Reklama

Opowieści (46)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Dębicach ludzie żyli swoim rytmem dopasowanym do pór roku i świąt. Jak mówi Pismo Święte: "Jest czas rodzenia, czas siania" itd. ( por. Koh 3, 2). Wszystko powinno funkcjonować po Bożemu i po ludzku bez dziwaczenia, według pewnych zasad. Jeśli ktoś wyłamywał się, to był przez społeczność napominany, a jeśli napomnienie nie poskutkowało, wyśmiewano taką osobę albo izolowano. We wsi nie było miejsca dla ludzi niemoralnych, dla gorszycieli, złodziei i donosicieli. Nie znaczy to, że życie tych ludzi było idealne. Do ideału jeszcze bardzo daleka droga, ale każdy starał się mieścić w normie, a jeśli zdarzały się jakieś "przegięcia", to je wstydliwie ukrywano. Wszelkie ludzkie słabości dość często dawały znać o sobie, nigdy jednak nie chwalono się nimi i nie były powodem do dumy. Jeśli ktoś się upił, to rodzina czy znajomi starali się fakt ten ukryć przed dziećmi i obcymi, bo nie chcieli mieć opinii pijaków. Pijak to człowiek zepsuty, którym społeczność pogardzała, ponieważ przynosił wszystkim wstyd. Podobnie różne kłótnie w rodzinie czy między sąsiadami wybuchały w różnych okolicznościach, ale nie znajdowały aprobaty ogółu społeczeństwa. Wpływowi ludzie starsi, posiadający autorytet, próbowali spory załagodzić i czasem się to udawało. Różnie bywało między małżonkami. Jedni żyli zgodnie i po Bożemu, inni mieli problemy i ciągle się kłócili. Dochodziło też do rękoczynów, ale nikomu do głowy nie przyszedł pomysł, aby się rozwodzić. Dla mieszkańców Dębic rozwód to było straszne i przerażające słowo, którego nie odważano się głośno wypowiadać. Wprawdzie praktyka rozwodów w socjalistycznej Polsce stawała się zjawiskiem coraz częstszym, mieszkańcy dowiadywali się o tym z gazet, radia oraz od swoich znajomych z miasta, to jednak tu długo jeszcze się nie przyjęła, chociaż w niektórych sytuacjach takie zagrożenie istniało.

Od dawna źle działo się w rodzinie Kolanów. Jadwiga Kolanowa do pracy nie miała wielkiego zamiłowania, ale za to bez przerwy mówiła, kochała plotki i towarzystwo. Całymi dniami stała pod sklepem albo tam, gdzie mogła znaleźć jakieś towarzystwo, i paplała o wszystkim, co tylko wiedziała, najczęściej o prawdziwych czy też domniemanych wadach bliźnich. Poważniejsze kobiety schodziły jej z drogi, żeby nie tracić czasu na puste i bezsensowne gadanie, szczególnie gdy w polu czekało wiele pracy. Stefan Kolano był całkowitym przeciwieństwem swojej żony. Mówił niewiele, mądrze i tylko wtedy, gdy trzeba. Żal mu było dzieci, o które nie dbała matka, pracował więc za dwoje. Kiedy w rodzinie zabrakło chleba lub nie było czystej koszuli, chłop nie wytrzymywał i zaczynał kląć, grożąc, że żonę porzuci oraz wystąpi o rozwód. Na kilka dni to pomagało, Jadwiga nie wychodziła z domu. Nie znaczy to jednak, że wszystko układało się dobrze. Stefan teraz przez cały dzień, potem przez cały wieczór, a zdarzało się, że i w nocy słuchał popisów oratorskich swojej żony. Mówiła bez przerwy, a jej mowa przypominała rwący górski potok w czasie powodzi, którego wody niosą wszystko, co tylko się da. W żaden sposób nie dało się przerwać tego monologu. Stefan kiedyś przyniósł do mieszkania ręczną syrenę strażacką, którą uruchomił podczas popisów swojej żony, ale i to nie wiele pomogło. Pewnego razu chłop był tak zrozpaczony, że poszedł do proboszcza po radę i pomoc. Ksiądz zapytał: "Co takiego złego żona zrobiła?". Stefan odrzekł: "Wprawdzie nic okropnego, ale ja wytrzymać nie mogę, bo bez przerwy gada i gada!-Czy przeklina cię? O, jeszcze tego by brakowało. Nie, nie przeklina, ale od jej gadania dostaję wariacji!-Stefan, wstydź się! Ty, mądry chłop, z babą sobie nie możesz poradzić, tylko chcesz się rozwodzić i ośmieszyć się! Dobrze księdzu mówić, niech ksiądz wytrzyma z nią chociaż jedną godzinę, to wtedy zobaczy". Proboszcz dla świętego spokoju udał się do domu Kolanów i próbował porozmawiać. Stefan jak zwykle nic się nie odezwał, ale za to Jadzia wygłaszała swoje opinie w tempie strzału z karabinu maszynowego, nie dając nikomu dojść do słowa. W tej sytuacji mediacja kapłana nie przyniosła oczekiwanego rezultatu, nie wytrzymał nawet dwadzieścia minut, odszedł pokonany przez babę i dopiero teraz zrozumiał sytuację Stefana.

