Aby do wielkopostnego sakramentu pojednania mogli przystąpić
chętni mieszkańcy kilkunastotysięcznej parafii, potrzeba, by przez
trzy dni spowiadało około 15 księży, każdy po 6-8 godzin dziennie,
oczywiście z przerwami. Daje to w sumie ponad 10 dób nieustannej
posługi w konfesjonale.
Co jest najtrudniejsze w zorganizowaniu wielkopostnych
rekolekcji parafialnych? - Zgromadzenie odpowiedniej liczby spowiedników
- twierdzi ks. prał. Jan Sikorski, proboszcz parafii św. Józefa Oblubieńca
na Kole. Wielu wiernych udział w rekolekcjach wiąże z obowiązkiem
odbycia spowiedzi wielkanocnej. Stąd między innymi większe - o około
25% - zainteresowanie rekolekcjami wielkopostnymi niż adwentowymi.
Ogromna praca w konfesjonałach w okresie przedświątecznym
wymaga zjednoczenia wysiłków. Poza Warszawą istnieje zwyczaj wzajemnej
pomocy spowiedników w obrębie dekanatu. - Najpierw ja muszę wszędzie
jeździć, żeby zapracować, a potem inni odpracowują u mnie - opowiada
ks. prał. Stanisław Kuć, proboszcz parafii Przemienienia Pańskiego
w Radzyminie i dodaje, że siły dekanalne i tak okazują się w tym
przypadku zbyt wątłe, dlatego pomagają mu jeszcze parafie w Markach,
Pustelniku, Klembowie i Ząbkach. Podobne doświadczenia ma ks. prał.
Stanisław Wołosiewicz, proboszcz parafii Narodzenia Najświętszej
Maryi Panny w Mińsku Mazowieckim. - Nasz dekanat jest mały, więc
spowiedników gdzie mogę, to łapię: i tych, którzy się przygotowują
na misje, i rezydentów...
W samej stolicy pospolite ruszenie w dekanatach się nie
udaje. Proboszczowie szukają więc pomocy u zakonników i wśród zaprzyjaźnionych
księży.
Na miarę godności sakramentu
Spowiedź przed największym świętem chrześcijaństwa, tym ważniejsza,
że dla niektórych jedyna w roku, najczęściej odbywa się mimo wszystko
w nie najlepszych warunkach. Żeby w miarę możliwości rozładować tłok
przy konfesjonałach, kapłani nakłaniają, by co gorliwsi parafianie
wyspowiadali się wcześniej. Księża zwykle czuwają dodatkowo w konfesjonałach
podczas Drogi Krzyżowej i Gorzkich Żalów.
- Kolejka sprawia, że nie można sprawować sakramentu
na odpowiednim poziomie. Trzeba dać ludziom możliwość przeżycia pokuty
na miarę godności tego sakramentu - mówi ks. prał. Leszek Slipek,
proboszcz parafii św. Andrzeja Apostoła na Mirowie. W jego kościele
sakrament pokuty sprawowany jest specjalnie każdego sobotniego popołudnia
Wielkiego Postu, a w sobotę poprzedzającą Niedzielę Palmową spowiednicy
będą dyżurować od 9.30 do 20.00.
W kościele św. Józefa Oblubieńca na Kole od lat przedostatni
dzień rekolekcji poświęcony jest wyłącznie sakramentowi pokuty. Nie
ma wówczas konferencji, tylko wystawienie Najświętszego Sakramentu
i całodobowa (!) spowiedź. - Żeby żaden parafianin nie mógł powiedzieć,
że nie dał rady się wyspowiadać, bo nie miał czasu czy późno wrócił
z pracy - śmieje się ks. Jan Sikorski. Tego dnia zaprasza 20-30 spowiedników.
Oczywiście w nocy jest niewielu chętnych do spowiedzi, ale ksiądz
dyżuruje. - Ta forma się niezwykle sprawdza - utrzymuje Ksiądz Prałat.
- Ludzie wchodzą do kościoła, patrzą, przy którym konfesjonale luźniej,
spowiadają się, potem adorują w ciszy Najświętszy Sakrament... Mają
ten komfort, że nikt już do nich nic nie mówi, tylko sam Pan Jezus.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Warsztaty duchowe
Frekwencja podczas nauk wielkopostnych potwierdza, że gotowości
do podjęcia wysiłku nawrócenia sprzyja, gdy nauki rekolekcyjne są
ciekawe, niebanalne, ukazujące stare prawdy w nowym świetle. Szczególnie
istotne okazuje się to w przypadku rekolekcji dla gimnazjalistów
i uczniów szkół średnich. - Dla młodzieży musi być osobny rekolekcjonista,
taki "młodzieńczy", potrafiący porwać nastolatków, mówiący ich językiem
- zauważa ks. prał. Henryk Drożdż, proboszcz parafii św. Izydora
w Markach.
W parafii św. Józefa Oblubieńca rekolekcje dla szkół
składają się z dwóch części. Najpierw wszyscy spotykają się w kościele
na konferencji, a potem jest praca grupowa w salach katechetycznych
lub w szkole. - To się nazywa: warsztaty duchowe. Każdy może sobie
wybrać, o czym chce porozmawiać - wyjaśnia ks. prał. Jan Sikorski.
Grupy są tematyczne, np. o nawróceniu, o powołaniu. W ramach warsztatów
można się spotkać z kimś nawróconym, z wyleczonym narkomanem, z więźniem,
z ciekawym człowiekiem, artystą, znaną postacią mediów. Dzielą się
oni świadectwem swojej wiary. Co roku tematy są inne.
Rzadko zdarza się szukanie nowych form rekolekcji dla
dorosłych. Na czym mogłyby one polegać? - Za każdym razem można akcentować
coś innego - twierdzi ks. Leszek Slipek. W tym roku chciałby przypomnieć
parafianom, że to nie rekolekcje przygotowują do Świąt Wielkanocnych,
lecz cały Wielki Post. - Mają one pomóc dobrze przeżyć Wielki Post,
są na usługach tego okresu liturgicznego - tłumaczy. Dlatego rekolekcje
w kościele św. Andrzeja Apostoła zostały rozpisane na cały okres
Postu. Nauki są głoszone w każdym tygodniu, w różne dni. Co ciekawe,
prowadzą je biskupi. - Któż jak nie oni, pierwsi głosiciele Ewangelii?
- pyta retorycznie ks. prał. Slipek i dodaje: - warszawiacy nie mają
wielu okazji do słuchania biskupów z innych diecezji. Zaprosiliśmy
też biskupa z Mediolanu - ma to być symboliczny głos Europy, refleksja
na poziomie europejskim.
Wiara rekolekcjonisty
Zapewnienie wszystkim chętnym dostępu do konfesjonału i znalezienie
pomysłu na rekolekcje to nie koniec kłopotów organizatorów rekolekcji.
- Równie trudno, a może i trudniej, jest znaleźć dobrego konferencjonistę:
żeby mógł, miał czas i trafił do ludzi - zauważa ks. Jan Sikorski.
- Zwykle wyszukuje się go i zamawia rok wcześniej. Najgorsza bieda,
jak w ostatniej chwili zachoruje.
Według obserwacji ks. Sikorskiego, część parafian, zwłaszcza
starszych, traktuje rekolekcje jako swój święty obowiązek i przychodzi
na nauki sumiennie, niezależnie od osoby głoszącego. Stanowią oni
mniej więcej 70% uczestników. Liczba pozostałych w czasie dni rekolekcyjnych
rośnie albo maleje. To ci, którzy przychodzą "na rekolekcjonistę"
. Potwierdza to ks. prał. Stanisław Wołosiewicz: - Ludzie idą pierwszego
dnia zobaczyć, jak rekolekcjonista prowadzi. Jeśli jest słaby, to
i rekolekcje słabo idą, wiernych w kościele co dzień mniej.
Rzeczywiście, najczęściej jakość przeżywanych rekolekcji
uzależniamy od prowadzącego konferencje. Mamy też wobec niego wiele
oczekiwań. - Żeby potrafił poruszyć moje sumienie - stwierdza Mirosław.
- Żeby mówił głęboko i o czymś konkretnym, a nie o wszystkim i o
niczym - wylicza Urszula. - Żeby umiał mnie zająć, pokazać swoją
myśl w taki sposób, aby mnie to wciągnęło - uzupełnia Krzysztof.
- Istotne dla mnie jest nie tylko, co się mówi, ale i jak. Nie lubię,
kiedy rekolekcjonista głosi bardzo emocjonalnie, gdyż narzuca mi,
że ja powinnam przeżywać tak samo - zwierza się Katarzyna. - Nie
chodzi o to, by mówił beznamiętnie, ale jednak w wyważony sposób.
- Potrzebuję widzieć i czuć, że rekolekcjonista jest blisko Pana
Boga, że Nim żyje - wyznaje Anna. - Mnie się udziela wiara rekolekcjonisty.
Nie wszystko jednak zależy od wygłaszającego nauki. Żeby
rekolekcje były owocne, potrzeba osobistego wysiłku: solidnego wyciszenia,
zadania sobie podstawowych pytań, ustawienia hierarchii wartości
- przypomina ks. dr Henryk Małecki, dyrektor ds. katechizacji w archidiecezji
warszawskiej. - Ci, którzy je prowadzą, są tylko narzędziem. Mają
zasygnalizować pewne sprawy, czasem może zbulwersować, czasem ukierunkować
nasze poszukiwanie. Istotą rekolekcji jest bowiem to, aby przy pomocy
różnych form, różnych głosów, różnych ludzi zacząć pracę nad sobą.
Oczywiście, dobrze się dzieje, gdy rekolekcjonista nie przeszkadza,
tylko pomaga, ale to słuchacz powinien dokonywać wielkiego wysiłku
intelektualnego, duchowego, moralnego - podkreśla ks. Małecki.