Reklama

Nie mówcie, że pielgrzymka przypomina piknik

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Parę dni temu brałam udział w dyskusji, która mną dogłębnie poruszyła. Wśród rozmówców byli katolicy, głównie Amerykanie, starsza pani pochodzenia polskiego i młody Polak urodzony w USA. Rozmowa dotyczyła tematu pielgrzymki. Amerykanie nie wiedzieli co to takiego. Podjęłam się wyjaśnienia, podając encyklopedyczną wręcz definicję, że to: dobrowolny i nieprzymuszony religijny akt grupy ludzi, wędrujących razem do miejsca kultu, w celu uczczenia takiego miejsca, razem modlących się i znoszących trudy takiego przedsięwzięcia. Wtedy rozpoczęły się dziwne reakcje ze strony Amerykanów. Patrzyli na mnie z pobłażaniem, nawet ze zdziwieniem, jakby chcieli wręcz powiedzieć: kto jest tak nierozsądny, a nawet głupi, żeby narażać się na takie niewygody. Po co iść piechotą dwa dni, spać pod gołym niebem? Wreszcie, moje próby wyjaśnienia przerwał młody Polak - Amerykanin mówiąc krótko: „To taki polski piknik!”. W tym miejscu oburzyłam się potwornie i ostro zwróciłam uwagę, żeby nie opowiadał bzdur, kiedy nie wie, o czym jest naprawdę mowa.
Ponieważ brałam udział w ostatniej polonijnej pielgrzymce z okazji święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, to chcę podzielić się swoimi wspomnieniami, bo wiem, że pielgrzymka to także niewygoda i ofiara, które chcemy złożyć Bogu i naprawdę nie ma to nic wspólnego z piknikiem.
A czy warto brać udział w pielgrzymkach?
Osiemnasty już raz Polonia chicagowska i coraz bardziej Polaków nie tylko z Chicago, połączyła się w marszu do Maryi, by złożyć Jej pokłon w wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej u Salwatorianów w Merillville, Indiana. Czyż to nie prawdziwy cud, jak ta wspaniała polska tradycja potrafiła przeniknąć do innego społeczeństwa i urosnąć do takich rozmiarów i tak jednoczyć Polaków. A jednoczymy się na tej pielgrzymce we wszystkim. W trudzie, zmęczeniu fizycznym, bólu nóg, stóp, pleców, ramion, jesteśmy niewyspani, przegrzani upałem lub zmoczeni deszczem. Przejście tych 35 mil nie jest łatwe. Na pielgrzymkę stawiamy się niezależnie czy pada deszcz czy świeci słońce, zabieramy wygodne buty (przynajmniej tak nam się wydaje w pierwszym dniu wędrówki), pelerynę, parę kanapek, wodę do picia i różaniec. Moja przyjaciółka mówi, że do plecaka musiały się dostać grzechy całej rodziny i sąsiadów, bo taki był ciężki. Nawet dla zahartowanych piechurów, uprawiających codzienny jogging, pielgrzymka jest wyzwaniem. Jedność pielgrzymów powstaje w cudownym kulcie Maryji. Idzie nas tysiące, każdy ma za co Maryi dziękować, przyrzekać, ślubować, prosić i błagać. Dlatego też niezależnie od naszych intencji, łączy nas przede wszystkim modlitwa. Modlitwa różańcowa, modlitwa Litanii, Drogi Krzyżowej, Godzinek, Koronki do Miłosierdzia, Anioł Pański, a pomiędzy wszystkie włączony jest śpiew, spowiedź, rekolekcje, w więc i kontemplacja, zaduma, wewnętrzna radość lub smutek.
Pielgrzymka, jak co roku, rozpoczęła się Mszą św. w kościele św. Michała Archanioła na głębokim południu Chicago. Ta pielgrzymka odbywała się pod patronatem Radia Maryja i Telewizji Trwam. Błogosławieństwa na ten czas udzielił nam bp Ignacy Dec z diecezji świdnickiej. Wszyscy uczestnicy od pierwszych chwil spotkania i wymarszu stali się dla siebie bratem i siostrą. Staliśmy się dobrzy i uprzejmi, wrażliwi na każdego. Objawiało się to w zwykłych gestach życzliwości, podtrzymaniu plecaka, podzieleniu się kanapką, podaniu ręki, ustąpieniu miejsca w kolejce do toalety, dodaniu otuchy w zmęczeniu, a nawet pożyczeniu butów. Wymiana słów „proszę”, „dziękuję”, „przepraszam” staje się naturalna i niewymuszona. Podczas takiego pielgrzymowania wyzbywamy się egoizmu, samouwielbienia i egocentryzmu. Jeżeli wyruszamy na pielgrzymkę z duchowym, pokornym nastawieniem na poniesienie ofiary, to czasami udaje się nam przenieść naszą koncentrację i skupienie z towarzyszących nam niedogodności fizycznych na sprawy wyższe, może pogłębienie naszej pokory i wiary. Nie dla wszystkich ten dwudniowy marsz jest wystarczającym czasem na taką właśnie odmianę, ale na pewno to czas, który niewątpliwie napełnia nas przynajmniej głębokim wzruszeniem. W sobotnim etapie Pan Bóg „obmywał” nas deszczem. Staliśmy wciąż w ulewie i zjadaliśmy też niezbyt suche pożywienie. Nie usłyszałam żadnego utyskiwania, ani jednego słowa narzekania. Wręcz przeciwnie, ten deszcz to był kolejny dar od Boga, bo przecież dla wielu byłoby większą udręką iść w upale.
Cieszyła bardzo obecność młodzieży i to w tak wielkiej liczbie. Wierzcie mi, że to wspaniały widok, uciecha serca szczególna! Dziewczyny i chłopcy przesuwający paciorki różańca trzymający się za ręce, uśmiechający się do wszystkich, modlący się szczerze i otwarcie. Nie pozostawało miejsca na zawstydzenie czy kłamstwo. Apel Jasnogórski brzmiał potężnie ilekroć był śpiewany przez pielgrzymów, a szczególnie przy oficjalnym wejściu do Munster w sobotę i Merryville w niedzielę. Śpiew, jakby rozsadzał upalne powietrze, a słowa „przyrzekamy!” i „ślubujemy!” dla wielu był prawdziwą obietnicą. I kiedy w końcu składamy pokłon przed obrazem Czarnej Madonny to wiemy, że to Ona ciągle nas do siebie wola i trzymając mocno za rękę prowadzi do swego Syna. Łagodna i wyrozumiała, zawsze cierpliwa i pełna tak wielkiej prawdziwej miłości dla każdego z nas, zawsze pomaga i pielgrzymuje przez cały czas z nami, przez cale nasze życie, byśmy wiedzieli którędy iść.
Czy warto iść? Wiem, że warto. A Ty pielgrzymie czyż nie wiesz tego samego? Spróbuj iść za Maryją i Ty. Świadczmy o tym dokoła i uczmy innych, co to jest pielgrzymka, żeby nikomu nie kojarzyła się z polskim piknikiem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wielkopolskie lekcje pokory

2024-05-05 13:08

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Jeżdżąc teraz intensywnie po Wielkopolsce zawsze znajduję czas, aby choć na chwilę w różnych miejscowościach znaleźć się tam, gdzie czas płynie inaczej, bo w rytmie wieczności. Katolickie świątynie: niektóre jeszcze z zachowanymi elementami architektury romańskiej czy gotyckiej, inne pamiętające czasy baroku, wreszcie niektóre budowane w wieku XIX i później.

Jednak połączone, powiem niezwykłym w tym miejscu językiem matematycznym: „wspólnym mianownikiem”. Przybywają tu ludzie bardzo bogaci i niezamożni, bardzo wiekowi i na ramionach rodziców, ludzie „różnych stanów” jakby to powiedziano w I Rzeczypospolitej czy też „różnych klas” ,jakby to ujęli „marksiści”. I są tu razem. Być może, a nawet prawie na pewno jest to jedyne miejsce, gdzie mogą spotkać się i być wspólnotą bez uprzedzeń, zawiści, negatywnych emocji. Czy idealizuję? Chyba nie.

CZYTAJ DALEJ

Wielkanoc prawosławnych i wiernych innych obrządków wschodnich

2024-05-05 10:04

[ TEMATY ]

prawosławie

Piotr Drzewiecki

Prawosławni i wierni innych obrządków wschodnich rozpoczęli w niedzielę obchody Świąt Wielkanocnych, które w tym roku przypadają u nich pięć tygodni później niż u katolików.

Data tego święta w Kościele katolickim wyliczana jest nieco inaczej niż w Kościele wschodnim, więc w tym samym terminie Wielkanoc przypada w obu obrządkach tylko raz na jakiś czas. Tak było np. w 2017 roku; przeważnie prawosławni świętują jednak Wielkanoc później, maksymalnie właśnie nawet pięć tygodni po katolikach.

CZYTAJ DALEJ

Wielkopolskie lekcje pokory

2024-05-05 13:08

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Jeżdżąc teraz intensywnie po Wielkopolsce zawsze znajduję czas, aby choć na chwilę w różnych miejscowościach znaleźć się tam, gdzie czas płynie inaczej, bo w rytmie wieczności. Katolickie świątynie: niektóre jeszcze z zachowanymi elementami architektury romańskiej czy gotyckiej, inne pamiętające czasy baroku, wreszcie niektóre budowane w wieku XIX i później.

Jednak połączone, powiem niezwykłym w tym miejscu językiem matematycznym: „wspólnym mianownikiem”. Przybywają tu ludzie bardzo bogaci i niezamożni, bardzo wiekowi i na ramionach rodziców, ludzie „różnych stanów” jakby to powiedziano w I Rzeczypospolitej czy też „różnych klas” ,jakby to ujęli „marksiści”. I są tu razem. Być może, a nawet prawie na pewno jest to jedyne miejsce, gdzie mogą spotkać się i być wspólnotą bez uprzedzeń, zawiści, negatywnych emocji. Czy idealizuję? Chyba nie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję