Mateusz Kozera: - Oprócz „filozofii” grup społecznych, o których wspomniał Ksiądz w naszej poprzedniej rozmowie, są również inne przyczyny nieprzyjmowania Chrystusa przez współczesnych...
Reklama
Ks. dr Janusz Czarny: - Tak, niestety są ludzie zaprogramowani na walkę z Chrystusem i to jest bardzo niezrozumiałe. Chrystus przecież z nikim nie walczył. On wybawił człowieka!
Inna sprawa, że wobec Jezusa Chrystusa nie można być - powtórzmy - neutralnym, jest bowiem tak, jak było też i dawniej, że postawy były i są spolaryzowane. Krzyż Chrystusa, jak w czasach apostolskich, tak też i dzisiaj, dla jednych jest zgorszeniem, a dla innych głupstwem. Zgorszeniem, bo przecież nie może nic dobrego powstać z cierpienia, bowiem jest to - według niektórych - jeden wielki skandal, że Bóg umarł na krzyżu. A głupstwem... Sądzę, że jest tak dla postoświeceniowych liberałów... Co znaczy krzyż? Narzędzie męki..., to trzeba to zracjonalizować; symbol zbawienia,... ale zawsze to jest tylko symbol. A kiedy człowiek sam jest zapatrzony w siebie jako samowystarczalne źródło zbawienia i szczęścia, to krzyż jawi się jako - ot, zwyczajne głupstwo... Człowiek przecież przez cierpienie nic nie może osiągnąć - tak myślą; trzeba posiadać atrybuty bogactwa, choćby to był zegarek, samochód, albo następna młoda żona, a wtedy będzie się człowiekiem sukcesu.
Jest jeszcze jeden problem związany z tym, że wobec Chrystusa nie można być neutralnym: wiara w Chrystusa, przyjęcie Go jako Zbawiciela i Mesjasza, zobowiązuje... Zobowiązuje do konkretnego kształtu życia, do pewnej wierności, dawania świadectwa. A są ludzie, którzy wolą żyć tak, jakby Boga nie było, to bowiem nie tworzy zobowiązań.
- A ludzie nazywający siebie „neutralnymi” wobec Chrystusa, wobec Boga?
- To są agnostycy, ale sądzę, że oni po prostu tylko chcą robić pewne wrażenie. Agnostycyzm jest jakąś postawą. Załóżmy, że hipoteza istnienia Boga i Chrystusa nie jest interesująca. Ale przecież trzeba sobie odpowiedzieć na pytania o sens życia, sens cierpienia i umierania, na pytanie o przeznaczenie. Pytanie o to, gdzie człowiek znajdzie szczęście, zbawienie, wyzwolenie? Przecież te pytania nie znikną z chwilą, kiedy z naszego horyzontu myślowego usuniemy Chrystusa. Te pytania pozostaną, ale pozostaną po prostu bez odpowiedzi... Nie jest łatwo tak żyć. Współczuję i uważam, że jest to bardzo trudna postawa życiowa, jak długo bowiem można trwać w szpagacie?
- Krzyż polaryzuje, co oznacza, że nie można ukryć się gdzieś pośrodku, w szarości...
- Tak jak jest to zapisane w Apokalipsie: Obyś był zimny albo gorący! A tak skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust (Ap 3, 15-16). Tak - tak; nie - nie. Jasna, konkretna postawa. Oczywiście, między tymi spolaryzowanymi stanowiskami egzystuje ogromna większość tzw. wierzących: z metryki, z tradycji, z wychowania,... bo moja rodzina zawsze była..., bo „Polak - katolik” itd., ale nie jest to agnostycyzm, lecz często po prostu... brak refleksji. A wiara bez skrzydła rozumu nigdy nie dosięgnie Bożej prawdy. Tak samo żal (w sensie emocji, które chciały wyżyć się w otwartych ciągle kościołach i stawianiu zniczy oraz skarżyły się w mediach na to, że nie mogą) po odejściu Papieża - Polaka nie zastąpi konkretnych postaw życiowych, których On nauczał i był przykładem. Kościoły są ciągle otwarte. W każdy dzień i w każdą niedzielę.
I na koniec chciałbym trochę zmienić konwencję i teraz ja zapytam (Ks. J. Cz.): „swoi Go przyjęli, czy też nie..?”
Pomóż w rozwoju naszego portalu