Pani Jasnogórska Matką Miłosierdzia
5 kwietnia kopia Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej przywędrowała do parafii Miłosierdzia Bożego w Lublinie. Dla parafian nie był przypadkiem fakt, że Matka Boża przybyła do swoich dzieci kilka dni po święcie Miłosierdzia Bożego. Jest Ona przecież Matką Miłosierdzia. „Jestem wam Matką z niezgłębionego miłosierdzia Boga. Ta dusza jest najmilsza, która wiernie wypełnia wolę Bożą” - mówiła Maryja do św. Faustyny.
Z bólem i radością
Wierni z parafii Miłosierdzia Bożego w Lublinie przygotowali Matce Najświętszej niezwykłe przyjęcie. Przygotowani przez kilkudniowe rekolekcje, w których licznie uczestniczyli, witali Ją z wielką otwartością serc; witali Ją jednak z bólem i radością równocześnie. Z bólem, bo myśli krążyły wokół ostatnich wydarzeń w Rzymie, świadomi tego, że Ojciec Święty patrzy na nich już nie ze Stolicy Piotrowej, ale z „okna niebieskiego”. I z radością, że tak wielka Pani nawiedza ich w tym czasie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
„Młodość Kościoła”
Reklama
Nowego znaczenia nabrały słowa powitania, wypowiedziane przez młodzież, szczególnie teraz, kiedy wciąż żywa jest pamięć o śmierci Jan Pawła II, który tak często zachęcał do oddawania się Maryi w niewolę miłości: „My, jako Twe dzieci, młodość Kościoła, przychodzimy do Ciebie i prosimy, abyś była obecna w naszym codziennym życiu. Przynosimy to, co mamy najcenniejsze: naszą młodość, entuzjazm, radość, plany życiowe, ale też wszystko, co nas boli: troski, kłopoty, niepokoje. Pomóż nam, Matko, otworzyć serca. Uproś nam miłość czynną, wytrwałość w pracy i pokój. Chcemy uczyć się od Ciebie, Matko, prawdziwej, pięknej miłości, abyśmy potrafili kroczyć Twoim śladem i zawsze pełnić w życiu wolę Twojego Syna, Jezusa”.
„Nie lękajcie się”
Uroczystej Mszy św. na rozpoczęcie nawiedzenia przewodniczył bp Artur Miziński, który podczas homilii powtórzył za Ojcem Świętym: „Nie lękajcie się otworzyć drzwi Chrystusowi!”. Wskazał na Jana Pawła II jako na tego, który „te drzwi otworzył najszerzej jak mógł i żył jako świadek innego, lepszego świata. (…) Ten, który zaufał Chrystusowi i do Maryi powiedział: Totus Tuus, dzisiaj zwraca się do nas z tym przesłaniem, które stało się jego testamentem, a ma stać się naszym życiem; abyśmy zawsze szli przez Maryję do Chrystusa; abyśmy mieli otwarte drzwi naszych serc i nie lękali się przyjąć Go do naszego życia. I żebyśmy, przyjąwszy go, szli i głosili światu Zmartwychwstałego”.
„Zaczerpnijcie, zanieście”
Ksiądz Biskup wezwał również do prowadzenia „dialogu miłości” z Maryją; by zawsze słuchać Jej słów: „Zaczerpnijcie i nie zatrzymujcie tylko dla siebie, a zanieście te wielkie dary (…) do ludzi pokrzywdzonych, potrzebujących, cierpiących (…). Zanieście do miejsc pracy, do parlamentu, do Europy, do świata (…). Dzielmy się z innymi, bo dobro musi być dzielone” - dodał na zakończenie homilii.
U stóp Matki
Po zakończonej Mszy św. wierni wciąż gromadzili się w kościele, swoje oczy kierując w stronę kopii Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Wraz z licznymi bukietami kwiatów złożyli u stóp Matki Jezusa swoje serca, powierzając siebie, swoje rodziny, przyjaciół. Wierząc w Jej niezgłębione miłosierdzie, nie bali się powierzać Jej trosk i kłopotów, którymi żyją na co dzień. Opowiadali o wszystkim z dziecięcą ufnością, garnąc się do Matki Miłosierdzia.
Szkoła Maryi
Dni nawiedzenia stały się dla parafian szkołą Maryi - kontemplując Obraz ukochanej Matki odkrywali na nowo, na czym polega naśladowanie Maryi. Uczyli się zawierzenia Bogu, kształtowania w sobie delikatności i wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka, pokory i rozpoznawania znaków czasu. Nawiedzenie było czasem postanowienia przemiany i odnowy życia, zobowiązaniem do pracy nad sobą każdego dnia, nie tylko od święta, i nabrania nowych sił do walki o kolejny dzień. A przede wszystkim był to czas odkrywania na nowo dobroci Matki Miłosierdzia. Ten czas na długo pozostanie w pamięci parafian, którzy w łączności z Ojcem Świętym, obok stojącego przy ołtarzu obrazu św. Faustyny Kowalskiej i obrazu Jezusa Miłosiernego, mogli patrzeć w twarz Czarnej Madonny.