Pod koniec Wielkiego Postu Stefan zabił świniaka. Razem z sąsiadem podzielili go na cztery ćwiartki, jedną ćwiartkę zostawił dla swojej rodziny, resztę wzięli sąsiedzi, a część w nieckach została w stodole dla brata z innej wioski. Praca przy świniobiciu była chwilą wytchnienia dla mężczyzny, który znowu chodził jak struty, bo żona szalała. Gdy wcześniej mocno się pokłócili, wykrzyknął: "Ty jędzo! Nie będziesz już więcej mnie dręczyła, a ja nie będę ci już przeszkadzał w twoich plotach! Nic mi nie zostało, powieszę się!". Usłyszał w odpowiedzi: "A to wieszaj się!". Po skończonej pracy sąsiad poszedł do domu, zabierając swoją ćwiartkę świni, wszystko zostało już zrobione, a Stefan do domu nie wracał. Przypomniała sobie Jadzia groźbę męża i z ciekawości udała się do stodoły. Niecka z mięsem stała na klepisku przygotowana dla brata, wszystko znajdowało się na miejscu, ale nie było widać Stefana. Gdy spojrzała w górę, zobaczyła tam swego męża wiszącego na postronku przywiązanym do belki stodoły. W pierwszej chwili nie uwierzyła, myślała, że to tylko przewidzenie, ale nie było wątpliwości, wiszący człowiek to jej mąż. Zaczęła przeraźliwie krzyczeć, wzywając pomocy aż zemdlała. Przybyły kobiety i zaciągnęły ją nieprzytomną do domu. Jedna z kobiet została w stodole. Kiedy upewniła się, że nikt jej nie widzi, postanowiła wziąć sobie jakiś ładny kawałek szynki. Gdy go już chciała schować, nagle wisielec zahuśtał się i kopnął z całej siły pochy-

loną kobietę, mówiąc: "Ty złodziejko, nawet w takiej chwili jesteś podła?". Kobieta ze strachu straciła przytomność. Sąsiedzi zdążyli szybko ściągnąć do stodoły Kolanów milicjanta, aby stwierdził zgon i ewentualnie odciął wisielca oraz spisał potrzebny protokół. Przystawiono drabinę, milicjant z nożem wspiął się w pobliże wiszącego człowieka, zamierzając go odciąć. Nie zdążył jednak tego uczynić, bo wisielec obiema rękami objął przedstawiciela władzy i powiedział: " Witam naszą kochaną władzę!". Pan władza chociaż wyznawał materialistyczny światopogląd i w duchy nie wierzył, przestraszył się do tego stopnia, że w rekordowym czasie zszedł z drabiny, łamiąc przy tym jedną nogę. Okazało się, że Stefan upozorował powieszenie, chcąc przestraszyć żonę, ale przestraszył także pana władzę, sąsiadkę i innych, a zdarzenie to miało finał w sądzie. Wysoki sąd postawił mu poważny zarzut, a mianowicie znieważenie władzy ludowej i narażenie na utratę zdrowia i życia osób postronnych. Kolano bronił się, mówiąc, że w Polsce Ludowej każdy obywatel ma prawo do powieszenia się, a konstytucja tego nie zabrania, szczególnie we własnej stodole.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dokumenty diecezjalnego procesu beatyfikacyjnego Sł. Bożej S. Leszczyńskiej dotarły do Watykanu

2024-04-17 12:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

sługa Boża Stanisława Leszczyńska

Kl. Kamil Gregorczyk

Stanisława Leszczyńska - witraż

Stanisława Leszczyńska - witraż

11 marca br., w 50. rocznicę śmierci Sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej, w Wyższym Seminarium Duchownym uroczyście zakończono diecezjalny etap procesu łódzkiej Bohaterki z Auschwitz.

Podczas uroczystości odbyło się zaprzysiężenie ks. dr. Łukasza Burcharda, który – jako portator akt diecezjalnego procesu beatyfikacyjnego został zobligowany do dostarczenia zebranych dokumentów procesowych do watykańskiej Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych. - Ja ks. Łukasz Burchard, mianowany przez jego eminencję kardynała Grzegorza Rysia poratorem akt dochodzenia diecezjalnego w procesje beatyfikacyjnym Sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej do Stolicy Apostolskiej przysięgam – że w najbliższym czasie doręczę je do Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie wraz z załączonymi listami polecającymi. Tak mi dopomóż Bóg i ta święta Ewangelia, której dotykam moimi rękami – mówił podczas przysięgi ks. Burchard. 

CZYTAJ DALEJ

Bp Włodarczyk do salezjanów: pokora istotna w dialogu synodalnym

2024-04-17 17:54

[ TEMATY ]

salezjanie

Bp Krzysztof Włodarczyk

Karol Porwich/Niedziela

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

„Istotną postawą w dialogu synodalnym jest pokora, która skłania każdego do bycia posłusznym woli Bożej i sobie nawzajem w Chrystusie” - uważa bp Krzysztof Włodarczyk, który był gościem XV Kapituły Inspektorialnej, jaka odbywa się w Pile. Uczestniczą w niej salezjanie z wielu krajów.

Ważnym wydarzeniem, wpisującym się w obrady członków Inspektorii św. Wojciecha, jest głos przedstawicieli II Kapituły Młodych, jaka miała miejsce w 2023 r. w Lądzie nad Wartą. Pomaga on salezjanom zweryfikować jakość pracy i wierność powołaniu. - Od kapłanów oczekujemy przede wszystkim, by byli, uczestniczyli w naszym życiu. By byli autentyczni i żyli charyzmatami. Cieszymy się, że podczas takiego wydarzenia, jakim jest kapituła, mamy swój głos. Oznacza to, że jesteśmy ważni, a księża chcą usłyszeć to, co mamy do powiedzenia - powiedziała Ewa Budny, która zaangażowana jest na co dzień w bydgoskim Oratorium „Dominiczek”.

CZYTAJ DALEJ

Warszawa: Klinikę Budzik dla dorosłych opuszcza dwoje pacjentów!

2024-04-18 14:19

[ TEMATY ]

klinika

PAP/Albert Zawada

Dyrektor Kliniki Budzik dla dorosłych prof. Wojciech Maksymowicz przekazał w czwartek, że dwoje chorych, po ponad rocznym leczeniu i rehabilitacji, opuszcza klinikę. 18 kwietnia w Polsce obchodzony jest Narodowy Dzień Pacjenta w Śpiączce.

Narodowy Dzień Pacjenta w Śpiączce ma na celu lepsze zrozumienie problemów pacjentów w stanie śpiączki, a także pomoc w stworzeniu systemu, pozwalającego na wybudzanie pacjentów ze śpiączki w każdym możliwym przypadku. Ponadto obchody Dnia Pacjenta w Śpiączce mają przyczynić się do zwiększenia społecznej świadomości istnienia problemu pacjentów znajdujących się w tym stanie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję