Przeżywając Adwent, czas oczekiwania na narodzenie Jezusa, zwróćmy uwagę na problem obrony życia człowieka, na jego prawo do życia od chwili poczęcia. Kiedy nie tak dawno na ulicach dwóch polskich miast ustawiono plansze ukazujące żniwo aborcji, w społeczeństwie zawrzało: niektórzy twierdzili, że zdjęcia zbyt drastycznie, zbyt realistycznie eksponowały rzeczywistość zjawiska i nie powinny być umieszczane w miejscach publicznych, inni uważali, że w ekspozycji tej nie było żadnej przesady.
Problem jest ważny, bo mamy do czynienia z faktem zabijania niewinnych dzieci. Płód jest bowiem istotą żywą, ma kształt i obraz człowieka. Fotografie na planszach ukazywały, co dzieje się z małym, bezbronnym człowiekiem podczas niewinnie brzmiącego zabiegu tzw. aborcji - pokazywały zabijanie przez rozrywanie, unicestwianie, wyrzucanie jak śmiecie. Na pewno jest to widok drastyczny i to zarzucali przeciwnicy ekspozycji. Ale jednocześnie należy zadać pytanie o istotę rzeczy. Przecież chodzi tu o uwrażliwienie człowieka na krzywdę zadawaną drugiemu, i to takiemu, którego trzeba osłaniać, któremu trzeba pomóc, aby mógł się narodzić. W tej chwili polskie prawo broni dzieci nienarodzonych, ale niestety nie wszystkich. Jeżeli dziecko wydaje się być chore, wtedy zezwala się je zabić. Jakież to okrutne. W jednym z programów w TVP, w audycji katolickiej „Między niebem i ziemią” jeden z uczestników pytał, czy to jest w porządku, nawet jeżeli tych zabitych nienarodzonych jest w Polsce - jak stwierdza medycyna - ok. 100. Przecież jest to zabójstwo 100 słabych, chorych dzieci, którym zamiast pomocy funduje się straszliwą śmierć. A przecież kaleki, niepełnosprawny jest także człowiekiem. To wszystko musimy widzieć. Społeczeństwo musi zrozumieć, że aborcja, dawniej określana jako spędzanie płodu lub przerywanie ciąży, to nic innego jak zabicie człowieka, któremu nie pozwala się narodzić, przyjść na świat.
Ludzie powinni być świadomi, czym jest aborcja. To słowo obce, w którym nie ma żadnego niepokoju, że chodzi o zabójstwo. Kobieta decydująca się na aborcję może nawet nie bardzo ma świadomość, że powinna powiedzieć: idę zabić moje dziecko, nowego człowieka, który we mnie żyje. Ojciec, który żąda aborcji, powinien wiedzieć, że żąda zabicia swojego dziecka żyjącego w łonie matki. Tak ważne rzeczy trzeba nazywać po imieniu. Może dlatego problem ten stał się tak poważny, że używa się tu słownictwa usypiającego świadomość człowieka, by hołdować jego wygodzie i, oczywiście, „robić pieniądze”. I chociaż bardzo wiele stało się już w Polsce, gdy chodzi o problem prawa do życia dzieci nienarodzonych, myślę, że pobudzenie wyobraźni społeczeństwa, choćby czasem było drastyczne, jest mimo wszystko czymś bardzo dobrym. Niech dowie się o tym dziewczyna, kobieta, matka, żona, babcia. Rodzą się w ten sposób głębokie ludzkie odczucia, które kształtują naszą świadomość, które pozwalają wartościować nasze czyny, rozmyte i celowo zamazane współczesną nowomową.
Przeżywamy czas Adwentu. Wpatrzeni jesteśmy w Maryję - Tę, która powiedziała „fiat” posłańcowi Bożemu, Tę, która powiedziała „tak” nowemu życiu; mimo lęku i niepewności jak się to stanie. Niech zatem wzorem dla polskich kobiet stanie się Maryja, która w tych dniach Adwentu niesie nam Jezusa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu