Reklama

Śladami bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego (1)

Sachsenhausen: ziemia przesiąknięta krwią męczennikow

Niedziela toruńska 36/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W sanktuarium bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego w Toruniu zostały opracowane dwa pielgrzymkowe szlaki „Śladami Błogosławionego”. Pierwszy jest związany z 8 stycznia 1940 r., kiedy Niemcy wywieźli ks. Frelichowskiego z Torunia do Stutthofu. Przebywał on też przejściowo w Nowym Porcie Gdańskim, a następnie, już będąc w Stutthofie, na kilka dni był przewieziony do Wsi Granicznej (Grenzerdorf). Drugi szlak jest związany z pobytem Błogoslawionego w obozach koncentracyjnych na terenie Niemiec: w Sachsenhausen, dokąd wywieziono go 9 kwietnia 1940 r., i w Dachau, dokąd trafił w grudniu tego samego roku.
W tym roku, z okazji 60-lecia wyzwolenia obu obozów, czciciele bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego zaplanowali pielgrzymkę do Dachau na 29 kwietnia, dokładnie w rocznicę wyzwolenia obozu, jednak z uwagi na to, że na 1 maja przygotowane zostały uroczystości ogólnoświatowe, postanowiono przełożyć termin wyjazdu na 1 lipca, tj. rocznicę przybycia ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego w charakterze wikariusza do parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Toruniu w 1938 r.
1 lipca wyruszyła z Torunia do Sachsenhausen ponad 40-osobowa grupa pielgrzymów. Droga mijała nam szybko przy lekturze książki ks. Wojciecha Gajdusa Nr 20998, w której autor z lekką ironią opowiada o organizacji i przebiegu transportu około pięciuset więźniów ze Stutthofu do Sachsenhausen. Oto jak ks. Gajdus opisał przyjazd na dworzec w Sachsenhausen: „To bowiem, co zaczyna się dziać w chwili, gdy opuszczamy spiesznie nasze klatki, przypomina jakąś jazdę wysokiej szkoły woltyżerskiej. Tuż przy budce z napisem Sachsenhausen wysoko usypany, nieuregulowany nasyp. Przy nasypie z obu stron piaszczystej dróżki, wiodącej w dół, stoi dwóch strażników tutejszych. Widać, że dobrze im się spało, bo obydwaj i przy głosie, i w dobrym humorze. Podbiegamy do nasypu. Stojący w przejściu strażnicy SS podstawiają nieświadomym, zwłaszcza starym, nogi, tak, że ci zwalają się głową na dół, a na nich wali się fala innych. Powstaje wielkie kotłowisko ciał. Śmigają w powietrzu zawiniątka, kapelusze, czapki, chleb, a nad całym tym rozruchem świszczy, jak bat, dobrze znany, złośliwy niecierpliwy okrzyk: los, los, schnell, schnell. A więc i tym tu się spieszy, usiłuję zironizować sytuację, by zebrać myśli spokojnie i nie popełnić głupstwa. U stóp naszych tworzą się już kolumny. Błyskawicznie formują się czwórki i zanim ostatni pozbierał się u naszych stóp, czoło rusza szybkim marszem czy truchcikiem naprzód. - Widać, że się nas naprawdę nie mogli doczekać - mówi zadyszany sąsiad. Tymczasem pochód biegnie porządnie wybrukowaną ulicą, skręca między wysokie białe mury. Z dala widać bramę. Powiewają dwie wielkie chorągwie: państwowa, czarno-czerwona ze swastyką i czarna zupełnie, przecięta dwoma SS, które chwiejąc się w rannym wietrze, wyglądają jakby dwa białe nagie kościotrupy przylepione do żałobnej płachty”.
Ks. Gajdus zapisał też dialog z kapo (sam wówczas miał rozkaz wykonać „kangurka” - przysiad z wyciągniętymi przed siebie rękami). „Jak się tu wam podoba? Czy wy wiecie, gdzie się znajdujecie? - Znajduję się w obozie koncentracyjnym. - Po co was tu umieścili? - pyta niezrażony tępotą ucznia wytrwały nauczyciel. - Jestem po to w obozie koncentracyjnym, żeby nauczyć się skoncentrować swe myśli”.
Oprócz książki ks. Gajdusa czytamy fragment adhortacji Ecclesia in Europa: „Świadkowie, szczególnie ci, którzy ponieśli męczeństwo, są wielkim, wymownym znakiem, który mamy podziwiać i naśladować. Potwierdzają oni żywotność Kościoła, jawią się jako światło dla Kościoła i dla ludzkości, ponieważ pozwolili zajaśnieć w ciemnościach światłu Chrystusa, należąc do różnych wyznań chrześcijańskich, stanowią również znak nadziei dla ekumenizmu, jesteśmy bowiem pewni, że ich krew jest także limfą jedności dla Kościoła (nr 13)”.
My też jedziemy ukonkretnić nasze wyobrażenie o męczeńskiej drodze ks. Stefana, by z większą świadomością oddawać mu cześć. Modlimy się i chcemy wzrastać duchowo dzieki lepszemu zrozumieniu ludzkiej kondycji. W obozach koncentracyjnych „człowiek wypędził” Pana Boga; to ludzka pycha zrodziła te miejsca gwałtu. Co mogło być przyczyną tak strasznej deprawacji? Bezmyślne posłuszeństwo wykonawców, sugestywna indoktrynacja, społeczna atmosfera pychy. Poważne pytanie o sens ludzkiego życia wówczas nazwano metafizyczną mrzonką. Silni przyznali sobie prawa panów, innych uznali za „podludzi”. Bogiem gardzili i w prymitywny sposób szydzili z Niego.
W południe docieramy przed Miejsce pamięci i Muzeum Sachsenhausen. Ks. Gajdus wspomina w swojej książce, jak więźniowie godzinami stali na placu apelowym w deszczu i zimnie, a potem musieli czołgać się w błocie. Deszcz leje i teraz, gdy zwiedzamy obóz. Zachowało się w nim tylko kilka baraków, m.in. dlatego, że obóz był wykorzystywany również do innych celów. Po wyzwoleniu w 1945 r. urządzono tu sowiecki obóz specjalny (1945-50); potem służył on policji, a następnie wojsku NRD. W 1960 r. zostało tu utworzone Narodowe Miejsce Przestrogi i Pamięci, a w 1993 r. - Miejsce Pamięci i Muzeum Sachsenhausen.
W dawnej pralni obozowej, nieopodal pomnika upamiętniającego wyzwolenie obozu, mieści się kino, w którym wraz z innymi zwiedzającymi oglądamy film dokumentalny, ukazujący obrazy z okresu dojścia do władzy narodowych socjalistów pod wodzą Hitlera. Już 21 marca 1933 r., w byłym browarze, w centrum Oranienburga urządzono obóz dla przeciwników ideowych narodowego socjalizmu. Przed olimpiadą go zamknięto. Po igrzyskach olimpijskich w Berlinie w 1936 r. zaczęto budowę nowego obozu w Sachsenhausen (obok Oranienburga). Tu mieściła się siedziba inspektoratu obozów koncentracyjnych. Od 1942 r. w obozie znajdowała się tzw. Grupa D Głównego Urzędu Gospodarczego i Administracyjnego SS. Obóz w Sachsenhausen miał być modelowym dla innych tego typu jednostek. W latach 1939-45 mieściła się tu także centrala kierownictwa wszystkich obozów koncentracyjnych, których w całej Rzeszy było około 2 tys. Tu kształcono „kadry” dla innych obozów koncentracyjnych. Obóz był przewidziany na 10 tys. więźniów; w rzeczywistości jednorazowo przebywało w nim 60 tys. Łącznie przewinęło się przez niego ok. 200 tys. więźniów, z których ponad połowa zginęła. Obóz wyzwoliły wojska radzieckie i polskie 22/23 kwietnia 1945 r.
W Sachsenhausen obowiązywały więźniów precyzyjne przepisy obozowe. Wspomniany cel: „Jestem po to w obozie koncentracyjnym, żeby nauczyć się skoncentrować swe myśli” realizowano przez specjalny system życia obozowego. „Uczenie porządku” miało trwać dopóty, dopóki więzień żył. Apele, to poza pracą, najważniejsza funkcja więźniów (ks. Gajdus). „Ćwiczenia gimnastyczne” - „kangurki” i „żabki”, dmuchanie w węglowy pył placu i ścieżek apelowych, poruszanie się biegiem po obozie, niedożywienie, a potem głód, niehigieniczne warunki, 4 godziny snu, mordercze marsze dla zbadania wytrzymałości produkowanych butów, ciężka praca - wszystko to miało wyczerpać siły więźniów. Wszelka niedokładność w respektowaniu regulaminu czy w wykonaniu rozkazów była okazją do wymierzania kar według widzimisię nadzoru, z uśmierceniem włącznie.
Po filmie podchodzimy do pomnika wyzwolenia Sachsenhausen. Modlimy się o szczęście wieczne dla zmarłych oraz o pokój na świecie. Na zakończenie śpiewamy Ojcze nasz, Witaj Królowo, Boże coś Polskę oraz Jeszcze Polska nie zginęła. Nastepnie przechodzimy do Stacji Z, czyli miejsca kresu życia dla wielu chorych i skazanych na śmierć. Rów śmierci jest na nowo obudowany gigantycznym betonowym pomnikiem z napisami o godności człowieka. Pomnik obejmuje swoim dachem piece krematorium i towarzyszące pomieszczenia. Łagodzi to grozę tych miejsc. Potem zwiedzamy barak dawnego rewiru - szpitala obozowego, jego część wystawową. Korzystamy z elektronicznych objaśnień - po naciśnięciu przycisków „byli więźniowie” opowiadają o tym, co w obozie przeżyli. Na zakończenie wchodzimy do murowanego, podpiwniczonego bloku - Pathologie. W pomieszczeniach wyłożonych płytkami ustawione są stoły prosektoryjne. Wychodzimy w milczeniu; w drodze do autobusu towarzyszy nam świadomość, że stawiamy stopy na ziemi, której każdy kawałek nasiąknięty jest krwią i śmiertelnym potem dziesiątek tysięcy męczenników wielu narodowości.
W Sachsenhausen, po odbyciu kwarantanny, ks. Stefan pracował w porcie przy wyładowywaniu barek (woził taczką piasek na ląd), a następnie nosił cegłę z odległej o 3 km cegielni. Od lata 1940 r. w jednym z baraków była kaplica, w której wybrany kapłan mógł odprawiać Mszę św. Dla ks. Stefana stało się to źródłem prawdziwego pokoju. Od momentu, gdy pozwolono pisać listy, napisał ich dziewięć do rodziny. Listy oczywiście cenzurowano.
Zwiedzanie obozu w Sachsenhausen kończymy Mszą św. odprawioną w tamtejszym kościele parafialnym.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Izabela Kloc: polskie kopalnie mogły zostać zamknięte. Cudem udało się je ocalić

