Nasze przygotowanie do kapłaństwa przypadło w czasie wielkiego ucisku Kościoła przez nieludzki system komunistyczny. Przez mury seminaryjne dochodziły do nas smutne wieści. Wiedzieliśmy o procesach biskupów i kapłanów, o wyrzuceniu religii ze szkół, o uwięzieniu Prymasa Tysiąclecia. Jednak te wieści nie przeszkodziły nam w pójściu za Chrystusem. W salach wykładowych i w kaplicy seminaryjnej słyszeliśmy głos Chrystusa: „Nie wyście mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by wasz owoc trwał” (J 15,16).
Po święceniach kilku z nas zostało skierowanych na studia specjalistyczne na KUL-u, pozostali otrzymali nominacje do pracy duszpasterskiej. Kiedy 1 stycznia 1957 r. wznowiono naukę religii w szkołach, wielu neoprezbiterów zaangażowało się w pracę katechetyczną. Jako młodzi kapłani mieliśmy czasem nawet po 40 godzin religii w tygodniu. Dziś z łezką w oku wspominamy tamte lata naszej pracy. Zimne kościoły, biedne plebanie, dojazdy do szkół, nędzne punkty katechetyczne. Potem przyszły czasy rozmów „z pewnymi panami”, pogróżki, wezwania, nagrywanie kazań... Nie ulega wątpliwości, że prześladowanie Kościoła i kapłanów było prześladowaniem samego Chrystusa. Większość z nas, kapłanów pracujących w okresie komunizmu, ma prowokującą do refleksji historię życia, która może być nauczycielką kolejnych pokoleń.
Raz w roku wspólnie przeżywaliśmy rekolekcje kapłańskie. W 1981 r., w 25. rocznicę święceń, pielgrzymowaliśmy do Jana Pawła II. Papież był tuż po zamachu. Nasza grupa była pierwszą, którą Ojciec Święty przyjął w Castel Gandolfo po wyjściu ze szpitala. W 40. rocznicę kapłaństwa uczestniczyliśmy w rekolekcjach, które prowadził abp Ignacy Tokarczuk, a w Wąwolnicy pod przewodnictwem prymasa kard. Józefa Glempa odprawialiśmy jubileuszową Mszę św. W naszych uroczystościach jubileuszowych uczestniczą biskupi, a ich obecność jest świadectwem głębokiej więzi i solidarności. Cieszy nas także udział wiernych, którzy wciąż pamiętają o swoich duszpasterzach i wyrażają wdzięczność słowami życzeń, naręczami kwiatów i gorącą modlitwą.
Kapłani Chrystusowi nie są na emeryturze. Trwają na posterunku służby Bogu, Kościołowi i ludziom. Wielu z nas dużo pisze; wielu ma jeszcze na tyle sił, że wspomaga prace duszpasterskie. Kapłani mieszkający w Domu Księży Emerytów mają kapłanów - przyjaciół i parafie, w których pełnią wiele posług. Ci, którzy pozostali w parafiach, w których pracowali, bogaci życiem i doświadczeniem nadal służą Kościołowi: spowiadają, głoszą Słowo Boże, odwiedzają chorych... Dzięki postawie następców nie czują się odstawieni na boczny tor. Każdy z nas ma pooraną skroń, siwy włos nad czołem i spracowane dłonie. Na ostatniej stacji naszego życia kapłańskiego niczego już nie potrzebujemy, poza odrobiną szacunku, wdzięczności i serca.
Jako dziekan rocznika Jubilatów w imieniu moich Kolegów gorąco dziękuję naszemu Pasterzowi i biskupom pomocniczym za serdeczną troskę o nas. Dziękuję tym kapłanom, a szczególnie proboszczom, którzy mają serca otwarte dla swoich Seniorów. Dziękuję również wiernym, którzy kochają swoich kapłanów. Wiemy, że jesteście z nami, uśmiechacie się do nas, macie dla nas otwarte serca i modlicie się za nas. Bóg zapłać za wszelkie dobro.
Pomóż w rozwoju naszego portalu