Reklama

Święcenia kapłańskie 2007 w diecezji toruńskiej

Niedziela toruńska 26/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jaka to radość pomagać dźwigać biec do chorego z wywieszonym językiem własne swe serce nieść jak gorączkę rozdawać i wciąż się czuć bezradnym być niczym by Pan Bóg mógł działać wszystko jest wtedy kiedy nic dla siebie
(Ks. J. Twardowski)

Przeznaczeni do radości służby Bogu i bliźniemu diakoni diecezji toruńskiej przyjęli z rąk biskupa toruńskiego Andrzeja Suskiego święcenia prezbiteratu. Uroczystość miała miejsce 16 czerwca br. o godz. 10 w toruńskiej katedrze pw. Świętych Janów. Do Święceń Kapłańskich przystąpiło 8 diakonów: Sławomir Marcinkowski, Grzegorz Koczot, Michał Narodzonek, Krzysztof Kiełpiński, Michał Marony, Mariusz Wojnowski, Damian Wacławski oraz Krzysztof Foligowski. Po odczytaniu Ewangelii zostali oni przedstawieni Biskupowi przez rektora Seminarium, ks. dr. Krzysztofa Lewandowskiego, który jednocześnie zaświadczył o godności kandydatów i poprosił biskupa o udzielenie im święceń.
Homilia wygłoszona przez Biskupa Andrzeja oparta była na liturgicznym przesłaniu Chrystusa: „Pokój wam!”. Tak do swych uczniów mówi Jezus Zmartwychwstały, który ukazuje swe dłonie ze śladami męki - to dłonie kapłana: poranione dźwiganiem, przybite do krzyża i z krzyża obejmujące każdego człowieka. Kaznodzieja podkreślił, iż właśnie w te ręce każdy kapłan winien się wpatrywać i w te ręce złożyć samego siebie.
Dzień święceń staje się chwilą, w której Jezus „już nie nazywa was sługami, ale przyjaciółmi. Pozwala spoczywać przy swym sercu, gdzie serca kapłańskie czują się bezpiecznie” zauważył Ksiądz Biskup, zwracając się do kandydatów na prezbiterów. Święcenia to też moment posłania - Pan posyła swych uczniów, by występowali w Jego imieniu, pełnili Jego wolę i Jego misję. „Posłany jednak musi znać Posyłającego”, przez co kapłan musi znać Kościół, kochać Kościół i słuchać Kościoła.
W dalszej części homilii Biskup Andrzej zadał pytanie: czy kapłan podoła obowiązkom drogi powołania? Jest to przecież „człowiek z krwi i kości” - mający swe wady, słabości, popełniający błędy. „Jedno jest pewne: to nie nasza sprawa” podkreślił kaznodzieja. Kapłan bowiem jawi się jako gliniane naczynie, w którym Pan złożył łaskę powołania. To Chrystus najlepiej zna owe gliniane naczynia i ich wytrzymałość. I nawet, jak popękają, Jezus je poskleja i umocni. Tym umocnieniem staje się Duch Święty, który wypełniając kapłańskie serca upodabnia je do Serca Jezusa. Stąd pamiętać należy, że gdy kapłan rozgrzesza, naucza, czy składa Ofiarę Ołtarza, sam Jezus wszystko to czyni.
Na zakończenie bp A. Suski przywołał myśl z nauczania sługi Bożego Jana Pawła II, który podkreślał, iż kapłan przede wszystkim jest dla Eucharystii. Ma żyć Eucharystią i troszczyć się, by była tym czymś najważniejszym, a jednocześnie napełniała mocą i radością.
„Jezus mówi: «Pokój wam!», a pokój serca to najpiękniejszy prezent” - zauważył Biskup Andrzej. Pomocą w czerpaniu siły i radości z Eucharystii oraz w osiągnięciu pokoju serca ma być dla toruńskich kapłanów bł. ks. Stefan W. Frelichowski - „człowiek pokoju i radosnej służby Bogu i ludziom”.
Po homilii nastąpił obrzęd święceń. Biskup pouczył kandydatów na prezbiterów o obowiązkach, które przyjmą na siebie wraz z darem kapłaństwa. Kandydaci natomiast, wkładając swoje dłonie w dłonie biskupa, uczynili gest symbolizujący ojcowską i synowską więź biskupa oraz jego prezbiterów. Okazali tym samym szacunek i posłuszeństwo biskupowi i jego następcom. Wyraziwszy wolę przyjęcia święceń, kandydaci do kapłaństwa leżąc krzyżem, odmówili wraz z wiernymi Litanię do wszystkich Świętych, co jest znakiem zawierzenia i usilnej modlitwy. Następnie Biskup na głowę każdego z kandydatów nałożył swe ręce i odmówił modlitwę konsekracyjną, po czym swe dłonie nałożyli wszyscy kapłani zgromadzeni w świątyni. Po przyjęciu szat i naczyń liturgicznych oraz namaszczeniu dłoni, ośmiu nowych kapłanów stanęło przy Ołtarzu Pana i wraz z Biskupem po raz pierwszy sprawowało Eucharystię.
Na zakończenie uroczystości neoprezbiterzy wyrazili swą wdzięczność najpierw wobec samego Stwórcy i Matki Bożej, następnie wobec Szafarza sakramentu kapłaństwa i kapłanów spotkanych na drodze formacji seminaryjnej oraz wobec rodziny, przyjaciół i wszystkich zaangażowanych w przygotowanie niedzielnej uroczystości.

Księża neoprezbiterzy na pierwsze placówki duszpasterskie zostali posłani do następujących parafii:
1. Ks. Krzysztof Foligowski - parafia pw. św. Mikołaja w Grudziądzu.
2. Ks. Krzysztof Kiełpiński - parafia pw. Matki Bożej Królowej Polski w Toruniu.
3. Ks. Grzegorz Koczot - parafia pw. św. Marii Magdaleny w Kurzętniku.
4. Ks. Sławomir Marcinkowski - parafia pw. Trójcy Świętej w Chełmży.
5. Ks. Michał Marony - parafia pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Grudziądzu.
6. Ks. Michał Narodzonek - parafia pw. Św. Wojciecha i Św. Katarzyny w Boluminku.
7. Ks. Damian Wacławski - parafia pw. Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa w Toruniu.
8. Ks. Mariusz Wojnowski - parafia pw. Matki Boskiej Zwycięskiej i św. Jerzego w Toruniu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszek: cnoty teologalne pozwalają nam działać jako dzieci Boże

2024-04-24 10:07

[ TEMATY ]

papież

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

O znaczeniu cnót teologalnych: wiary, nadziei i miłości w życiu moralnym chrześcijanina mówił dziś Ojciec Święty podczas audiencji ogólnej. Zaznaczył, że pozwalają nam one działać jako dzieci Boże.

Na wstępie papież przypomniał, że każdy człowiek jest zdolny do poszukiwania dobra, jednakże chrześcijanin otrzymuje szczególną pomoc Ducha Świętego, jaką są wspomniane cnoty teologalne. Cytując Katechizm Kościoła Katolickiego Franciszek podkreślił, że „są one wszczepione przez Boga w dusze wiernych, by uzdolnić ich do działania jako dzieci Boże i do zasługiwania na życie wieczne” (n. 1813).Dodał, iż wielkim darem cnót teologalnych jest egzystencja przeżywana w Duchu Świętym. Są one wielkim antidotum na samowystarczalność i zarozumiałość, czy pokusę wywyższania samych siebie, obracania się wokół swego „ja”.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Cisco podpisał apel o etykę AI: Watykan bardzo zadowolony

2024-04-24 17:21

[ TEMATY ]

sztuczna inteligencja

Adobe Stock

"Jesteśmy bardzo zadowoleni, że Cisco dołączyło do Apelu Rzymskiego, ponieważ jest to firma, która odgrywa kluczową rolę jako partner technologiczny we wprowadzaniu i wdrażaniu sztucznej inteligencji (AI)". Tymi słowami arcybiskup Vincenzo Paglia, przewodniczący Papieskiej Akademii Życia i Fundacji RenAIssance, skomentował akces Cisco.

Chuck Robbins, dyrektor generalny Cisco System Inc. podpisał w środę w obecności arcybiskupa Vincenzo Paglii tzw. rzymskie wezwanie do etyki AI. Cisco System Inc. to amerykańska firma z branży telekomunikacyjnej, znana przede wszystkim ze swoich routerów i przełączników - niezbędnych elementów podczas korzystania z Internetu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję