Reklama

DOBRE DZIEŁA SĄ NIEŚMIERTELNE (4)

Ku czci biskupa Stanisława Zdzitowieckiego

Niedziela włocławska 9/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Troska o poziom duchowieństwa i szerzenie oświaty religijnej poprzez działalność wydawniczą, czytelnictwo i zakładanie szkół, zwłaszcza w ramach Polskiej Macierzy Szkolnej, budowa nowych kościołów i odnawianie starych świątyń, wizytacje pasterskie i czuwanie nad katolickim obliczem ruchem ludowego i robotniczego - to zwyczajna praca Kościoła Włocławskiego, którym w pierwszym ćwierćwieczu XX stulecia kierował biskup Stanisław Zdzitowiecki. Ale to duszpasterstwo pośrednio owocowało też w przygotowaniu narodu do osiągnięcia celu, jaki stawiały sobie kolejne pokolenia: odzyskanie niepodległości. Służyła temu również troska o przetrwanie różnych form życia zakonnego, na które zaborca w pierwszym rzędzie wydał wyrok śmierci. Podobnie było zresztą w latach PRL-u.

Walka o przetrwanie zakonów

Zakony katolickie miały w zaborze carskim zakaz przyjmowania nowych członków. Likwidowane więc były kolejne domy zakonne, a żyjących jeszcze zakonników umieszczano w tzw. klasztorach etatowych, zabierając opuszczone przez nich budynki na cele świeckie. I tak np. w 1864 r., w ramach represji za pomoc powstańcom styczniowym, został zniesiony klasztor dominikanów w Brześciu Kuj. i w Sieradzu, reformatów w Koninie, kapucynów w Lądzie (bo cystersi zostali usunięci stamtąd w roku 1818), franciszkanów konwentualnych w Pyzdrach, Nieszawie i w Radziejowie, paulinów w Brdowie, karmelitów bosych w Zakrzewie i karmelitów trzewiczkowych w Kłodawie (do r. 1920 - arch. warszawska), nie mówiąc już o tych, które są poza terenem dzisiejszej diecezji włocławskiej. Na skutek zgonów zakonników likwidowano dalsze klasztory. I tak bernardynów w Warcie w 1868 r. i Kazimierzu Biskupim w 1898 r., bernardynki w Warcie w 1898 r. Ograniczoną tolerancją cieszyły się szarytki z racji pracy w szpitalach. Po czterdziestu latach represji z około 2000 zakonników i zakonnic, które żyły w 167 klasztorach przed kasatą, pozostało w 1904 r. w Królestwie Kongresowym tylko 7 klasztorów męskich z 59 zakonnikami i 8 klasztorów żeńskich z 68 zakonnicami. Nic więc dziwnego, że biskup Zdzitowiecki jadąc do Zduńskiej Woli zabrał z sobą reformata, ojca Tytusa z Włocławka, by pokazać tam, jak wygląda zakonnik. "Wielu było takich, którzy po raz pierwszy widzieli zakonnika" (" Kronika Diecezji Kujawsko-Kaliskiej" 1 (1907), s. 324).

Do niektórych klasztorów wrócili zakonnicy po dziesiątkach lat: reformaci do Konina w 1919 r., bernardyni do Warty w 1929 r., franciszkanie do Radziejowa w 1937 r., paulini do Brdowa w 1952 r. Na marginesie tych zakonnych powrotów warto odnotować, że kameduli po ich kasacie w 1819 r. wrócili do Bieniszewa w 1937 r., a więc po 118 latach. Imponująca jest pamięć Kościoła i jego żywotność! Nic dziwnego, że ostatnio wróciły niektóre gmachy szkolne do dawnych właścicieli. Sprawiedliwość zwycięża, a grabież nie przynosi korzyści.

Niektóre klasztory, za porozumieniem stron, objęły nowe zakony: klasztor cystersów w Lądzie huczy młodzieżą salezjańską, w murach bernardynów w Kazimierzu Biskupim uczą się misjonarze św. Rodziny, w krużgankach dominikanów opiekują się dziećmi urszulanki w Sieradzu i elżbietanki w Brześciu Kuj. Podobnie podziwiałem kiedyś w Kaliszu, jak dobrze czują się jezuici w klasztorze bernardynów, a panny nazaretanki skromnie spacerują po celach reformatów. Kontemplacji zaś oddały się kamedułki w celach bernardynów w Złoczewie. Łaska omodlonych murów nie ginie i daje owoce w nowych formach życia zakonnego. Karczmę na przedmieściu Zduńskiej Woli wykupił w 1924 r. pierwszy polski orionista - ks. Aleksander Chwiłowicz i zorganizował tam " Dom Misyjny". Silny jest duch Kościoła!

