Jest taka akcja w naszym kraju - nazywa się „Przejrzysta Polska”, jest też jej fragment - „Przejrzysta gmina”. Zamysł podstawowy jest taki: jeśli chcemy, by urzędy były uczciwe, jeśli chcemy, by w urzędach nie było afer i korupcji, musimy postarać się o takie procedury, taki sposób działania urzędu, by wszystko było widoczne. Nic nie może się dziać „pod stołem”, żadna ważna decyzja nie może zapadać w zaciszu gabinetów - wszystko musi być jawne i zrozumiałe dla wszystkich zainteresowanych. Jeśli tak będzie, jeśli administracja będzie „przejrzysta” - wówczas skończą się afery, skończy się korupcja, skończy się urzędnicza mitręga. Trochę ta akcja jest naiwna, ale bardzo potrzebna. Naiwna, ponieważ zdaje się uznawać, że sama przejrzystość wystarczy, że w jasnych i przejrzystych procedurach dla nieuczciwych nie będzie miejsca. To, niestety, nieprawda. Hasło: Polak potrafi może mieć także ironiczną wersję. Dlatego najważniejsze jest zawsze wychowanie, i to wychowanie oparte na prawdziwych wartościach, na zdrowej antropologii. Taka antropologia pokornie przyznaje, że w człowieku jest dużo dobra, ale nie brakuje także skłonności do zła. I trzeba się z tym liczyć, kształtując ludzkie charaktery. A także budując prawo i instytucje.
Ale ta akcja jest bardzo potrzebna - właśnie jako jeden ze sposobów wychowania i budowania etycznego społeczeństwa. Autorzy akcji przyjęli, że u jej podstaw musi być zestaw sześciu zasad. Są to po kolei: zasada przejrzystości, braku tolerancji dla korupcji, partycypacji społecznej, przewidywalności, fachowości i rozliczalności. Zasada przejrzystości mówi o takiej organizacji pracy urzędu, w którym przeciętny obywatel nie czuje się zagubiony, ale bez trudu wszystko znajduje i zrozumie. Zasada braku tolerancji dla korupcji to przede wszystkim spojrzenie do wewnątrz: działanie edukacyjne urzędników i radnych wobec siebie, rozeznawanie, jakie zachowania są dobre, a jakie złe, i kategoryczne odrzucanie nieuczciwych. Zadania w tej zasadzie każą budować kodeksy etyczne urzędników i radnych, w których sami zainteresowani zapiszą, jak chcą postępować. Zasada partycypacji pomaga obywatelom wejść w życie publiczne tak, by mieli realny wpływ na to, co się w ich otoczeniu dzieje. Zasada przewidywalności z kolei pomaga w dostosowaniu planów indywidualnych i środowiskowych do znanych planów władz lokalnych. Wreszcie zasada fachowości każe zatrudniać fachowców, a nie krewnych i znajomych wójta. Na koniec zasada rozliczalności pozwala wszystkim zainteresowanym obserwować, co dzieje się z publicznymi pieniędzmi.
To dobra akcja i wciąga mnóstwo ludzi - w skali kraju do akcji włączyło się prawie 800 samorządów, niemal jedna trzecia wszystkich. A oznacza to, że chcą one zrealizować zadania związane z wymienionymi zasadami, chcą, by ich urzędy były postrzegane jako uczciwe. Bo tak to jest: większość urzędników pracuje uczciwie, ba, większość nawet nie jest narażona na pokusę wzięcia łapówki, bo nikt im jej nie proponuje. Ale brzemię oskarżenia: „Tylko ryba nie bierze” ciąży wszystkim.
Wśród zadań do zrealizowania są też kodeksy etyczne, ciekawe, że właśnie one budzą najwięcej emocji. Spory są o ich przydatność, sposób tworzenia i umocowania prawne. To niepotrzebne mówią przeciwnicy - choćbyśmy napisali tysiąc kodeksów i tak ani uczciwi, ani nieuczciwi się nie zmienią. To bardzo potrzebne - odpowiadają zwolennicy - trzeba bowiem, by urzędnicy wiedzieli, jak rozwiązywać dylematy moralne w pracy, a interesanci, by wiedzieli według jakich norm pracują urzędnicy. Kodeksy mają powstawać oddolnie, mają być w dyskusji tworzone przez samych zainteresowanych. To fatalnie - mówią jedni - przecież nikt sam na siebie nie ukręci bata, więc powstaną wzniosłe teksty bez znaczenia. Przeciwnie - odpowiadają drudzy - możemy liczyć na tych, którym zależy na dobrej opinii, a w każdym razie przyda się dobra dyskusja o etyce w urzędzie. Kodeksy mają zawierać same normy, a ponieważ mają to być dokumenty etyczne, a nie prawne, nie mają zawierać kar ani nagród, nie przewidują ścigania winnych złamania zasad. To bez sensu - wołają przeciwnicy - kodeks bez egzekucji jest bezwartościowy! Nie mylmy pojęć - odpowiadają zwolennicy - kodeks etyczny ma podpowiadać, jak tworzyć dobro, jak budować autorytet, jak dobrze służyć. Z egzekucją sięgajmy do dokumentów prawnych, a przecież nikt nam nie zabroni opracowywać regulaminów opartych na kodeksie.
Takich sporów w akcji jest więcej. Serce mi rośnie, gdy ich słucham. To jest wreszcie spór na ważne tematy, spór budujący, bo wpływający na społeczną moralność.
Pomóż w rozwoju naszego portalu