Reklama

Wspiera ubogie dzieci

Korytowo - licząca zaledwie 1000 mieszkańców parafia popeegerowska w dekanacie choszczeńskim dalej byłaby nieznana, gdyby nie osobowość i pracowitość jej proboszcza ks. Sławomira Kokorzyckiego, który z woli ówczesnego metropolity szczecińsko-kamieńskiego przejął ją w grudniu 1995 r. Przedtem był wikariuszem w trzech parafiach, a później pracował w Wydawnictwie Archidiecezjalnym.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Objął parafię bez plebanii, bo poprzednia uległa spaleniu. Młody proboszcz zamieszkał w bloku na strychu służącym dawniej za pralnię i suszarnię. Parafianie nie widzieli potrzeby istnienia domu parafialnego, który byłby nie tylko siedzibą energicznego księdza, ale także miejscem ożywiającym tę społeczność tak bardzo zniechęconą do aktywnego życia przez poprzedni system totalitarny. Ksiądz Sławomir zwrócił się do Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa o przekazanie jego parafii nieczynnej pastorówki w pobliżu pojoanickiego kościoła z 1238 r. na świetlicę dla dzieci. W tym przedsięwzięciu spotkał życzliwych ludzi we władzach, m.in. ówczesnego wojewodę gorzowskiego Jana Ostroucha, który z proboszczem Korytowa opracował program pomocy dla dzieci i młodzieży. Na ten cel przekazał odpowiednie środki pieniężne. Zaangażowaniem na rzecz korytowskiej parafii ks. Kokorzyckiego bardzo budował się ówczesny burmistrz Choszczna Jan Kiela. Cieszył się, że do Korytowa przyszedł ksiądz, który zaczął ludziom udowadniać, że pomimo biedy mogą coś dobrego dla swej wsi zrobić. Przekonywał rodziców, że dzieci trzeba kształcić, bo nie wystarczy samo ukończenie podstawówki czy zawodówki, by zdobyć pracę. Zachęcał do studiów. Zaczął szukać sponsorów półkolonii i kolonii. Burmistrza poprosił, by przekazał parafii budynek na terenie przy plebanii. Ksiądz sobie zatrzymał jeden pokój, a resztę zaadaptował na Ośrodek Wspierania Rodziny „Caritas” im. św. Jana Jerozolimskiego.
Jest to pierwszy tego rodzaju ośrodek w Polsce, który został otwarty 8 czerwca 1998 r. Ma ponad 200 m2 powierzchni. Na parterze znajduje się kuchnia wyposażona w nowoczesne maszyny i sprzęt kucharski. Obok przestrzenna jadalnia, która jest czynna codziennie od godziny 12 do 18. - Około 80 uczniów z pobliskiej szkoły korzysta tutaj z obiadów. W razie potrzeby sala ta stanowi świetlicę, w której odbywa się nauka pozalekcyjna i zabawy. W prowadzeniu kuchni zatrudnione są dwie panie przez Urząd Miasta i Gminy w Choszcznie. Na piętrze są pokoje noclegowe, które w okresie lata goszczą dzieci i młodzież z całego kraju. Tutaj wypoczywa w ciągu roku pół tysiąca dziewcząt i chłopców. Uzyskane w ten sposób środki finansowe są jednym z głównych środków wzorcowego ośrodka wraz z parafią.
Kierowniczką świetlicy jest p. Joanna Gacia, matka dwojga dzieci (studiuje pedagogikę). Wśród korzystających z dobrodziejstw świetlicy cieszy się wysokim autorytetem moralnym i wielkim zaufaniem. Z dumą podkreśla: - To, co tu robię, wynika z mojej wiary. Przychodzący do mnie, od najmłodszych do najstarszych, radzą się mnie w rozmaitych swoich sprawach, jak postąpić w tej czy innej sytuacji, bo takiej wiedzy nie wynieśli z domów rodzinnych.
Ksiądz zorganizował też w Ośrodku gabinet lekarski, w którym przyjezdny lekarz, zmobilizowany przez ZOZ, przyjmował miesięcznie nawet 60 miejscowych pacjentów. Było to duże ułatwienie dla parafii, gdyż do najbliższej przychodni trzeba by jechać 14 km. Nawet nie każdego było stać na bilet autobusowy.
Obecna reforma służby zdrowia sprawiła, że gabinet w Korytowie jest pusty. Wykorzystywany jest jedynie w celu przebadania dzieci kolonii organizowanych przez Ośrodek.
Co roku w lutym z okazji Dnia Chorego proboszcz Korytowa przewozi na darmowe badania pacjentów do Szczecina, które przeprowadzają lekarze zrzeszeni w Katolickim Stowarzyszeniu Lekarzy.
Ksiądz Sławomir swego kolegę szkolnego - adwokata zachęcił do udzielania darmowych porad prawnych w Korytowie. Ta profesjonalna pomoc ciągle trwa, ale w coraz mniejszym wymiarze.
W tej miejscowości jest też pierwsza w Polsce wiejska noclegownia dla 12 bezdomnych z całego kraju. Zawsze ktoś w niej przebywa pod warunkiem, że nie traktuje swego pobytu jako korzystanie z darmowego hotelu, lecz pomaga w licznych pracach na rzecz Ośrodka bądź zabytkowego kościoła. Jeden z nich (wychowanek domu dziecka) tak polubił atmosferę franciszkańskiej dobroci księdza proboszcza, że osiedlił się na stałe; jest kościelnym.
W Ośrodku Wspierania Rodziny stale pracuje kilku mieszkańców Korytowa. Dzięki pomocy Powiatowego Urzędu Pracy ks. Kokorzycki może zatrudnić osoby w ramach prac publicznych.
