Ojciec Święty w czasie pobytu w Zamościu podziwiał piękno ziemi
zamojskiej i gorąco prosił o zachowanie tego piękna dla przyszłych
pokoleń. Gdyby tylko na tym skończyło się jego przemówienie to zadowoliłoby
ono jedynie estetów i ekologów, jednak na pewno niedosyt czuliby
jej mieszkańcy, którzy od pokoleń ją uprawiają. Można patrzeć i podziwiać
piękno ziemi, a nie zauważać problemów żyjących tu ludzi. Bolesław
Prus w Lalce mówi o Izabeli Łęckiej, że lubiła patrzeć na świat pracy
z okna karety, wagonu albo mieszkania: "W takich ramach i z takiej
odległości wydawał się jej malowniczym a nawet sympatycznym. Widywała
rolników, powoli orzących ziemię - duże fury ciągnione przez chudą
szkapę - roznosicieli owoców i jarzyn - starca, który tłukł kamienie
na szosie (...) - rodzinę złożoną z ojca, bardzo otyłej matki i czworga
dzieci, parami trzymających się za ręce (...) - czasem pogrzeb. I
mówiła sobie, że tamten świat, (...) jest ładny; jest nawet ładniejszy
od obrazów rodzajowych, gdyż porusza się i zmienia co chwilę". Nie
widziała jednak trudu, wysiłku i biedy tych ludzi.
Takimi samymi oczyma można patrzeć na Roztocze i jego
mieszkańców. Jednak Jan Paweł II patrzy inaczej. Zadaje sobie sprawę,
że życie tutejszych ludzi dalekie jest od sielanki. Dlatego składa
wyrazy czci i szacunku dla tych, którzy przez wieki na niej pracowali,
a jak trzeba było bronili jej przed najeźdźcami: "Z wdzięcznością
i szacunkiem chylę głowę przed tymi, którzy przez wieki użyźniali
tę ziemię potem czoła, a gdy trzeba było stawać w jej obronie nie
szczędzili również krwi". Pielgrzym z Rzymu patrzy na wieś oczyma
zatroskanego Pasterza, znającego realia tego regionu, dlatego mówi: "
Wiem, że w dobie przemian społecznych i gospodarczych nie brak problemów,
które często boleśnie nękają polską wieś". Ale nie poprzestaje na
wiedzy. Apeluje do sumień odpowiedzialnych za ten stan rzeczy: "Trzeba,
aby w procesie reform sprawy rolników były dostrzegane i rozwiązywane
w duchu sprawiedliwości społecznej".
Ojciec Święty celowo mówi o problemach rolników w Zamościu,
ponieważ na Zamojszczyźnie sprawa chłopska była podnoszona przez
wieki: od współtwórcy Akademii Zamojskiej Szymona Szymonowica, przez
działalność ks. Stanisława Sztaszica i ks. Stefana Wyszyńskiego,
który jako biskup lubelski interesował się problemami rolników Zamojszczyzny
podczas wizytacji pasterskich, a później jako Prymas Polski nauczał
o znaczeniu rolnictwa i rolników w życiu narodu polskiego. Ci, którzy
zawsze "żywili i bronili", dziś żyją na pograniczu biedy. Dotyczy
to nie tylko gospodarzy posiadających niewiele ziemi, ale także tych
zamożniejszych. Produkcja rolna jest dzisiaj nieopłacalna. Wielu
rolników skarży się, że nie mają na chleb. Dzieci chłopskie z braku
pieniędzy nie mogą się kształcić.
Szczególnie trudna jest sytuacja w byłych pegeerach,
gdzie ludzie żyją w nędzy. Najbardziej przykre jest to, że nikt się
ich losem nie przejmuje. O mieszkańcach wsi politycy przypominają
sobie przed wyborami, szukając tam głosów. Po wyborach na kilka lat
o nich zapominają. Najbardziej bolesny jest fakt, że duże połacie
polskiej ziemi nie są uprawiane. Zarosły chwastami. Istnieje dziwny
paradoks. Z jednej strony nie obsiane pola z drugiej strony głód,
który zagląda w oczy znacznemu procentowi ludności naszego kraju.
Ponad milion dzieci codziennie jest niedożywionych. Jeśli słyszymy
o głodzie w Afryce czy Ameryce Południowej, to wiemy, że jest on
skutkiem słabych gleb, suchego klimatu, zacofania cywilizacyjnego
itp. Natomiast jeśli słyszymy o głodzie w kraju, który ma wszelkie
możliwości, by wyżywić nie tylko swoich obywateli, ale również mieszkańców
innych krajów, to wniosek nasuwa się jeden: nie ma dobrego gospodarza.
Dokonujące się przemiany odbywają się kosztem ludzi najsłabszych:
rolników, robotników, emerytów, ludzi uczciwie pracujących. Bogaci
są zadowoleni, pewni siebie. Jedynym ich problemem jest obrona demokracji
i wolności. Tymczasem sama demokracja chleba nie da. Zresztą nie
można mówić o demokracji w kraju, w którym istnieją tak duże dysproporcje
materialnego bytu społeczeństwa. A wolność, w dodatku opatrznie rozumiana,
nic nie znaczy dla człowieka głodnego i pozbawionego środków do życia
i nadziei. Dlatego Ojciec Święty przytacza pełne nadziei słowa proroka: "
Jak ziemia wydaje swe plony, jak ogród rozplenia swe zasiewy, tak
Pan Bóg sprawi, że się rozpleni sprawiedliwość" (Iz 61, 11). Rolnicy
czekają na nią już bardzo długo. Na razie nic nie wskazuje na to,
by w najbliższym czasie stała się ich udziałem. Nauczanie papieskie
w Zamościu jest wielkim wołaniem o zainteresowanie się decydentów
losami polskiej wsi. Jeśli nie stało się dla nich drogowskazem, niech
będzie wyrzutem sumienia! Ojciec Święty słowami specjalnej modlitwy
powierzył opiece Matki Najświętszej wszystkich, którzy żyją i pracują
na zamojskiej ziemi. Rolnik polski zawsze Ją kochał jak rodzoną matkę,
a Ona dawała mu dowody Swojej opieki. Na pewno nie opuści go w dzisiejszych,
trudnych dla niego czasach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu