„This is your business” - to jest twój problem, twoja sprawa, mawiają często zadowoleni z siebie ludzie, kiedy nie chcą, albo nie mogą pomóc drugiemu, kto znalazł się w trudnej sytuacji i oczekuje od nich konkretnej pomocy. Przez to powiedzenie ludzie uciekają od osobistej odpowiedzialności i okazują niechęć do rozwiązywania czyichś spraw. Zrzucenie odpowiedzialności na drugiego człowieka, a przez to usprawiedliwienie siebie, jest postawą zwaną egoizmem. Odpowiedź typu: „to jest twój problem” zabarwione odpowiednim tonem głosu można coraz częściej usłyszeć przy załatwianiu różnych spraw. Dotyczy ono niemalże wszystkich aspektów codziennego życia, zarówno natury duchowej, jak i materialnej. Powiedzenie to można spotkać nawet u dzieci i młodzieży, którzy nie do końca rozumieją znaczenie jego treści. Ci, którzy używają tego sformułowania wyrażają postawę obojętności wobec bliźniego. Ale gdy zostanie im to delikatnie wypomniane, to bronią się bardzo energicznie tłumaczą, iż chcą w ten sposób tylko zwrócić uwagę na osobistą odpowiedzialność każdego za jego czyny i myśli. Jest nawet sformułowana zasada społeczna - skwapliwie przypominają, która głosi „najlepiej broni się wtedy obywatel, kiedy broni się sam”. A przysłowie, że „każdy jest kowalem swojego losu” koresponduje z nadużywanym powiedzeniem - „zrób to sam”. Po usłyszeniu stwierdzenia; „to jest twój problem” szybko kończy się nasza nadzieja na czyjąś wielkoduszność, przyjaźń, czy miłość. Bywa i tak, że usłyszy się jeszcze dodatkową naukę związaną z matematyką - „dam ci taką radę; jeśli umiesz liczyć to licz na siebie samego”. W ten sposób człowiek pozostaje sam na polu bitwy o swój los i musi, rzeczywiście, liczyć wyłącznie na siebie. W świetle wiary chrześcijańskiej bardzo wyraźnie ujawniła się omawiana kwestia w procesie Jezusa. Nie wchodząc w polemikę na temat słuszności procesu sądowego Jezusa, jaki wytoczyli Jezusowi Jego rodacy w imię żydowskiego prawa, z pewnością pamiętamy jak Piłat chciał Go bronić. Jednakże Starszyzna żydowska zagroziła, że doniesie o tym Cesarzowi.
Piłat miał dylemat - nie dostrzegał winy w Jezusie, a równocześnie nie chciał być w kolizji z prawem jako namiestnik Cesarza. Powiedział więc: „Nie jestem winny krwi tego sprawiedliwego. To wasza rzecz” (Mt 27,24). Konflikt sumienia rozwiązał uwalniając na Paschę, wedle starego zwyczaju, jednego więźnia. Wiemy, że Żydzi wybrali Barabasza. Od tamtego czasu istnieje bardzo wyraziście zarysowany podziału na zwolenników Jezusa i Jego przeciwników. W istocie podział ten zaczął się już w raju, gdy zły duch zasiał w sercu człowieka wątpliwość w Bożą miłość. Skutkiem tego była utrata więzi z Bogiem. Pierwsi rodzice lękali się skutków swej nielojalności. Tylko wąż nie obwiniał nikogo, tylko wysyczał: „to jest twój business”. Aby uwolnić ich od tego lęku potrzeba było Kogoś, Kto odkupiłby człowieka od jego winy i lęku przed Bogiem. Był Nim nasz Odkupiciel Jezus Chrystus, który wziął na siebie wszystkie winy człowieka. Od Jego śmierci i zmartwychwstania nie można już powiedzieć, że zło czy cierpienie, które dotyka kogokolwiek jest tylko jego problemem. Od tej pory wszystko co ludzkie jest równocześnie problemem Jezusa. Człowiek już nigdy nie pozostanie sam ze swoim cierpieniem. Z każdym twoim problemem jest osobiście złączony Jezus Chrystus. On nigdy już nie opuści człowieka. I nie zrzuci ludzkich spraw na kogoś innego. Dlatego nie mów, jako chrześcijanin, do drugiego człowieka, że to jest „jego business”, bo przecież to jest także sprawa Chrystusa. Problem Jezusa jest ciągle żywy dziejący się w każdym człowieku i w każdej wspólnocie ludzkiej do tego stopnia, że sam Jezus staje się problemem, którego się albo odrzuca albo przyjmuje. Bez Jezusa nie można bowiem zrozumieć, ani siebie samego, ani drugiego człowieka, ani tego wszystkiego co nas otacza, uczył nas Jan Paweł II.
(cdn)
Pomóż w rozwoju naszego portalu