- Nic gorszego, jak darmowe rozdawnictwo - stale mówi proboszcz z Korytowa. - Ono najbardziej człowieka demoralizuje.
W Ośrodku jest też sklepik z używaną odzieżą, którego skromna działalność również przynosi niewielkie dochody na rzecz wielorakiego funkcjonowania parafialnej Caritas. Wypożyczalnia sprzętu rehabilitacyjnego służy niepełnosprawnym.
- Początkowo parafianie nie bardzo mu dziękowali za uruchomienie Ośrodka Wspierania Rodziny - wyjawia pewien miejscowy przedsiębiorca. - Oni chcieli, by rola księdza ograniczała się tylko do typowych czynności liturgicznych związanych z życiem parafii: odprawianie Mszy św., nabożeństw, katechizowania. Ks. Kokorzycki poszedł dalej. Zbudował ośrodek, do którego remontu zachęcał, a czasem nawet zmuszał swoich parafian. Dziś są bardziej wdzięczni, że całoroczna praca tej placówki caritasowskiej ożywiła Korytowo, a nawet rozsławiła w całym kraju. Włączają się do pracy wolontariusze, mając świadomość, ile spraw, wizyt, upokarzających niekiedy rozmów musiał nasz proboszcz przeprowadzić na rzecz dobra tej rodziny parafialnej.
Gdy ks. Kokorzycki obejmował tę parafię, zaledwie dwie osoby były na studiach, obecnie jest ich 34. Nie ma takiego miasta, gdzie na tysiąc mieszkańców studiowałoby 34 młodych ludzi. Jest to niewątpliwy sukces dalekowzrocznego duchownego z Korytowa. Niewątpliwie zmienił mentalność mieszkańców popeegerowskiej parafii, wskazując na to, iż tylko wyższe studia otwierają młodym perspektywę lepszego i mądrzejszego życia. W minionym semestrze siedemnaście osób z Korytowa pobierało stypendia, które kapłański przyjaciel młodych tworzy z rozmaitych ofiar przesyłanych przez życzliwych darczyńców z całej Polski. Kilkunastu niedawnych stypendystów, to obecnie absolwenci wyższych uczelni.
Paweł nie ukrywa, że to właśnie światły proboszcz pozwolił mu wyrwać się z tej bezrobotnej wsi, otrzymać stypendium i ukończyć studia.
Nie wszyscy wykształceni opuszczają rodzinną wieś. Niektórym udaje się zorganizować miejsce pracy w Korytowie, jak choćby pewnemu magistrowi inżynierowi pracującemu za pośrednictwem Internetu na rzecz dolnośląskiej firmy. Ktoś inny założył szkółkę ogrodniczą, zatrudniając nawet kilka osób.
Władze samorządowe w Choszcznie bardzo wysoko cenią wychowawczą rolę kapłana w Korytowie, który potrafi podpowiedzieć niezdecydowanym wybór właściwej uczelni, a nawet zawieźć do niej, gdy są tzw. otwarte dni uczelni. W ten sposób stwarza zawsze taką atmosferę, w której wykształcenie jest modelem pozytywnym. Ono połączone z pracowitością może młodych wyciągnąć z marazmu niemocy społecznej i biedy we wsiach, w których dawniej dominowały pegeery.
- Kościół nasz od zarania swoich dziejów kładł nacisk na rozwój szkolnictwa - powiedział mi twórca Ośrodka Wspierania Rodziny w Korytowie. - Niczego nowego tu nie odkrywam. Zadanie Kościoła to nie tylko uświęcanie człowieka, ale także jego intelektualne doskonalenie. Te dwa działania muszą się uzupełniać. Katolik, chcąc przeczytać Nowy Testament, musi najpierw nauczyć się czytać. Chcąc go zrozumieć, musi umieć myśleć. Pragnąc uwierzyć, musi poznać tajemnice Pisma Świętego. We wsi animatorami życia mogą być tylko parafia i szkoła. Mnie udało się porozumieć z kierownictwem szkoły podstawowej, byśmy mogli wraz z parafią służyć wszystkim, a najbardziej dzieciom i młodzieży. Do tego twórczego przedsięwzięcia włączyłem też Koła Gospodyń Wiejskich w Wardyniu i Korytowie oraz Ochotniczą Straż Pożarną. W świetlicy organizowane są rozmaite imprezy z okazji: Dnia Matki, Dnia Dziecka, dożynek, Wigilii Bożego Narodzenia. Bez niej teraz parafianie nie wyobrażają sobie życia naszej parafii.
Ks. Kokorzycki co roku organizuje Wakacyjny Dzień Zabaw dla dzieci i młodzieży z całego powiatu choszczeńskiego oraz pobliskich miejscowości ościennych powiatów. To w trosce o nie, które latem nigdzie nie wyjeżdżają, bo rodziców nie stać na pokrycie kosztów kolonii czy obozów. Bywa, że na takiej beztroskiej i radosnej imprezie bawi się 800 dziewcząt i chłopców.
Każdego roku w tym święcie bierze też udział Pogotowie Teatralne ze Szczecina, które w tym roku też obchodzi 10-lecie swej twórczej działalności. Twórca Pogotowia Tomasz Jankiewicz nawet ma przyznany Order Uśmiechu.
Opuszczając parafię, zatrzymuję się przed tablicą poświęconą ostatniemu pastorowi Korytowa, dr. Halsowi Georgowi Furianowi, ufundowaną z inicjatywy ks. Kokorzyckiego. W czasie ostatniej wojny światowej pastorówka była miejscem ukrywania Żydów uciekających tędy do Szwecji. Pastor Furian pozwalał, mimo zakazu władz hitlerowskich, brać udział w nabożeństwach polskim robotnikom przebywającym tutaj na robotach przymusowych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niewiarygodne, ale prawdziwe

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 71

[ TEMATY ]

święci

wikimedia.pl

św. Tomas z Celano

św. Tomas z Celano

Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Dowodzą tego najbardziej osobliwe cuda dokonane za wstawiennictwem świętych.

Dar bilokacji, mówienie językami, dar uzdrowienia czy stygmaty – te cuda chyba nikogo nie dziwią. Ich katalog jest jednak obszerniejszy, znajdują się w nim również takie nadnaturalne zjawiska, które mogą się wydawać co najmniej osobliwe albo nawet ekstrawaganckie. W logice Boga jednak mają one wielkie znacznie.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Cisco podpisał apel o etykę AI: Watykan bardzo zadowolony

2024-04-24 17:21

[ TEMATY ]

sztuczna inteligencja

Adobe Stock

"Jesteśmy bardzo zadowoleni, że Cisco dołączyło do Apelu Rzymskiego, ponieważ jest to firma, która odgrywa kluczową rolę jako partner technologiczny we wprowadzaniu i wdrażaniu sztucznej inteligencji (AI)". Tymi słowami arcybiskup Vincenzo Paglia, przewodniczący Papieskiej Akademii Życia i Fundacji RenAIssance, skomentował akces Cisco.

Chuck Robbins, dyrektor generalny Cisco System Inc. podpisał w środę w obecności arcybiskupa Vincenzo Paglii tzw. rzymskie wezwanie do etyki AI. Cisco System Inc. to amerykańska firma z branży telekomunikacyjnej, znana przede wszystkim ze swoich routerów i przełączników - niezbędnych elementów podczas korzystania z Internetu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję