Wszyscy bardzo przeżyliśmy odejście Ojca Świętego Jana Pawła II do „Domu Ojca”. Tego, czego doświadczyliśmy w pierwszych dniach kwietnia, nie można wyrazić słowami. Pamiętamy ten niesamowity czas metamorfozy, czas przemiany nas wszystkich. Ta przemiana się nie skończyła. Ona wciąż trwa i przynosi coraz to nowe owoce. Mamy zapisane w pamięci cudowne niemalże obrazy: wielkie publiczne Msze św., przemarsze tysięcy ludzi ulicami miast, zapełnione świątynie o każdej porze dnia i nocy, powywieszane flagi, pozapalne setki tysięcy zniczy, masowe wyjazdy do Watykanu na pogrzeb Jana Pawła II etc.
Pojawiały się wtedy głosy (i nadal się pojawiają) - można powiedzieć - pesymistyczne. Niektórzy twierdzili, że jest to tylko krótkotrwały zryw, który szybko się zakończy i nie przyniesie większych zmian. Jednak patrząc na te przemiany wyłącznie od strony socjologicznej (pomijając inne sfery, np. religijną czy moralną), widzimy, że w naszym społeczeństwie coś się jednak zmieniło. Mówi się coraz powszechniej o tym, że w dorosłe życie wchodzi pokolenie Jana Pawła II. Są to młodzi ludzie wychowani w wolności, dobrze wykształceni, religijni, przyjmujący chrześcijańską etykę seksualną i rodzinną, mający zaufanie do Kościoła. To oni już niedługo przejmą stery nad tą wyjątkową łodzią, która nazywa się Polska. Owszem - powiedzą pesymiści - ale ci ludzie są owocem całego okresu trwania pontyfikatu Wielkiego Papieża Polaka. Tak - ale pokolenie to objawiło się niejako po śmierci Jana Pawła II - w wydarzeniach kwietniowych i nadal się objawia w podejmowaniu coraz to nowych inicjatyw: spotkań modlitewnych, sympozjów i konferencji religijnych, pielgrzymek itd.
Do pokolenia Jana Pawła II zaliczają się także klerycy Arcybiskupiego Wyższego Seminarium Duchownego w Szczecinie. Alumni podjęli się realizacji ciekawego projektu, mającego na celu pogłębienie refleksji modlitewnej nad nauczaniem Papieża Polaka. W środę 18 maja o godz. 20.30 w szczecińskim Seminarium odbył się „Wieczór z Janem Pawłem II”. Spotkanie składało się z dwóch części: pierwszej - adoracji Najświętszego Sakramentu połączonej z rozważaniem poezji Karola Wojtyły i drugiej (na wirydarzu seminaryjnym), podczas której wysłuchaliśmy fragmentów homilii Jana Pawła II, wygłoszonej podczas Mszy św. na Jasnych Błoniach 11 czerwca 1987 r. Na drugą część spotkania składały się również: prezentacja multimedialna, zatytułowana: Życie i działalność apostolska Jana Pawła II, oraz refleksje ks. prof. dr. hab. Jerzego Stefańskiego z jego spotkań z Ojcem Świętym. Spotykał się on z Papieżem wielokrotnie w czasie swojej pracy w Watykanie oraz podczas niemal wszystkich papieskich pielgrzymek do Polski, za których przygotowanie był współodpowiedzialny. „Zadałem sobie pytanie, w czym Jan Paweł II jest dla mnie wielki? Jako liturgista odpowiem, że jest wielki choćby przez fakt, iż nauczył nas modlić się. Cała Polska jak długa i szeroka nagle tłumnie zaczęła gromadzić się w spontaniczny sposób na modlitwie. Nie ze zwyczaju, nie z dyktatu kalendarza liturgicznego, ale z dobrej własnej woli” - mówił Ksiądz Profesor. Podkreślał także wyjątkowość stylu celebracji Ojca Świętego: „Ojciec Święty nie celebrował - on modlił się tym tekstem, tymi gestami”. Ks. Stefański przedstawił wiele bardzo wymownych scen, gdy Papież nic nie mówił, a bardzo wiele nam pokazywał - „gdy jego milczenie krzyczało”. Ksiądz Profesor podkreślał także niesłychany spokój i opanowanie Ojca Świętego w przeróżnych sytuacjach. „Jemu nic nie przeszkadzało u tych, co mu przeszkadzali”. Wybitny liturgista przytoczył wiele zabawnych sytuacji, w których postawa Ojca Świętego była w pewnym sensie wyjątkowa. Opowiadał: „Podchodzi do Papieża asysta, aby dokonać okadzenia ołtarza i okazuje się, że w kadzielnicy nie ma rozżarzonych węgielków, na które posypuje się kadzidło. Biedny kleryk zapomniał. Pół roku się przygotowywał i dlatego zapomniał. Ojciec Święty tylko spojrzał, kadzidła nasypał. Cud się nie stał - dymek nie poszedł, ale Papież okadził ołtarz”. Inna zabawna historia, jaką zrelacjonował ks. Stefański: „W Sandomierzu było straszliwie gorąco. Nie było, niestety, dostępu do źródła wody, więc wszyscy pili, co mogli, zwłaszcza w czasie przemówienia Ojca Świętego. Wypili także wodę służącą do lavabo (obmycie rąk celebransowi - przyp. B. R.). Gdy Papież rozdał Komunię św., podeszła asysta, aby obmyć mu ręce. «Dzbanek poszedł, woda nie poszła». Ojciec Święty tylko się uśmiechnął i otarł ręce ręczniczkiem”. Takich sytuacji ks. Stefański przedstawił bardzo wiele.
Wszelkie tego typu działania, jak to spotkanie zorganizowane w szczecińskim Seminarium, napawają radością i nadzieją, iż wydarzenia kwietniowe nie były tylko jednorazowym zrywem, ale rzeczywistą przemianą naszych serc, umysłów, rodzin, środowisk, przemianą całego społeczeństwa. Również inne wydarzenia to potwierdzają. Chociażby polskie flagi powiewające na Placu św. Piotra na powitanie Benedykta XVI, krakowscy studenci modlący się w intencji nowego Papieża zaraz po jego wyborze i zapraszający go do Polski, sympozja organizowane w całej Polsce (chociażby w Szczecinie - cykl konferencji z serii: Studenci Papieżowi, organizowanych przez studentów Uniwersytetu Szczecińskiego, z których pierwsza odbyła się 22 maja).
W zupełności podzielam opinię Mirosławy Grabowskiej, która - odwołując się m.in. do tych właśnie wydarzeń - w artykule pt. Wolni ludzie w wolnym kraju (Tygodnik Powszechny, 15 maja 2005 r., s. 6) tak pisała: „(…) Czegóż jeszcze moglibyśmy sobie życzyć? Żeby kibice już nigdy się nie pobili? Takie oczekiwanie byłoby naiwnością”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu