Reklama

Być zawsze dla innych

Niedziela łomżyńska 9/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. PAWEŁ BEJGER: - Panie Janie, kiedyś w rozmowie powiedział mi Pan, że odkąd Pan pamięta, zawsze chciał Pan pomagać każdemu człowiekowi. Dzisiaj jest Pan przewodniczącym Rady Osiedla " Jantar" w Łomży. Jest Pan samorządowcem. Co to znaczy?

JAN LISIECKI: - Powołując się na definicję, powiedzielibyśmy, że samorządowcem nazywamy takiego człowieka, który aktywnie uczestniczy w rozwiązywaniu problemów swego miejsca zamieszkania. Ja dodałbym jeszcze, że jest to człowiek, który widzi potrzeby innych, natomiast swoimi nie ma czasu się zająć.

- Słucham tego z wielkim zadowoleniem, że jeszcze są ludzie, którzy tak myślą. Trudno jest znaleźć dzisiaj takie osoby?

- Nie wiem, ja znalazłem. Szukałem takich ludzi, którzy pełniąc funkcję samorządowców, będą jednocześnie pasjonatami. Trzeba szukać takich ludzi, którzy potrafią służyć, którzy są - powiedziałbym - do tego stworzeni. Pozwoli Ksiądz, że wymienię tu Grzegorza Kwiecińskiego, Teresę Marchwicką, Alfredę Ciecierską, Stefana Piechowicza. To są ludzie, dzięki którym załatwiamy szereg prac potrzebnych naszym mieszkańcom.

- Jak często spotyka się Pan z członkami Rady i co jest na spotkaniach omawiane?

- Cała Rada liczy 20 członków. Przynajmniej raz w miesiącu spotykamy się nan wspólnym spotkaniu, by omawiać nasze najpilniejsze zadania, by określić strategię naszego działania. Przecież każdy z nas ma pewien plan, pewne sugestie. Każdy z nas inaczej patrzy na różnego rodzaju problemy i ma różne drogi do ich rozwiązania. Naszym zadaniem jest wszystkich wysłuchać, potem wybrać najlepsze rozwiązanie i wcielić je w życie.

- Można powiedzieć, że Rada jest pewnego rodzaju " rozrusznikiem", który wskazuje na to, co można zrobić, co powinno się zrobić, co koniecznie trzeba dokonać, aby ludziom na osiedlu żyło się dobrze?

- Zadaniem całego samorządu jest głównie inspiracja i pokazywanie tego, co trzeba załatwić na naszym terenie. Sprawy te dotyczą zarówno spraw bardzo drobnych, aż do spraw inwestycyjnych, zmiany infrastruktury. Cieszymy się z tego, że właściwie w każdym bloku mamy tzw. swojego człowieka, który rozmawia z ludźmi, utrzymuje z nimi bliski kontakt i wie, co mieszkańcom jest najbardziej potrzebne. To on wysłuchuje ich pewnych propozycji, które następnie zostają przekazane nam do centrali.

- To pomysły, a skargi?

- Raz w tygodniu członek naszego Zarządu dyżuruje w biurze administracji Spółdzielni Mieszkaniowej i tam przyjmowane są skargi mieszkańców. Trzeba przyznać, że tych skarg nie jest dużo, a jeżeli są, to dotyczą one naprawdę drobnych spraw, które właściwie załatwiane są od ręki.

- Mógłby Pan wymienić chociażby jedną z ostatnich inwestycji, którą samorząd pilotował w wykonywaniu?

- Na pewno będzie to modernizacja ulicy Broniewskiego. W ubiegłym roku została zrobiona połowa ulicy, w tym roku chcemy ją dokończyć. Dostrzegamy również konieczność remontów wielu chodników, remont ulicy Szopena, ulicy Słowackiego, oświetlenia pewnych miejsc, wymiana licznych śmietników. Remontu wymagają obie szkoły: Gimnazjum nr 1 i Szkoła Podstawowa nr 7. Wydawałoby się, że są to drobne sprawy, ale jakże ważne. Jak będzie - czas pokaże. Trochę nas straszą brakiem pieniędzy, ale jesteśmy mimo wszystko dobrej myśli.

- Bo jesteście pasjonatami?

- Właśnie. Moglibyśmy sobie usiąść, ponarzekać, powiedzieć, to nie nasza wina. Chcieliśmy coś zrobić, ale na nic nie ma funduszy. Taka postawa jest daleka od naszej działalności i z tego razem z nami cieszą się również mieszkańcy.

- Czy trudno jest być samorządowcem w Łomży?

- Podstawową trudnością funkcjonowania samorządów osiedlowych jest ich usytuowanie jako jednostki pomocniczej miasta, bez praktycznych uprawnień decyzyjnych i bez środków finansowych na działalność. W rezultacie możemy tylko stawiać wnioski, zgłaszać problemy do rozwiązania i wyrażać opinie. Nie mamy jakiegoś dużego wpływu na ich realizacje. Samorządy osiedlowe nie są siłą, z którą władze miasta musiałyby się liczyć. Dlatego skutki naszego działania zależą w dużej mierze od dobrej woli władz miasta. My drążymy skałę, powoli i wytrwale. Jesteśmy przekonani, że pod naciskiem i skała musi ustąpić.

- Wiele razy spotkałem się z zarzutami mieszkańców dotyczącymi zachowania młodzieży na osiedlach. Dewastacje ławek, wspomnianych śmietników, zaczepianie przechodniów. Czy Pana samorząd ma na to jakieś lekarstwo?

- Trudno to nazwać lekarstwem, ale od pewnego czasu zaczęliśmy współpracować z dyrekcjami szkół. Zależy nam bardzo na tym, aby nasza młodzież zmieniła swój styl bycia. Z drugiej strony, co ta młodzież ma robić, skoro nie ma boisk, kortów, miejsc, gdzie można by było odpocząć. Dlatego za wszelką cenę będziemy dążyć, aby w okolicach Szkoły Podstawowej nr 1 wybudować boisko do minikoszykówki, korty.

- Wiem, że pamiętacie nie tylko o najmłodszych. Samorząd w czasie świąt pamięta o starszych, samotnych, zapomnianych...

- W czasie świąt organizujemy paczki. W ubiegłym roku rozdaliśmy ich około 40. Mogliśmy uczynić taki gest dzięki wspaniałym sponsorom, którym serdecznie dziękuję w imieniu własnym i tych, którzy pomoc otrzymali.

- Panie Janie, cały czas mówi Pan o pomocy dla drugiego człowieka, zapominając całkowicie o sobie. A przecież ma Pan rodzinę. Jak to wszystko pogodzić?

- Zdaję sobie sprawę, że dużo czasu spędzam przy wykonywaniu swoich obowiązków. Córka często mi mówi, że tatuś chyba za dużo poświęca się swojej pracy. Ale ja już taki jestem, chcę być dla drugiego człowieka.

- Podoba się Panu osiedle "Jantar"?

- Inaczej być nie może. Kiedyś nasze osiedle było najmłodszym osiedlem. Dziś to się zmieniło, ale sentyment do tego miejsca pozostał. Staramy się o porządek, o przyrodę. Cieszymy się, że mamy sporo zieleni, spokojnych miejsc. Ale wiemy, że wiele jeszcze przed nami.

- Życzę samorządowi cierpliwości i czuwania nad rozwojem osiedla.

- A ja chciałbym serdecznie podziękować Księdzu i Redakcji Głosu Katolickiego, że zechcieliście dostrzec temat samorządowców. Myślę, że i was, i nas łączy jedno: służyć drugiemu człowiekowi. A o to właśnie chodzi.

- Dziękuję serdecznie za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ukraina/ Szef MSZ: dzieci nie powinny ginąć w wyniku nalotów we współczesnej Europie

2024-04-19 16:17

[ TEMATY ]

dzieci

wojna na Ukrainie

PAP/ARTEM BAIDALA

Ukraińscy ratownicy pracują na miejscu ataku rakietowego na budynek mieszkalny w Dnieprze, w obwodzie dniepropietrowskim 19 kwietnia 2024 r.

Ukraińscy ratownicy pracują na miejscu ataku rakietowego na budynek mieszkalny w Dnieprze, w obwodzie dniepropietrowskim 19 kwietnia 2024 r.

Rosyjski atak na obwód dniepropietrowski jeszcze bardziej podkreśla, jak pilnie należy wzmocnić ukraińską obronę powietrzną, dzieci nie powinny ginąć w nalotach we współczesnej Europie - oznajmił w piątek minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba na platformie X.

"Przerażający rosyjski nalot na obwód dniepropietrowski dziś rano. Wśród zabitych jest dwoje dzieci. 14-letnia dziewczynka i 8-letni chłopiec. Inny 6-letni chłopiec został uratowany w szpitalu. Brutalność rosyjskiego terroru wobec zwykłych ludzi, w tym niewinnych nieletnich, nie ma granic" - napisał Kułeba (https://tinyurl.com/5f482tfa).

CZYTAJ DALEJ

Zakończyła się ekshumacja szczątków ks. Michała Rapacza

2024-04-19 12:39

[ TEMATY ]

Ks. Michał Rapacz

IPN/diecezja.pl

19 kwietnia br. zakończyła się ekshumacja i rekognicja kanoniczna szczątków Czcigodnego Sługi Bożego ks. Michała Rapacza. Beatyfikacja męczennika czasów komunizmu odbędzie się 15 czerwca w krakowskich Łagiewnikach.

W piątek 19 kwietnia zakończono rekognicję kanoniczną szczątków ks. Michała Rapacza. Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej 12 kwietnia przy kościele Narodzenia NMP w Płokach przeprowadziło ekshumację szczątków kapłana, który 15 czerwca zostanie wyniesiony do chwały ołtarzy.

CZYTAJ DALEJ

Kim była Helena Kmieć?

2024-04-20 16:02

[ TEMATY ]

Helena Kmieć

Fundacja im. Heleny Kmieć

Świecka misjonarka Helena Kmieć została zamordowana w Boliwii

Świecka misjonarka Helena Kmieć została zamordowana w Boliwii

Rozpoczyna się proces beatyfikacyjny świeckiej misjonarki i wolontariuszki Heleny Kmieć, zamordowanej 24 stycznia 2017 r. podczas misji w Cochabambie w środkowej Boliwii. Zginęła od ciosów nożem podczas napadu na ochronkę dla dzieci. W chwili śmierci miała zaledwie 25 lat. - Ona pokazuje, że w XXI w. świętość ludzi młodych jest możliwa i jest realna - mówi KAI przewodniczący Rady KEP ds. Duszpasterstwa Młodzieży bp Grzegorz Suchodolski. W piątek 10 maja o godz. 10.00 w Kaplicy pałacu Arcybiskupów Krakowskich odbędzie się pierwsza sesja trybunału, która tym samym oficjalnie rozpocznie proces wyniesienia Heleny na ołtarze.

Kim była Helena Kmieć?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję