Z okazji 25-lecia święceń kapłańskich ks. Jerzego Gawlika 30 kwietnia br. w parafii św. Józefa Robotnika w Wheeling odprawiono Mszę św. którą celebrował wraz z czterema Księżmi Werbistami sam Jubilat. Uroczystość uświetnił śpiew dzieci z istniejącej przy parafii polskiej, sobotniej szkoły im. Juliusza Słowackiego.
Po uroczystej Mszy św. odbył się obiad w salach bankietowych Jolly Inn w Chicago. I tam ponownie wystąpiły dzieci ze szkoły im. Julisza Słowackiego, z zespółu „Gaik”, śpiewając po śląsku, specjalnie dla Księdza ułożoną na tę uroczystość piosenkę.
Ksiądz Jerzy pochodzi z Piekar Śląskich. „Tam się rodziłem i tam chodziłem do szkoły podstawowej i do technikum elektronicznego w Bytomiu, a po maturze wyjechałem do Pieniężna do naszego seminarium misyjnego. Można powiedzieć, że 20 lat spędziłem na Śląsku” - wspominał ksiądz Jerzy.
„Myśl kroczenia drogą prowadzącą do kapłaństwa narodziła się w trzeciej klasie technikum. Doszedłem do przekonania, że ta droga to moje przeznaczenie. Chciałem iść do seminarium zakonnego. Mam kuzyna, który w ówczesnym czasie był w seminarium śląskim w Krakowie, a w seminarium księży Werbistów w Pieniężnie miał kolegów. I to on podsunął mi myśl, aby zostać misjonarzem. Wtedy zadecydowałem, że będzie to Pieniężno, że będzie to zgromadzenie misyjne, a co się z tym wiąże wyjazdy na misje. Charyzmatem Werbistów jest praca misyjna, głoszenie Ewangelii tam, gdzie nie była jeszcze głoszona lub jest głoszona w stopniu niewystarczającym, także utrzymywanie poziomu, który już został osiągnięty.
W Pieniężnie spędziłem 7 lat: rok nowicjatu, 2 lata studiów filozofii, 4 lata teologii. Ten najważniejszy dzień w moim życiu, to 26 kwiecień 1981 r., kiedy to przyjąłem święcenia kapłańskie z rąk bp Ignacego Jeża. Później wyjechałem na rok do Irlandii na kurs języka angielskiego. A po kursie na pierwszą placówkę misyjną na 5 lat, na Filipiny.
Następnie studiowałem 2 lata na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim teologię duchowości i po zrobieniu licencjatu przyleciałem do Stanów, do Saint Louis (1990-91) na roczne studium duchowości u księży Jezuitów. Po powrocie do Polski pracowałem w domach formacyjnych w Nysie, Pieniężnie i Chludowie, pomagając w przygotowaniu przyszłych misjonarzy Werbistów. W tym czasie pełniłem również funkcję przełożonego. Po 11 latach w seminarium otrzymałem zaproszenie od Werbistów z Chicago. I tak trafiłem do kościoła św. Józefa Robotnika w Wheeling i jestem tu od prawie 2 lat” - zakończył wspomnienia ksiądz Jerzy.
Na pytanie, co po 2 latach pracy w Chicago sądzi o Polonii i czym różni się jego obecna praca od tej na Filipinach, odpowiedział: „Jest to inny rodzaj pracy. Ponieważ parafia filipińska wygląda w ten sposób, że jest tzw. kościół główny i do tego są kaplice boczne znajdujące się w 20 wioskach, które przynajmniej raz w miesiącu trzeba odwiedzić, a więc człowiek ciągle wędruje. A tu mamy jeden kościół, do którego przychodzą ludzie. Nasza parafia jest trochę inna niż parafia w Polsce, ponieważ mamy tu trzy wspólnoty: polską, amerykańską i meksykańską. I to jest ta inność, którą musimy respektować, nie wchodzić sobie w drogę i to, co ustalimy wspólnie nie zmieniać. Jest to ubogacające.
Polacy to ludzie religijni i mają bardzo mocne chrześcijańskie podłoże. Nasi rodacy w USA są bardzo zapracowani i zmęczeni, brakuje im czasu. Dlatego podziwiam tych, którzy przychodzą do kościoła, korzystają z sakramentów świętych”.
Co dzieje się w parafii św. Józefa Robotnika?
„W naszym kościele mamy dwa razy w tygodniu Mszę św. w języku polskim, mamy Godzinę Świętą i rekolekcje wielkopostne - kontynuuje ksiądz Jerzy. - Jestem otwarty na potrzeby parafian. Stale współpracuję z polską, sobotnią szkołą im. Juliusza Słowackiego, w której uczą się dzieci w wieku od 4 lat aż do klasy maturalnej. Wiążę z nią duże nadzieje i uważam, że robi się w tej szkole wiele dobrego. Nie tylko jeśli chodzi o naukę języka polskiego i kulturę, ale i o przygotowanie do sakramentów świętych, szczególnie do Pierwszej Komunii św., do bierzmowania. Także w każdej klasie jest nauka religii, które prowadzą trzy katechetki współpracujące ze mną.”
Na zakończenie spotkania, ksiądz Jerzy serdecznie podziękował wszystkim za świętowanie razem z nim tego pięknego Jubileuszu: „Jestem wdzięczny Panu Bogu, że jestem tutaj, bo bycie w takiej zróżnicowanej parafii - trzy kultury, trzy języki, jest ogromnie ubogacające. Myślę, że ciągle się jeszcze uczę i doświadczam, że to wszystko co dzieje się w Kościele jest to przede wszystkim sprawa Boża. Bez tej łaski i pomocy za daleko byśmy nie zaszli. Jestem bardzo wdzięczny i Bogu i zgromadzeniu i wszystkim ludziom, którzy pomogli mi kroczyć drogą tego powołania”.
Szczęść Boże księże Jerzy na następne lata kapłaństwa w służbie Bogu i człowiekowi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu