Już samo obejrzenie transmisji czy przeczytanie relacji z wizyty Benedykta XVI w Polsce wywołuje emocje - zbliżone do tych, jakie towarzyszyły wizytom Jana Pawła II - pozytywne, silne, intensywne. Uczestnictwo osobiste zwielokrotnia ich natężenie i pogłębia odczucia. Gdy słyszy się głos Papieża, który przemawia z ołtarza oddalonego od nas zaledwie o kilkadziesiąt metrów; gdy widzi się tę drobną białą postać i zbliżenie twarzy na telebimie, mając jednocześnie poczucie, że jest się częścią tego wydarzenia, w oczach mimowolnie pojawiają się łzy radości i wzruszenia, a na ustach uśmiech. Przypomina to trochę duet słońca i deszczu, z których zawsze rodzi się tęcza. I taka właśnie tęcza zrodziła się w sercach zgromadzonych pielgrzymów - wielobarwna radość, uczucie szczęścia wynikającego z bezpośredniego odczuwania wzniosłości tej chwili.
Każde z wypowiadanych przez Papieża Benedykta XVI słów podczas jego pielgrzymki do Polski niosło radość i dobro. Wśród tłumów zgromadzonych na krakowskich Błoniach panowała niezwykła atmosfera wiary. Ani deszcz, ani wielogodzinne nocne oczekiwanie na chłodnej i wilgotnej ziemi, ani senność czy zmęczenie nie były w stanie nikogo zniechęcić do tego spotkania. Dzieci i staruszkowie, ludzie w średnim wieku i młodzież, Polacy i obcokrajowcy nie czuli między sobą żadnych barier - ani językowych, ani wiekowych. Czuliśmy wyłącznie duchowe zjednoczenie. Jednoczył nas Ojciec Święty oraz dobro, którym emanował on sam i każde jego słowo, każdy gest i wyraz twarzy. Jego niezwykłość polega na łączeniu w sobie tych trzech cech: głębokiej wiary w Słowo Boże, zdecydowania, a równocześnie wielkiej pokory. Ilekroć miał okazję, oddawał hołd i cześć swemu - jak mówił - wielkiemu poprzednikowi Janowi Pawłowi II. Podczas pierwszej wizyty Benedykta XVI w Polsce nawiązała się specyficzna więź, pozbawiona nieufności i niedopowiedzeń, oraz poczucie bliskości z nim, a także z Bogiem. Tłumy skandowały: Benedetto, Dio ti ha eletto - co oznacza: „Benedykcie, Bóg Cię wybrał”.
„Proszę Was, trwajcie mocni w wierze, trwajcie mocni w nadziei, trwajcie mocni w miłości” - prosił Benedykt XVI. Ojciec Święty prosił też o modlitwę za niego i o to, aby skarbem wiary dzielić się z innymi narodami. Siła jego słów polegała na tym, że do niczego nie zmuszał, niczego nie przedstawiał w kategoriach obowiązku, niczego nie narzucał, tylko prosił, szanując wolną wolę zgromadzonych.
Ołtarz podczas Mszy św. niedzielnej zdobiło bogactwo kwiatów, a sektory na Błoniach zdobili pielgrzymi. Uczestnicząc w tych uroczystościach, odnosiło się wrażenie, że celebrujący Eucharystię Następca Piotra miał za sobą kwitnące kwiaty, a przed sobą - ludzi kwitnących wiarą. Każdy śpiew, oklaski, radosne okrzyki wypływały z serc zgromadzonych wiernych. Jedni modlili się śpiewem, inni szeptem, a jeszcze inni w ciszy. Niektórzy patrzyli wokół nieco rozkojarzonym wzrokiem, inni w skupieniu chłonęli to, co działo się przy ołtarzu, a jeszcze inni z zamkniętymi oczami, pochyloną głową i rękami skrzyżowanymi na piersiach starali się zbliżyć do Boga. Każdy po swojemu, we własnym rytmie, przynosząc własne prośby, intencje, błagania; każdy z osobna - a jednak wszyscy razem. Ta indywidualność jednostek i wspólnota dusz oraz emanujący dobrocią Papież, który stale podkreślał, iż fizyczna nieobecność Jana Pawła II nie znaczy, że już go nie ma, sprawiły, iż pomimo pochmurnej pogody w sercach pielgrzymów świeciło słońce, a chłód tłumiony był przez wzajemne ciepłe uczucia.
Taka sama atmosfera panowała wszędzie, gdzie pojawiał się Ojciec Święty. Także przed jego wyjazdem, gdy pozdrawiając i błogosławiąc ze sławnego okna na Franciszkańskiej przybyłych wiernych, wyraził nadzieję, że jeżeli Bóg pozwoli, to z radością odwiedzi jeszcze „swój Kraków”.
Ludzie rozchodzili się, podzieleni na dwie grupy - cichą i głośną. Łączyło ich to, że wszyscy zabierali w sercach słowa Ojca Świętego, jego serdeczny uśmiech oraz nadzieję na to, że nauczą się kochać i wierzyć tak jak on. Bowiem wiara Benedykta XVI, jego dobroć oraz zawierzenie i ufność w wolę Boga, a także w opiekę Matki Najświętszej sprawiają, że jest on żywym źródłem Miłości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu