Dziś modlimy się i wspominamy Ojca Świętego Jana Pawła II, syna polskiej ziemi. Ale z tej okazji nie chcę opowiadać Jego życiorysu. Chcę natomiast dziękować przede wszystkim Wszechmogącemu Bogu, że na tej polskiej ziemi, w ojczyźnie mojej wyrósł tak wspaniały, Boży, wielki człowiek.
Ojczyzna - mówił kiedyś Papież - to naturalne środowisko naszego bytowania i rozwoju. A dopowiedziałaby Maria Konopnicka: „Ojczyzna moja to ta ziemia droga, gdziem ujrzał słońce i gdziem poznał Boga, gdzie ojciec, bracia i gdzie matka miła, w polskiej mnie mowie pacierza uczyła”. Myślę, że pomimo upływu wielu lat słowo „Ojczyzna” nadal kojarzy się z Bogiem, rodziną, dzieciństwem, nauką pacierza i naszą historią, w której smutek i radość dziwnie się splatają, tak jak dziś... Ale Ojczyznę zobaczmy też w zwyczajności, jak podpowiada Słonimski: „W szumie gołębi na starym rynku, w książce poety i na budowie, w codziennej pracy, w życzliwym słowie, znajdziesz ją w każdym dobrym uczynku”. Tak, Ojczyznę powinniśmy ukazywać w dobrym czynie, w naszym poświęceniu i służbie dla niej, tak jak On, syn polskiej ziemi, Jan Paweł II.
Odszedł od nas dobry Ojciec, głowa Kościoła, ten, który zapowiadał wiosnę w Kościele i sam ją rozpoczął. Stał się ewangelicznym ziarnem i wiernym świadkiem Boga na ziemi. Był „iskrą”, o której mówi św. Faustyna w swoim Dzienniczku, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Syna Bożego - Boga bogatego w miłosierdzie.
Bóg przyjął Go do siebie w pierwszą sobotę miesiąca, w wigilię Święta Miłosierdzia, które sam ustanowił w 2000 r. Niemal do ostatniej chwili był świadomy, pogodny i gotowy na swoje odejście. W chwili konania, trzymając abp. Dziwisza za rękę, wypowiedział ostatnie słowo „Amen” - czyli niech się tak stanie. Podobnie jak Chrystus na krzyżu „wykonało się”, i przekroczył próg wieczności.
Odszedł najwspanialszy człowiek naszego pokolenia, nasz Rodak. Chciał, abyśmy się radowali, a my nie potrafimy powstrzymać łez. Jest nas dużo dookoła, a jednak zrobiło się jakoś samotnie. Wołamy dziś do Boga: Boże! Zaopiekuj się Nim tak, jak On opiekował się nami! On „swoją barkę pozostawił na brzegu, a razem z Bogiem nowy zaczyna łów”. Gromadzi nas od nowa - biedne sieroty - przy swojej trumnie, w kościołach, na placach, w krakowskim białym marszu wdzięczności, wszędzie otwierając nas na Chrystusa.
Odszedł dobry Pasterz, co ukochał lud. Odszedł ukochany Ojciec, ale pozostawił dziedzictwo - ojcowiznę. Pozostawił nas z tym wszystkim, czym żył i czego nauczał. Teraz od nas zależy, czy pójdziemy w Jego ślady. Na tę drogę podążania za Papieżem powtórzę Jego słowa: „Nie lękajcie się. Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Chrystus i nas poprowadzi niewidzialną ręką i przygotuje do zadań, jakie nam wyznaczy.
Popatrzmy na to dziedzictwo naszego Papieża. Pozostało po nim 85 tys. stronic spisanej nauki, a to, co jest w nich najcenniejsze, to przedziwna spójność, koherencja całego depozytu nauk papieskich. Wypowiadał się niemal na wszystkie tematy i nigdy nie musiał wycofywać się z tego, co raz powiedział. A więc to mądry, dobry i pewny przewodnik życia, na którym można było polegać.
Pontyfikat Jana Pawła II posiadał charakter prorocki, świadczą o tym chociażby te słowa: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi...” i stało się. Jest to pontyfikat pełen troski o takie wartości, jak: godność osoby ludzkiej, pokój, rodzinę, życie ludzkie od poczęcia aż do śmierci, sprawiedliwość w życiu społecznym i poszanowanie ludzkiej wolności. Papież odznaczał się olbrzymią pracą na rzecz pojednania między ludźmi, między narodami, ale także pojednania w wymiarze religijnym. Wielkość tego pontyfikatu my dzisiaj wszyscy odczuwamy, widzimy, przeżywamy, ale ogarnąć go nie potrafimy. Możemy zapytać skąd czerpał siły? A czerpał je z osobistego zjednoczenia się na modlitwie z Bogiem. I to sprawiło, że na naszych oczach tak pięknie wzrastał w łasce u Boga i u ludzi.
Na początku swego pontyfikatu mówił, że Jego pierwszym zadaniem jest przede wszystkim modlitwa. Znamiona papieskiej modlitwy wyraża Jego herb - krzyż i pod nim litera „M”, tzn. pasyjność i maryjność. Pasyjność - gdy w przepaść Męki Jezusowej wchodzę, to się nie załamię, to jest ten fundament chrześcijańskiego życia. I to była ulubiona modlitwa naszego Papieża. Nawet dzień przed śmiercią, kiedy był już bardzo słaby, poprosił, aby pomogli Mu odprawić Drogę Krzyżową. Maryjność to piękny kwiat chrześcijańskiego życia. Ta maryjność sprawia, że nasza pobożność jest harmonijna, wyważona i delikatna. Dlatego to Jego życiowe zawołanie: „Totus Tuus, Maryjo” to jest to zielone światło, którym Papież Słowianin rozświetla nasze drogi życiowe i zaprasza do naśladownictwa.
Postać Jana Pawła II należy odczytać jako prorocki znak, a Jego cały dorobek jak rozżarzoną Ewangelię, rzuconą w oziębłe środowisko naszego życia. Jego zaś przepowiadanie było jak dzwon bijący światu. A ty, Kochany! Nie pytaj, komu bije dzwon, bo on bije dziś dla ciebie.
Papieskie przepowiadanie w Polsce rozpoczynało się i zakończyło odniesieniem się do Ojczyzny. Także Jego testament bardzo delikatnie, ale ukazuje tęsknotę za Ojczyzną. W Balicach przed odlotem na pożegnanie mówił: „Ojczyzno moja Kochana, Bóg Cię wybrał i wywyższa”, a my umiejmy to zobaczyć i nie zniweczyć Bożych planów. Dlatego módlmy się dziś i za Papieża, i za naszą wspólną Ojczyznę. Ojczyznę Jego i naszą. Módlmy się chociażby słowami Juliana Tuwima: „Każda niech Polska będzie wielka. Czynom jej ducha czy jej ciała daj wielkość serc, gdy będzie wielka i wielkość serc, gdy będzie mała”. Amen.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