2024-05-01 06:54

[ TEMATY ]

Łukasz Brodzik

Izabela Kloc

Łukasz Brodzik

Izabela Kloc

Izabela Kloc

Polityka unijna mogła w bardzo krótkim tempie doprowadzić do zamknięcia polskich kopalni węgla. Tylko dzięki aktywnej postawie rządu Zjednoczonej Prawicy i polskich eurodeputowanych udało się to zastopować - twierdzi Izabela Kloc, europoseł Prawa i Sprawiedliwości.

- Frans Timmermans jeszcze całkiem niedawno tłumaczył przedsiębiorcom, że koszty związane z emisją dwutlenku węgla będą mogli przerzucać na konsumentów. Jeśli taka filozofia jest w Komisji Europejskiej, to Europa skazana jest na porażkę - dodaje europoseł EKR-u.

CZYTAJ DALEJ

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość + Litania Loretańska

[ TEMATY ]

Matka Boża

Maryja

nabożeństwo majowe

loretańska

Majowe

nabożeństwa majowe

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe. [Treść Litanii Loretańskiej na końcu artykułu]

W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.

CZYTAJ DALEJ

Bp Turzyński do Polonii i Polaków za granicą: Jesteście integralną częścią naszej Ojczyzny

2024-05-01 20:00

[ TEMATY ]

Polonia

ojczyzna

bp Piotr Turzyński

Adobe Stock, montaż: A. Wiśnicka

Pamiętamy o Was i chcemy Wam powiedzieć, że jesteście częścią integralną naszej wspaniałej Ojczyzny - napisał z okazji przypadającego 2 maja Dnia Polonii i Polaków za Granicą bp Piotr Turzyński. Delegat KEP ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej podziękował środowiskom polonijnym za pielęgnowanie kultury polskiej i przekazywanie jej młodemu pokoleniu.

„Życzę Wam żebyście nigdy nie stracili przekonania, że polskość jest wielkim darem Bożym, dzięki któremu zajaśniały w świecie dwa słowa: solidarność i miłosierdzie” - napisał w słowie do Polonii i Polaków za granicą bp Piotr Turzyński. Podziękował środowiskom polonijnym za to, że są świadkami wiary w świecie oraz promują polską kulturę.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję