Rozkazy o wybuchu powstania w noc z 22 na 23 stycznia 1863 r. rozesłano do województw i powiatów.
Carskie dowództwo w Polsce od niemal dwóch lat przygotowywało się na wypadek powstania. Armię okupacyjną w tym czasie powiększono co najmniej dwukrotnie. W styczniu 1863 r. liczyła ona 66 batalionów piechoty, 24 szwadrony jazdy, 60 sotni kozackich i 176 dział - w sumie blisko 100 tys. ludzi, nie wliczając załóg fortecznych, żandarmerii, straży granicznej („obejszczyków”), komend inwalidzkich i innych formacji pomocniczych. Przy czym - co należy podkreślić - armia nie zakończyła jeszcze reorganizacji zapoczątkowanej po wojnie krymskiej.
Organizacja w Królestwie liczyła 20-25 tys. sprzysiężonych, ale rozporządzała tylko paru tysiącami sztuk broni palnej. Głównym atutem powstańców było zaskoczenie.
Dopiero na przełomie stycznia i lutego 1863 r. zaczął się w Krakowie werbunek ochotników do powstania. Pierwszy z galicyjskich oddziałów „białej” formacji wyruszył w pole w marcu, staraniem komitetu lwowskiego. Zwerbowano ok. 400 ochotników (głównie wywodzących się z młodzieży lwowskiej), których zaopatrzono w doskonałe „sztućce belgijskie”.
Zdaniem naczelnika Aleksandra Biernawskiego, Galicja w 1863 r. wystawiła 35 uzbrojonych i dobrze umundurowanych oddziałów, ale z nich tylko 2, i to najmniejsze, przedostały się w głąb Królestwa. Pozostałe cofnęły się za kordon austriacki.
Długa - zapewne nie pełna - jest lista uczestników powstania styczniowego, którzy wieczny spoczynek znaleźli na przemyskim cmentarzu. Należą do nich: S. Bobakowski, T. Bułkiewicz, J. Czarniecki, L. Czerwiński, J. Dąbrowski, M. Dornwald, A. Dworski, J. Ergetowski, ks. J. Fałat, W. Fleszar, G. Foucho, F. Gamski, S. Gizowski Nowina, J. Goebel, L. Gorzeński, J. R. Grabiński, J. Haywas, J. Horak, W. Hradel, W. Jaworski, K. Kalina, A. Kończ, J. Kruczek, E. Kuliński, S. Kwiatkowski, J. Lanikiewicz, T. Lutwiński, J. Lutyk, ks. T. Łękowski, J. Migiel, J. Mazur, Malczuk, W. Mańkowski, A. Miazga, L. Michałowski, K. Monne, J. Niemierowski, J. Nowak, J. Orłowski, R. Paprocki, J. Patronowicz, A. Rudnicki, E. M. Prus Studziński,Ł. Podbielski, N. Popławski, W. Stafiński, B. Schwarc, W. K. Sieprawski, J. Sieroszewski, H. Słotwiński, Z. S. Szałowski, S. Takliński, J. Taworski, M. Uruski,K. Weiningerowa (kurierka Rządu Narodowego), W. Weinich, K. Wysocki, por. L. Wahldorf, H. Zacharski, M. Zajączkowski, M. Zapałowicz, J. Zawirski, K. Zienkowski.
Postacią, która zasługuje na szczególne podkreślenie jest Aleksander Dworski. Związał się on z Przemyślem już na początku swojej kariery zawodowej. Po ukończeniu studiów prawniczych we Lwowie i po uzyskaniu doktoratu, został mianowany adwokatem. Wówczas to opuścił na stałe swoje rodzinne miasto i przeniósł się do Przemyśla. W czasie powstania styczniowego Dworski został mianowany przez Rząd Narodowy naczelnikiem przemyskiego okręgu powstańczego. Z wielkim poświęceniem służył idei narodowej.
Z grodu nad Sanem do powstania poszli właściciele kamienic, urzędnicy, drobni rzemieślnicy, jak szewc Józef Chlebiński, uczniowie gimnazjum: Leonard Tarnawski, hr. Emil Łoś, Franciszek Tranda (wszyscy z klasy 6), Franciszek Bobowski (z klasy 7), studenci oraz służba domowa dr. Waygarta, znanego przemyskiego adwokata, który z ramienia rządu powstańczego pełnił funkcję cywilnego naczelnika miasta. Nie można w tym miejscu pominąć żony Waygarta Joanny z Baczyńskich, która pełniła funkcję przewodniczącej Komitetu Pań w Przemyślu; jego głównym zadaniem było niesienie pomocy walczącym powstańcom.
Ciekawą postacią jest Karol Monne (1818- 1905) starszy inspektor kolei w Przemyślu, członek wielu stowarzyszeń i instytucji polskich, ojciec Wandy Monne, artystki, rzeźbiarki lwowskiej, ukochanej Grottgera, późniejszej żony Karola Młodnickiego. W czasie powstania styczniowego Karol Monne pełnił funkcję szefa łączności powstańczej okręgu przemyskiego.
Pod dowództwem Czechowskiego walczył w powstaniu (jako podporucznik) urodzony w Przemyślu (1842) urzędnik kolejowy Lubomir Zambasowicz. Brał on udział w bitwach pod Grabowem, Stefankowem, Bogorią oraz w lasach iłżeckich. W bitwie po Rudą Kościelną Zambasowicz został wzięty do niewoli. Sądzony w Radomiu został skazany na katorżnicze roboty w kopalniach Nerczyńskich. Na zesłaniu przebywał dwa lata.
W oddziale Czechowskiego służył pochodzący z Pruchnika Florian Gardziel. Następnie przeszedł on do oddziału Jeziorańskiego, a potem walczył po dowództwem Waligórskiego i Śmiechowskiego. Po powstaniu został dyrektorem szkoły powszechnej.
Wspomniany Leon Czechowski jako major brał udział w powstaniu listopadowym (walczył w słynnej bitwie pod Grochowem). Po ukończeniu szkoły we Lwowie, został grenadierem pod wodzą W. ks. Konstantego. W powstaniu styczniowym, już jako pułkownik zorganizował własny oddział. Cieszył się dużym autorytetem wśród żołnierzy. Walczył niemal do końca powstania. Będąc ranny dostał się do niewoli. Po amnestii powrócił na stałe do Jarosławia, gdzie dożył 90 lat.
Trzej powstańcy pochodzą z Bachórza: dwaj Sosnowscy (zbieżność nazwisk) oraz ogrodnik pałacowy Piotr Krawiec.
W bitwie pod Kobylanką ciężko ranny został Franciszek Xawery Gebhard z Jawornika.
W Birczy podczas powstania styczniowego działały konspiracyjne władze powstańcze z naczelnikiem powiatu birczańskiego Janem Porembalskim. Gromadzono środki pieniężne, broń i amunicję oraz opatrunki dla oddziałów powstańczych. Przeprowadzono również rekrutację ochotników, wśród których znalazł się Marcel Kowalski.
W powstaniu walczył Bolesław Jocz z Krzywczy, Roman Kalita z Siedlisk, Hipolit Nałęcz Pietraszkiewicz z Bolestraszyc i właściciel ziemski Józef Witold Żelechowski z Łętowni.
W powstańczych oddziałach znaleźli się trzej mieszkańcy Żurawicy: Marcin Stolarski, Adolf Ebenberger i L. Klemantowicz.
Na cmentarzu w Kalnikowie znajduje się grobowiec rodzinny dr. Bolesława Orzechowicza. Wśród 17 trumien znajduje się sarkofag szwagra Orzechowicza, profesora Władysława Ochenkowskiego, uczestnika powstania z 1863 r.
Właściciel Medyki Mieczysław Pawlikowski pełnił funkcję zastępcy komisarza Rządu Narodowego na Galicję Wschodnią. Jego żona Helena - z pomocą Kornela Ujejskiego - jeździła po dworach - kwestując na rzecz walki zbrojnej. Była m.in. w Lesku u Krasickich, Bonowie u Lewickich, Duńkowiczkach u Łapińskich, Boratynie u Stadnickich, Żurawicy u Horodyńskich i Rudniku u Strachockich.
Z Medyką związana jest postać Mieczysława Romanowskiego. Był on przyjacielem Pawlikowskich i częstym ich gościem. To u nich spędził ostatnie w swoim krótkim życiu święta Bożego Narodzenia. Kilka miesięcy później walcząc w oddziale „Lelewela” zginął - trafiony kulą w piersi i czoło - pod Józefowem w lubelskim. „Romanowski odcięty od głównego oddziału - pisze Lam, powołując się na opowiadanie naocznego świadka - i na czele 80 ludzi, wyparty przemożną siłą następującego nieprzyjaciela na bagna, walczył jak lew, drogo sprzedając swe życie. Silny i sprawny do robienia bronią, pięciu Moskali powalił bagnetem, nim otoczony ugodzony kulą w skronie padł otoczony wałem trupów”.
W Niżankowicach, miasteczku w obwodzie przemyskim, urodził się jako syn Pawła i Józefiny z domu Falęckiej Henryk Bogdański. Po ukończeniu gimnazjum rozpoczął studia filozoficzne w Przemyślu, które już dokończył na Uniwersytecie Lwowskim. We wrześniu 1824 r. wyjechał do Wiednia. W stolicy Austrii nawiązał kontakty z polskimi organizacjami studenckimi, podejmującymi próby prowadzenia działalności patriotyczno-wolnościowej.
W 1863 r. Bogdański działał czynnie w komitecie lwowskim na rzecz powstania. Niestety, o jego działalności nie posiadamy bliższych informacji. Wiemy natomiast, że w powstaniu stracił młodszego syna Antoniego; zginął 22 października 1863 r. między Łążkiem a Borowem w powiecie janowskim.
Wspominając pobyt w Seminarium Duchownym w Przemyślu (zapiski autobiograficzne) bp Józef Sebastian Pelczar pisał: „...Kiedy 22 stycznia 1863 r. wybuchło powstanie w Królestwie postanowiłem z kilku kolegami ofiarować swe życie za ojczyznę.
Ale wstrzymał na ks. rektor Skwierczyński tym prostym słowem wyrzeczonym do mnie 2 lutego 1863 r.: Moi drodzy, cóż zrobicie w powstaniu, kiedy żaden z was nie miał dotąd karabina w ręku? Ofiara wasza pójdzie na marne. Tymczasem pracując całe życie po Bożemu przysłużycie się najlepiej ojczyźnie! Ograniczyliśmy się na tym, że dawaliśmy na powstanie naszą bieliznę, i co kto miał grosza, a czasem przechowywaliśmy w naszych izbach powstańców”.
Powstanie styczniowe zakończyło się klęską. Ziemia nasiąknięta krwią tysięcy patriotów. Ciężkie łańcuchy u nóg tych, których okrutny zaborca skazał na syberyjskie mrozy. Spalone wsie, sprofanowane świątynie. Lasy pełne zbiorowych mogił, na które wbito drewniany krzyż. Płacz matek, żon, osieroconych dzieci. Wydawało się wszystko już stracone. Ale pozostały napełnione miłością do własnej Ojczyzny serca i nadzieja, która tak często prowadzi do ostatecznego zwycięstwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu