W asyście nauczycieli i strażaków
Żeby wszystko przebiegało sprawnie, już od godz. 15.00 Paulini uczyli wiernych, jak obchodzić się z Obrazem, jak go przenosić. „Ręce nam drżały. Z niecierpliwością liczyliśmy minuty do przyjazdu Obrazu, bo nawiedzeniem żyliśmy od tygodni” - opowiadała nauczycielka z miejscowej Szkoły Podstawowej. Po Paulinach, strażakach, ojcach i matkach, właśnie pedagodzy przejęli wizerunek Maryi, by nieść go podczas procesji do kościoła św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Nauczycieli, a następnie młodzież szkolną asekurowali strażacy. „Obraz waży ponad 70 kg, a my byłyśmy tylko we cztery” - dzieliła się wrażeniami jedna z nauczycielek.
Litania na błękitnych planszach
O tym, że Starą Wieś nawiedza Maryja, informowały liczne proporczyki w papieskich kolorach, zdobione gałązkami, które ustawiono wzdłuż drogi. Jednak najbardziej rzucała się w oczy Litania Loretańska, której poszczególne wezwania umieszczono na błękitnych planszach, dekorujących drogę prowadzącą od Woli Gałęzowskiej, skąd przybyła Ikona. Kolor błękitny i żółty dominowały w zewnętrznej oprawie ceremonii. Żółta, ogromnych rozmiarów plansza, z której niczym smugi „spływały” błękitne szarfy, stanowiła tło dla Obrazu podczas dwudziestoczterogodzinnego czuwania wiernych. „Oprawa zewnętrzna jest ważna dla chrześcijan. Symbolicznie wyraża wiele religijnych treści” - mówił proboszcz parafii, ks. Stanisław Szatkowski, łączący od trzech lat swoją posługę z pracą katechety.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kościół to my
W przygotowania do nawiedzenia zaangażowała się spora część parafialnej społeczności. „Myślę, że była to też szansa przemyślenia różnych spraw, nad którymi człowiek nie zastanawia się w życiu codziennym” - mówił Ksiądz Proboszcz. Być może nawiedzenie okaże się początkiem większego zainteresowania sprawami parafii ze strony wiernych. „Mam nadzieję - przyznaje ks. Stanisław - że ludzie, których rzeczywiście przyszły tłumy, zaczną bardziej utożsamiać się z parafią. Może teraz zechcą w większym stopniu angażować się w życie parafii, uświadamiając sobie, że to właśnie oni, żywi ludzie tworzą Kościół katolicki”.
Reklama
Głębokie przeżycie
Pierwsze nawiedzenie w parafii odbyło się w 1965 r. „Miałem wtedy dziesięć lat” - mówi Marian, ojciec trójki dzieci. „Wiem, że nie można było wtedy jawnie oddawać czci Maryi, ale u nas, na wsi, ludzie nie obawiali się oddziałów ORMO czy milicji”. Potem było jeszcze w 1972 r. i wreszcie to obecne. „Podczas Apelu Jasnogórskiego prosiłem Maryję o pracę dla moich dzieci” - zwierza się mężczyzna. „Nie uczestniczyłem w poprzednich” - przyznaje Edward, starszy już mężczyzna, rodowity mieszkaniec Starej Wsi. Jednak tym razem przyszedł zarówno na uroczystość powitania, jak i pożegnania. W oszczędnych słowach opowiadał o przeżyciu bardzo głębokiego wzruszenia na widok wizerunku Czarnej Madonny. Jego lekko zaciśnięte usta wskazują, że trudno mu wyrazić w pełni nurtujące go myśli. „Ja wierzę w Boga, ale o swoich związanych z tym przeżyciach może niech mówią inni”.
Maryja nie zna granic
Odkrywanym przez parafian celem nawiedzenia było zdanie sobie sprawy, że Matka Boża nie przyszła do Starej Wsi na krótką chwilę, ale że jest tam obecna nieustannie. „Dla Maryi nie ma granic” - mówił bp Mieczysław Cisło w homilii podczas Mszy św. na rozpoczęcie nawiedzenia. „Nie ma dla Niej granic terytorialnych; ta sama Najświętsza Panienka jest w Polsce, na Ukrainie czy w Ostrej Bramie w Wilnie - mieście niegdyś polskim, a dziś litewskim”. Tę samą Maryję symbolizuje Jasnogórska Ikona, jak i mała kopia, która od niedzieli 21 listopada rozpoczęła peregrynację po domach parafii, a więc mieszkańców Starej Wsi Pierwszej, Starej Wsi Drugiej, Starej Wsi Trzeciej, Karolina, Troszczynia oraz Nikodemowa. „Obecność Maryi trzeba nieustannie odkrywać w swoim sercu” - mówili Paulini podczas uroczystości kończących nawiedzenie. Nie należy bowiem żyć „od nawiedzenia do nawiedzenia”, ale trzeba pamiętać, że Maryja jest ciągle obecna. Nie ma więc sensu czekać na spotkanie z Nią aż do następnej peregrynacji, ale trzeba wyruszać na spotkanie z Nią każdego dnia.