Minął cały wiek łączący życiorysy s. Faustyny i Jana Pawła II (1905 - rok urodzin s. Faustyny, 2005 - rok śmierci Papieża). Przez ten czas Bóg przygotowywał świat na przyjęcie wielkiej prawdy o Bożym miłosierdziu.
Sekretarka Pana
Reklama
Sam Ojciec Święty w czasie kanonizacji stwierdził, że s. Faustyna jest darem dla naszych czasów. To do niej, skromnej zakonnicy, powiedział Pan Jezus zadziwiające i zdumiewające słowa: „W starym zakonie wysyłałem proroków do ludu swego, dziś wysyłam ciebie do całej ludzkości ze swoim miłosierdziem”. S. Faustyna otrzymała wielką misję. Pan Jezus wybrał ją na swoją sekretarkę. Wybrał osobę prostą, która wiernie przekazała Jego orędzie. Zbawiciel przekazał przez s. Faustynę nowe formy kultu miłosierdzia Bożego. Są nimi: Obraz, Święto, Koronka do Miłosierdzia Bożego oraz modlitwa w chwili konania Jezusa na krzyżu, zwana modlitwą w Godzinie Miłosierdzia. Do każdej z tych form kultu, a także do głoszenia Orędzia miłosierdzia przywiązał Pan Jezus wielkie obietnice, pod warunkiem autentycznej praktyki tego nabożeństwa, tzn. w duchu ufności wobec Pana Boga i miłosierdzia wobec bliźnich. Ludzie, którzy znają Orędzie i je praktykują, otrzymują wielkie łaski.
Trzeba było wielkiej wiary naszego Papieża, żeby po latach nieufności hierarchii Kościoła do s. Faustyny, jej proroctwa mogły ujrzeć wreszcie światło dzienne, a ona sama mogła zostać wyniesiona na ołtarze jako święta.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Boża iskra
Ojciec Święty uznał misję św. Faustyny, potwierdzając to przez jej kanonizację, następnie powierzył miłosierdziu Bożemu siebie i cały świat. Nigdy nie zawiódł się na Bożym miłosierdziu, a szczególnie w godzinie swojej śmierci.
W Dzienniczku św. Faustyna zanotowała słowa Pana Jezusa: „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli Mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje”.
Czyż to nie dzięki Janowi Pawłowi II dziś Polskę zna cały świat? Wydaje się nieprawdopodobnym, żeby jeden człowiek dokonał tak wielkiego dzieła, rozpalając świat miłością, ale nie zapominajmy, że Papież nie dokonał tego sam. Bóg przypomniał ludziom, że nieustannie nad nimi czuwa i pomaga tym, którzy chcą z Nim współpracować. Dał nam znak, że osoba Ojca Świętego jest Mu szczególnie droga i wynagrodził jego ziemskie pielgrzymowanie. Powołał go do siebie w wigilię Święta Miłosierdzia, które Papież sam ustanowił. Ten dzień wypadł w pierwszą sobotę miesiąca - poświęconą Niepokalanemu Sercu Maryi. Matka Boża okazała również, że przez całe życie Jana Pawła II opiekowała się nim, a szczególnie w godzinie jego śmierci. Każdy, kto zaufa Bożemu miłosierdziu i współpracuje z Bogiem, może być spokojny o swoje życie i śmierć, co wcale nie oznacza, że droga jego życia będzie usłana różami. Przykład ostatnich dni życia Papieża pokazuje, że tak bardzo oddany Bogu człowiek, nie został pozbawiony cierpienia. Jego droga do Boga była wyboista, a w ostatnim okresie życia porównywalna do drogi krzyżowej Pana Jezusa. Jednak pomimo cierpień fizycznych Papież był radosny i jeszcze innych pocieszał, uspokajał, zachowując do końca godność dziecka Bożego. Takie umieranie jest przejściem do domu kochającego Ojca.
Jan Paweł II zakończył życie tak, jak kończy się każdą modlitwę, słowem Amen. To oznacza: niech tak się stanie. I stało się. Boża „iskra” zgasła, ale wcześniej zdążyła zapalić cały świat. Ogień miłosierdzia ogarnia zwaśnionych, którzy podają sobie ręce, nienawistne spojrzenia łagodnieją, ostre języki milkną, kapłani w konfesjonałach wysłuchują długich spowiedzi. Rośnie kult Bożego miłosierdzia. Boży plan został wypełniony.
Od dnia ogłoszenia przez Jana Pawła II Święta Bożego Miłosierdzia, tzn. od 23 stycznia 1995 r., we wszystkich parafiach pod tym wezwaniem odbywają się odpusty. Pan Jezus za pośrednictwem św. Faustyny przekazał światu, że tego dnia (tydzień po Wielkanocy) grzesznicy mogą liczyć na szczególne miłosierdzie Boże - całkowite darowanie kar i win, oczywiście pod warunkiem, że wyspowiadają się i przyjmą Komunię św.
Uroczystości odpustowe w Sokołowie
W obecnym roku ks. Stanisław Bogusz - kustosz sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Sokołowie Podlaskim - zorganizował dwie grupy pielgrzymkowe z terenu własnej parafii i zaprosił na odpust wiernych z sąsiednich sokołowskich parafii.
Spodziewaliśmy się licznego udziału pielgrzymów. Nikt nie przypuszczał, że inne ważne wydarzenie przyćmi radość z uroczystości.
To właśnie w wigilię tego pięknego, kwietniowego dnia odszedł do Pana nasz Umiłowany Ojciec, Wielki Polak - Jan Paweł II. Niebo cieszyło się jego obecnością, my - pogrążeni w wielkim smutku, ocieraliśmy łzy. Sumę odpustową celebrował bp Antoni Dydycz. W homilii Ksiądz Biskup próbował pocieszyć zebranych, powierzył Ojca Świętego miłosierdziu Bożemu, przypomniał, że przed śmiercią Papież prosił małych i wielkich ludzi tego świata, aby przekazali ogień miłosierdzia dalej, bo przecież w nim świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście. Powoli dochodziła do nas myśl, że Ojciec Święty jest już rzeczywiście szczęśliwy - miłosierny Bóg skrócił mu cierpienia, a nas nie zostawił sierotami. Mamy przecież Księdza Biskupa i duszpasterzy oraz duchowe dziedzictwo zmarłego Ojca Świętego, zawarte w jego książkach i dokumentach Kościoła, nagraniach pielgrzymek, homiliach.
W Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach podczas homilii Ojciec Święty wypowiedział następujące zdanie: „Choć każdy czas i cały świat można uważać za świątynię Bożą, to jednak są czasy i miejsca, które Bóg obiera, aby w nich, w sposób szczególny, ludzie doświadczyli Jego obecności i Jego łaski. A ludzie wiedzeni zmysłem wiary przychodzą do tych miejsc, bo mają pewność, że rzeczywiście stają przed Bogiem, który jest tam obecny”. Jan Paweł II miał zapewne na myśli nie tylko Sanktuarium w Łagiewnikach, ale każdy kościół. Jego słowa spełniły się.
Podczas trudnych dla Papieża ostatnich dni życia, w czasie agonii oraz w czasie żałoby po jego śmierci, ludzie instynktownie szukali bliskości Boga, aby powierzać Mu swojego Pasterza.
W parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Sokołowie Podlaskim przed pogrzebem Ojca Świętego odbywały się Białe Marsze, podczas których parafianie modlili się w ciszy ze świecami w rękach w jego intencji, wędrując od starego kościółka do nowej świątyni Miłosierdzia Bożego.
Dzieci ze szkół podstawowych i przedszkoli oraz młodzież z Zespołu Szkół nr 2 wraz ze swoimi wychowawcami i dyrekcjami dziękowali Bogu za dar pontyfikatu Ojca Świętego, ofiarowując Komunię św. w jego intencji oraz przygotowując rozważania o jego życiu, wiersz i wiązanki kwiatów.
Na wieczornej żałobnej Mszy św. w dzień pogrzebu ustawiono paschał w miejscu, gdzie zwykle na każdym pogrzebie stoi trumna. Zamiast trumny ustawiono znicze na kształt krzyża. Zebrani wysłuchali wzruszającej homilii kustosza sanktuarium - ks. Stanisława Bogusza na temat zasług Ojca Świętego i wpływu jego śmierci na nasze życie. Po Mszy św. przy krzyżu misyjnym odmówiona została ostatnia z tajemnic światła - ustanowienie Eucharystii i odśpiewano Apel Jasnogórski.
Janie Pawle II, wierzymy, że jesteś duchowo z nami. Zostawiłeś nam swoje dziedzictwo, wskazałeś drogę do szczęścia. Rok Eucharystii, w którym nas opuściłeś, podkreśla twoją troskę o nas - wiemy, że mamy Pokarm, który posili nas w drodze do domu Ojca i jeśli pójdziemy twoimi śladami, na pewno się spotkamy. Nasza parafia dziękuje szczególnie za poświęcenie krzyży, które obecnie umieszczone są na wieżach nowego sanktuarium. Noszą one imiona cnót kardynalnych, którymi ty, Ojcze Święty, kierowałeś się w życiu: Wiara, Nadzieja i Miłość. Ilekroć spojrzymy na nie w górę, przypomnimy sobie, że mamy Papieża w niebie, który wytyczył nam swoim życiem szlak do prawdziwego szczęścia.