Co więc czyniono w okresie zaborów, zwłaszcza za czasów biskupa Zdzitowieckiego, dla ratowania zakonów? Życie zakonne zaczęło rozwijać się w ukryciu; przodowały w tym zgromadzenia żeńskie. Przy kratkach konfesjonału w klasztorze kapucynów w Nowym Mieście nad Pilicą bł. ojciec Honorat Koźmiński, obdarzony przez Boga charyzmatem rozpoznawania powołań, skłonił wiele swoich penitentek do złożenia w ukryciu ślubów zakonnych i kontynuowania życia w świecie. Siostry więc chodząc w świeckim stroju i wykonując pracę zawodową, prowadziły życie oddane Bogu i ludziom. Tam, gdzie się pojawiły, umacniały wiarę i polskość, ratując lud od złych wpływów. Bł. ojciec Honorat ukierunkował je na pewne dziedziny życia, w których okazały się bardzo przydatne. W ten sposób przy kratkach konfesjonału sterował duchowym życiem narodu, ratując go przed rozpaczą i zniewoleniem. Podziw nas ogarnia, ile można zrobić dobrego dla Ojczyzny, kierując sumieniami penitentów. Zgromadzenia przez niego utworzone torowały drogę do wolności, ucząc solidnej pracy i oddania służbie Bogu i ludziom. I tak np. powołał do istnienia siostry służki Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej ( z Mariówki), by zajęły się pracą wśród ludu wiejskiego, honoratki - dziewczętami zatrudnionymi w fabrykach, by nie zeszły na złą drogę; siostry Imienia Jezus - pracą wychowawczą wśród dzieci i młodzieży, westiarki - miały na celu troskę o szaty liturgiczne i wygląd kościołów, obliczanki - wynagrodzenie Panu Bogu za znieważanie Oblicza Jezusa.

Siostrom tym, ale również i braciom, nieobce było też życie wspólnotowe, gdyż ich działalność objęta była często osłoną zalegalizowanych rządowo instytucji lub organizacji (zakłady usługowe, szkoły, sklepy) . Siedemnaście takich zgromadzeń nadal istnieje. Jest to ciekawy fenomen, który przez tyle lat sprawdził się również w Związku Radzieckim. " Duch Boży tchnie, kędy chce" (por. J 3, 8). Nie można zniszczyć potencjału Kościoła!

Trzeba jeszcze koniecznie wspomnieć o Stowarzyszeniu Kobiet Wspólnej Pracy ze względu na jego włocławskie korzenie, sięgające roku 1889, kiedy to pięć kobiet w zakładzie krawieckim spisało tajną umowę zobowiązującą je do życia wspólnego, do wspólnej kasy i posłuszeństwa przełożonej. To był początek Zgromadzenia Sióstr Wspólnej Pracy od Niepokalanej Maryi z ul. Orlej. Poprzez rządową rejestrację w 1911 r. stowarzyszenie to przekształciło się, dzięki pomocy sługi Bożego biskupa Wojciecha Owczarka, w poważne zgromadzenie zakonne, zatwierdzone kanonicznie w 1922 r. przez biskupa Zdzitowieckiego. Jest jak biblijne ziarno gorczycy, co rozrosło się w duży krzew (por. Mk 4, 31-32).

Reasumując, należy podkreślić, że ukryte życie zakonne w czasach niewoli było podtrzymywaniem Kościoła i narodu i - co nieraz jest przemilczane - torowało drogę do wolności i niepodległości. Nic dziwnego, że znalazło ono żywe zainteresowanie biskupa.

Reklama

Wizja silnego Kościoła i wolnej Ojczyzny

Biskup Zdzitowiecki dążył do ukształtowania silnych ludzi w Kościele, bo słabi łatwo by się poddali naporowi rusyfikacji za cenę względnego spokoju i uposażenia. Źródła tego okresu ukazują szeroką panoramę form oporu kapłanów wobec urzędników carskich pod zaborem rosyjskim ( por. bp Paweł Kubicki, Bojownicy kapłani za sprawę Kościoła i Ojczyzny w latach 1861-1915, Sandomierz 1933-1940). Ten opór pociągał za sobą często kary grzywny, pozbawienia stanowiska kościelnego, pobytu w jakimś klasztorze lub zsyłki na Sybir. Księża ci znajdowali w biskupie Zdzitowieckim mocne oparcie i obronę.

Sam dawał tu piękny przykład. Stanowczo sprzeciwił się, by urzędnik carski mieszkał w murach Seminarium z żoną i dziećmi i czuwał nad "prawomyślnością" nauczania! Nie uległ też wtedy, gdy wezwano go na rozmowy do Petersburga. A na pogrzebie arcybiskupa Wincentego Popiela w Warszawie w 1912 r. wygłosił tak patriotyczną mowę, że władze carskie wyszły oburzone z katedry (por. "Kronika..." 6, 1912, s. 355-360) . Okazał sprzeciw wobec Niemców, którzy zaproponowali wprowadzenie języka niemieckiego do liturgii.

U niego, u swego konsekratora, szukał rady arcybiskup warszawski Aleksander Kakowski i w tym celu specjalnie przyjechał do Włocławka, by podjąć jednakowe działania: "W wyniku długich rozważań nakreśliliśmy sobie plan i drogę postępowania (...) Będziemy dążyli do odzyskania Polski wolnej i niepodległej, a przynajmniej do zjednoczenia wszystkich ziem polskich. Największym nieszczęściem narodu nowy podział Polski między mocarstwa zaborcze z granicą wzdłuż Wisły albo wzdłuż Pilicy. W stosunku do rządów okupacyjnych zachowamy się wyczekująco, neutralnie ( ...). Duchowieństwu zabronimy przyjmowania pensji od rządów okupacyjnych. W listach pasterskich wezwiemy (...) lud do zachowania spokoju, umiarkowania, równowagi i nieulegania zmiennym prądom opinii" (abp A. Kakowski, Z niewoli do niepodległości. Pamiętniki, Kraków 2000, Platan, s. 249).

Działania umacniające wewnętrznie Kościół dawały też siłę całemu narodowi. Kiedy więc pod koniec pierwszej wojny światowej było powszechne wołanie o wskrzeszenie wolnej Polski, Niemcy i Austro-Węgry zgodziły się na powołanie Rady Regencyjnej, w skład której weszli: arcybiskup Aleksander Kakowski, Józef Ostrowski i Zdzisław Lubomirski. Biskup Zdzitowiecki, najstarszy z Pasterzy, po odprawieniu Mszy św. w katedrze warszawskiej, przyjął 27 X 1917 r. przysięgę od członków Rady, która objęła rządy w Królestwie Polskim. W mowie wtedy wygłoszonej kreślił ich zadania: "Wy, dostojni mężowie - triumwirowie, macie ster naszej nawy ojczystej, zatkawszy uszy na śpiewy syrenie, uchwycić w swe mężne i pewne dłonie i, omijając rafy podwodne i nurty niebezpieczne, wyprowadzić ją z tego orkanu szalonego na pełne, jasne, spokojne morze" ("Kronika..." 11, 1917, s. 293). Rada ta - jak wiadomo - 14 XI 1918 r. przekazała władzę Józefowi Piłsudskiemu i rozwiązała się.

Biskup Zdzitowiecki, w duchu ustaleń z arcybiskupem Kakowskim, zaangażował się w plebiscyt na rzecz powrotu górnego Śląska do Polski: " Odwieczny wróg nasz na granicy zachodniej, potomek Krzyżaków, nie chce się pogodzić z klęską, ale stara się wszelkimi sposobami, jeśli nie unicestwić dzieło rąk Bożych - wskrzeszenie Polski, to przynajmniej je osłabić i zmniejszyć. Odcięci od nas, obałamuceni przez Prusaków, mogą się znaleźć tacy, którzy nie będą chcieli opowiedzieć się za nami. Temu obałamuceniu przeciwdziałać należy - kłamstwa i oszczerstwa zwalczać, prostować; wątpiących, chwiejnych utwierdzać, a we wszystkich sercach rodaków naszych, którzy nie zaznali pieszczot Macierzy Polskiej, rozniecić wielki ogień miłości Ojczyzny" ("Kronika..." 13, 1919, s. 324).

A jak zachęcał do walki z bolszewikami: "Krwiożerczy, odwieczny nasz wróg, zebrał wszystkie swe siły (...), by zmartwychwstałą cudem Ojczyznę naszą znowu powalić, związać pętami niewoli (...) Ojczyzna w potrzebie (...) Długi szereg lat pasterzuję Wam w ciężkim znoju swego urzędu - za czasów moskiewskich, kiedy musiałem ciągle się borykać z innowierczymi urzędami, które chciały wiarę i Kościół podkopać, i za czasów ciężkiej wojny z narażeniem wolności stawałem w obronie uciśnionych - teraz Bóg mi jest świadkiem, że dobro wasze doczesne i wieczne jedynie mam na oku..." ("Kronika..."14, 1920, s. 226-227) .

Ile serca wkładał, by w wolnej Polsce życie polityczne i społeczne budowane było według katolickich zasad! Jak cieszył się z rozwoju szkolnictwa! Jak wspierał Katolicki Uniwersytet Lubelski! Ile radości miał z wyboru Piusa XI, któremu jako współkonsekrator udzielał święceń biskupich w Warszawie, kiedy ten pełnił obowiązki nuncjusza! Jak dziękował Bogu za beatyfikację Bogumiła, arcybiskupa gnieźnieńskiego, który umarł w pustelni w Dobrowie niedaleko Koła! Tak żywo kochał Kościół, że mimo iż wiedział, że utraci Jasną Górę, był gorącym zwolennikiem tworzenia nowych diecezji i nowych parafii...

* * *



Nie sposób było w tych artykułach ogarnąć działalność biskupa Stanisława Zdzitowieckiego. Potrzebna jest naukowa monografia zawodowego historyka. Ale już ten szkic duszpasterza i biskupa, ufam, na tyle przybliży Czytelnikom wielkiego Męża Kościoła, byśmy z wdzięcznością wołali do Pana: Ecce Sacerdos magnus... Oto Kapłan wielki...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Adwokatka dzieciństwa”

Niedziela Ogólnopolska 23/2012, str. 26

[ TEMATY ]

Pierwsza Komunia św.

święci

pl.wikipedia.org

Imelda Lambertini

Imelda Lambertini

Dwunastoletnia dziewczynka żyjąca w XIV wieku w Italii - bł. Imelda Lambertini jest patronką dzieci pierwszokomunijnych, a także patronką wszystkich dzieci i młodzieży. Dawne modlitwy nie bez powodu nadają jej miano „adwokatki dzieciństwa”. Jej proste życie, związane z Eucharystią, ale nie tylko, niesie ogromnie ważne przesłanie dla świata XXI wieku.

Historia Imeldy

CZYTAJ DALEJ

Dlaczego młodych nie ma w Kościele?

Jedna z parafianek zapytała mnie: Co wymiotło młodych ludzi z kościoła? Nie czekając na odpowiedź, stwierdziła: obostrzenia pandemii, zdalne nauczanie, źle pojęta dyspensa, rodzice, którzy łatwo „rozgrzeszają”. Trudno się nie zgodzić.

Dodałem: Widzi pani, żyjemy w czasach wszechpotężnych mediów, mających nieograniczone możliwości, którym młodzi bezkrytycznie ulegają. Jak nigdy wcześniej zawładnęły nimi media społecznościowe, które celowo i bezkarnie przekazują dziś fałszywe informacje. Wiele z nich odnosi się do życia Kościoła. To przewrotne działanie zbiera dzisiaj swoje żniwo i każe niepokoić się o przyszłość młodych. Ktoś skrzętnie ich zagospodarował, często ustawił przeciw Kościołowi i wartościom ewangelicznym. Dawniej liczył się autorytet rodziców, to, co powiedzieli ojciec i mama, miało swoją siłę sprawczą. Dzisiaj często młodzi są mądrzejsi od rodziców i nie liczą się z ich zdaniem. Dla świętego spokoju rodzice machają rękami, w wielu przypadkach nie dyskutują.

CZYTAJ DALEJ

Ukraina: papieska korona dla Matki Bożej w Fastowie

2024-05-12 15:33

Grażyna Kołek

W przededniu rocznicy objawień fatimskich papieską koronę otrzymała figura Matki Bożej w Fastowie. W tym ukraińskim mieście leżącym nieopodal Kijowa działa dominikański Dom św. Marcina de Porres, stanowiący jeden z największych hubów humanitarnych w tym ogarniętym wojną kraju. Maryjna figura powstała dwa lata po objawieniach w Fatimie i przechowywana jest w miejscowym kościele Podwyższenia Krzyża Świętego, ważnym punkcie modlitwy o pokój na Ukrainie.

Odpowiedzialnym za funkcjonowanie ośrodka w Fastowie jest ukraiński dominikanin ojciec Mykhaiło Romaniw, który współpracuje z całą rzeszą świeckich wolontariuszy. „Pomysł koronacji wziął się stąd, że nasz parafianin, pan Aleksander Łysenko, na jednej ze stron antykwarycznych znalazł figurę Matki Bożej Fatimskiej. Figura jest drewniana, ma 120 centymetrów wysokości. Pochodzi z Fatimy i została wyprodukowana w 1919 roku. To nas bardzo zainteresowało” - mówi Radiu Watykańskiemu ojciec Romaniw. Jak podkreśla, „drugą ważną rzeczą było to, że Matka Boża Fatimska właśnie w tym kontekście wojny prosiła o to, aby się modlić za Rosję. To jest bardzo ważne i od zawsze pamiętałem, iż żadne inne objawienie nigdy nie mówi o Rosji”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję