Rekolekcje to sama radość. Dzieciaki - bo tak bez względu na wiek nazywane są we wspólnocie osoby z upośledzeniem - zarażają śmiechem i spontanicznymi reakcjami. - Jest fajnie, mamy pogodę, słońce - mówi Karol. Równie zadowolony z przyjazdu tutaj jest Boguś. I nie ma się co dziwić, gdyż piękne jest nie tylko miejsce, ale również pełna życzliwości atmosfera.
Na pierwszym miejscu przyjaźń
- Odpowiadam za planowanie i przygotowywanie zajęć, cały czas staram się szukać nowych możliwości - mówi Justyna Wojnarowska, która dba o rekolekcje od strony organizacyjnej. - Na pewno pojedziemy na basen, na konie, bo dzieciaki bardzo to lubią. Ale przede wszystkim organizujemy zajęcia tu na miejscu. Chcemy zaprosić młodzież i dzieci z Kunic, zrobić wspólne ognisko, pobawić się razem, poznać - tłumaczy.
Rekolekcje sprzyjają rozwojowi wspólnoty. - Naszym priorytetem jest nawiązywanie przyjaźni między nami, bo dla dzieciaków najważniejsze jest, żeby ktoś przy nich był, żeby po powrocie do domu te relacje trwały - wyjaśnia Justyna. To zadanie jest o tyle łatwiejsze, że większość uczestników rekolekcji należy do parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Zielonej Górze. - Raz w miesiącu mamy spotkania formacyjne, spotykamy się też indywidualnie. To ważne, żeby gdzieś z nimi wychodzić, żeby mieli możliwość spotkania się z kimś więcej niż tylko rodzina i osoby z warsztatów terapii zajęciowej - mówi Justyna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Modlitwa bardzo spontaniczna
O duchową stronę rekolekcji dba ks. Karol Aleksandrowicz. - Prowadzę modlitwy, odprawiam codzienną Mszę św. W tym roku poruszam tematykę sakramentów, mówię o ich znaczeniu, o genezie, o tym, co one dają ludziom wierzącym. Wszystko objaśniam w sposób bardzo prosty, obrazowy.
Ks. Karol podkreśla jak bardzo cenna jest radość i szczerość w zachowaniu osób upośledzonych. - Nie ma mowy, żeby nie uśmiechnąć się na Mszy św., kiedy np. podczas prefacji ktoś podchodzi i mnie przytula. Nabożeństwa i modlitwy są bardzo spontaniczne - opowiada. Sprzyja temu na pewno kaplica, gdzie nie siedzi się w ławkach, ale krzesła ustawione są w kręgu, żeby każdy mógł być jednakowo blisko ołtarza.
Dzieciaki i przyjaciele
Jak przystało na rekolekcje są tu przyjemności i obowiązki. - Podzieleni jesteśmy na cztery grupy, każda codziennie ma inną funkcję do wypełnienia: liturgiczną, porządkową, kuchenną i kulturalną. W każdej grupie są zarówno dzieciaki, jak i przyjaciele, którzy pomagają im np. podczas porannej i wieczornej toalety, przy ubieraniu, przy posiłkach - mówi Agnieszka Bigosińska. Pomoc jest niezbędna, gdyż niektórzy mają problem choćby w wejściu po schodach. Czasami trzeba zachęcić do udziału w zajęciach albo namówić do poobiedniego odpoczynku.
Ważnym punktem dnia jest tzw. Czas dla przyjaźni. - To czas, który spędzamy z osobami niepełnosprawnymi, nawiązujemy z nimi kontakt, chodzimy na spacery. Czasami są to wspólne wyjścia, a czasami w mniejszym gronie - tłumaczy Piotr Stawski.
Tak naprawdę jednak „Czas dla przyjaźni” trwa tu nieustannie. Nic dziwnego, że uczestnicy chętnie wracają tu co roku - jak Zenia, najstarsza z uczestniczek, która jest prawdziwą weteranką tych rekolekcji. - Znowu tu przyjadę - zapewnia.
