutkie i przychodzą do domu różne osoby z rodziny, które chcą zobaczyć maleństwo, to mama najczęściej bierze dziecko na ręce i mówi do niego: „zobacz, przyszła do ciebie babcia Basia, dziadek Wiesiek, ciocia Zosia”. I dziecko przez to uczy się, że te osoby, które do niego przychodzą, to są różni ludzie stanowiący jego rodzinę. Rodzice nie mówią: „o, popatrz, przyszedł do ciebie człowieczek”, tylko konkretnie nazywają daną osobę.
I tak samo trzeba z dzieckiem postępować w odniesieniu do Boga. Częsty błąd popełniany przez rodziców, to wskazywanie np. na jakiś obraz z Panem Jezusem i mówienie dziecku: „to jest Bozia”. Później pokazują na figurę Matki Bożej i to samo: „to jest Bozia”. Albo na obraz jakiegoś świętego i też: „to jest Bozia”. Dziecko widzi więc krzyż, obraz Pana Jezusa, Matkę Bożą, jakiegoś świętego i dla niego to wszystko to Bozia, czyli to samo. A to nie jest przecież to samo. Dlatego powinniśmy po prostu mówić dziecku, że to jest Pan Jezus, tu jest Jego Matka Maryja, a tam św. Józef. O wierze powinniśmy z dzieckiem rozmawiać tak, jak rozmawiamy o wszystkich innych sprawach, nie infantylizując i nie upraszczając.

Reklama

- Ale jeżeli dziecko jest bardzo małe to może jeszcze tego nie zrozumieć...

- To my, dorośli, tak myślimy. Dziecko naprawdę bardzo szybko pojmuje, co się do niego mówi. Dlatego jeżeli zaczynamy z dzieckiem rozmawiać, pokazywać i objaśniać mu świat, to nie trzeba bać się mówić również o świecie religijnym.

- Od kiedy należy chodzić z dzieckiem na Mszę św.?

- Od najmłodszych lat. Dziecko powinno uczyć się postaw religijnych od rodziców. Czyli jeżeli chcemy, żeby dziecko nauczyło się uczestniczenia w Eucharystii, to powinno uczestniczyć w niej razem z rodzicami. Jeżeli chcemy, żeby nauczyło się modlitwy, to powinno do niej klękać razem z rodzicami. Jeżeli chcemy, żeby już starsze dziecko doceniło wagę sakramentu pokuty, to powinno widzieć, jak rodzice przystępują do spowiedzi. Dziecko po prostu powinno widzieć życie religijne swoich rodziców.
Zachęcam do uczestnictwa we Mszy św. dla rodziców i dzieci. Tam wierni „tolerują” obecność dzieci, które nie zawsze są grzeczne. Oprócz tego w domu warto uklęknąć z dzieckiem do bardzo krótkiej modlitwy, nauczyć dziecko na pamięć „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo”, „Aniele Boży”, później można dokładać dłuższe modlitwy. Te maluchy, które przychodzą do nas na Mszę rodzinną nie tylko znają modlitwy na pamięć, ale same potrafią je formułować. Dziecko bardzo szybko można wprowadzić w spontaniczną modlitwę prośby, dziękczynienia i przeproszenia. Dziecko bardzo chętnie o coś poprosi, za coś przeprosi i podziękuje. Jest tylko bardzo ważne, żeby dziecko widziało jak rodzice również za coś przepraszają, dziękują i o coś proszą. Np. tata może przeprosić za to, że się spóźnił na obiad, a mama, że się zdenerwowała na tatę. Dziecko widzi wtedy, że modlitwa nie jest związana tylko z nim, ale rodzice też w niej uczestniczą i włączają w nią również swoje osobiste sprawy.
Warto znaleźć sobie w domu dobre miejsce do modlitwy. Np. na stoliku postawić krzyżyk, figurkę Matki Bożej, do tego mały wazonik. Niech dziecko teraz, na wiosnę, zbiera kwiatki i pilnuje, żeby przed tą figurką były zawsze świeże kwiatki. Można jeszcze do tego dołożyć świeczkę, którą dziecko będzie na początku modlitwy zapalało, a na końcu gasiło. Chodzi o to, żeby z tej modlitwy zrobić małą i krótką, trwająca nie dłużej niż 5-7 minut, liturgię rodzinną. Wtedy naprawdę dziecko będzie w tym uczestniczyło bardzo chętnie i aktywnie. Oczywiście, im dziecko starsze, tym można modlitwę wydłużać i ją ubogacać o dłuższe formy modlitewne, np. Różaniec.

- Co zrobić w sytuacji, kiedy dziecko nie chce chodzić z rodzicami do kościoła, nudzi się tam i płacze?

- Wszyscy rodzice są chyba przyzwyczajeni, że dziecko często czegoś nie chce. Np. nie chce się ubrać, pójść do przedszkola, zjeść obiadu. I rodzice na ogół potrafią sobie z tym poradzić i „zmusić” dziecko do określonej czynności. Niestety w zakresie życia religijnego rodzice często sobie odpuszczają. Myślą w ten sposób: dziecko nie chce iść do kościoła - to niech nie idzie, może jeszcze jest za małe. Myślę, że to nie jest właściwa postawa. Bo jeżeli chcemy dziecko wychować religijnie, to musimy mu te postawy religijne pokazać, a więc zabierać do kościoła.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dziecko na Mszy św. może się nudzić, szczególnie, kiedy jest to Msza dla dorosłych, gdzie ksiądz w ogóle się nie zwraca do dzieci. Dlatego też proponowałbym rodzicom, żeby wybrali Mszę dla dzieci albo rodzinną, gdzie najmłodsi mogą aktywnie uczestniczyć. Po drugie z takiej Mszy nikt nie wyrzuci nikogo z kościoła, tylko dlatego, że dziecko zachowuje się niegrzecznie. Chociaż oczywiście to nie zwalnia rodziców z obowiązku kontrolowania dziecka i tłumaczenia mu, że kościół to nie jest przestrzeń, gdzie można swobodnie się bawić.

- W większości parafii jest odprawiana tzw. Msza dziecięca. Czym ona się różni od wspominanej przez Ojca Mszy rodzinnej, która odprawiana jest w kościele Dominikanów na Freta?

- Msza dziecięca adresowana jest głównie do dzieci. Są one zebrane przed ołtarzem, śpiewają w scholi, czytają czytania. Cała Msza jest podporządkowana dzieciom, od strony liturgicznej, kazania, oprawy, śpiewów. I bardzo dobrze, że są takie Msze. Natomiast Msza rodzinna wygląda inaczej. Dzieci siedzą razem ze swoimi rodzicami i to od nich uczą się postaw religijnych, zachowania w kościele. Tutaj nie są potrzebne siostry zakonne, katechetki, które pilnują dzieci, bo to zadanie spełniają rodzice. Po drugie w tej Mszy, owszem, są elementy podporządkowane dzieciom, ale również wiele elementów jest adresowanych specjalnie do dorosłych. Np. śpiewają raczej dorośli, dzieci się tylko włączają, są dwa kazania: do dzieci i dorosłych. Chodzi o to, żeby dorośli nie słuchali wyłącznie kazań dla dzieci. W taką Mszę angażują się i mogą coś z niej zaczerpnąć całe rodziny.

- Wielu księży mówi, że nie umie głosić kazań dla dzieci. Jaką Ojciec ma receptę na dobre kazanie dla dzieci?

- Dziecko jest kapitalnym słuchaczem. Jak się do niego mówi ciekawie i interesująco, to może długo słuchać. Jak się mówi nudno, to się odwraca i zajmuje czymś innym. Dlatego dziecko na każdym kazaniu trzeba zainteresować. Nie chodzi o to, żeby infantylizować wiarę, religię. Trzeba mówić prostym, zrozumiałym językiem, z przykładami, ale takim, który przekazuje prawdy ewangeliczne.

- Dziecko dorasta i buntuje się. Mówi, że już nie będzie chodzić do kościoła, na religię, nie chce przystąpić do bierzmowania. Co wtedy robić?

- Ja bym się starał pokazywać dzieciom kolegów i środowiska, dla których wyznawanie wiary, chodzenie do kościoła, przystępowanie do sakramentów, jest czymś naturalnym i oczywistym. Bo przeżywanie naszej wiary dokonuje się we wspólnocie. Jeżeli dziecko żyje w takiej wspólnocie, to jest mu łatwiej. Natomiast jeżeli ma kolegów, dla których chodzenie do kościoła nie jest wartością, to w sposób naturalny zaczyna ciążyć ku temu środowisku. Bardzo często to, że dziecko nie chce chodzić do kościoła wynika z faktu, że obraca się w środowisku nie sprzyjającym jego religijności. Tutaj bardzo dużo zależy też od przykładu rodziców. Jeżeli rodzice nie chodzą do kościoła, to nic dziwnego, że potem dziecko się buntuje i też nie chce chodzić. Ważna jest też modlitwa za swoje dziecko, żeby ono wzrastało w wierze.

- Dziękuję bardzo za rozmowę.

2004-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Cisco podpisał apel o etykę AI: Watykan bardzo zadowolony

2024-04-24 17:21

[ TEMATY ]

sztuczna inteligencja

Adobe Stock

"Jesteśmy bardzo zadowoleni, że Cisco dołączyło do Apelu Rzymskiego, ponieważ jest to firma, która odgrywa kluczową rolę jako partner technologiczny we wprowadzaniu i wdrażaniu sztucznej inteligencji (AI)". Tymi słowami arcybiskup Vincenzo Paglia, przewodniczący Papieskiej Akademii Życia i Fundacji RenAIssance, skomentował akces Cisco.

Chuck Robbins, dyrektor generalny Cisco System Inc. podpisał w środę w obecności arcybiskupa Vincenzo Paglii tzw. rzymskie wezwanie do etyki AI. Cisco System Inc. to amerykańska firma z branży telekomunikacyjnej, znana przede wszystkim ze swoich routerów i przełączników - niezbędnych elementów podczas korzystania z Internetu.

CZYTAJ DALEJ

Konferencja naukowa „Prawo i Kościół” w Akademii Katolickiej w Warszawie

2024-04-24 17:41

[ TEMATY ]

Kościół

prawo

konferencja

ks. Marek Paszkowski i kl. Jakub Stafii

Dnia 15 kwietnia 2024 roku w Akademii Katolickiej w Warszawie odbyła się Ogólnopolska Konferencja Naukowa „Prawo i Kościół”. Wzięło w niej udział ponad 140 osób. Celem tego wydarzenia było stworzenie przestrzeni do debaty nad szeroko rozumianym tematem prawa w relacji do Kościoła.

Konferencja w takim kształcie odbyła się po raz pierwszy. W murach Akademii Katolickiej w Warszawie blisko czterdziestu prelegentów – nie tylko uznanych profesorów, ale także młodych naukowców – prezentowało owoce swoich badań. Wystąpienia dotyczyły zarówno zagadnień z zakresu kanonistyki i teologii, jak i prawa polskiego, międzynarodowego oraz wyznaniowego. To sprawiło, że spotkanie miało niezwykle ciekawy wymiar interdyscyplinarny.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję