Niektórym się czasem wydaje, że są dobrodziejami Pana Boga,
bo dla Niego poszczą, chodzą do kościoła, modlą się, nie zdradzają
żon, nie kradną i nie upijają się w sztok. I żyją w złudzeniu, że
ów nurt wstępujący - to, co człowiek kieruje ku Bogu - jest w religii
najważniejszy, a może nawet jedyny. Stąd blisko już do autosoteryzmu,
czyli przekonania, że tak w gruncie rzeczy człowiek zbawia się sam
przez dobre uczynki. Jest również inna możliwość: zmęczenie Bogiem
jak teściową, która ciągle od nas czegoś chce i zawsze się czepia,
bo coś jej się w nas nie podoba. Na pierwszy plan wychodzi wtedy
uciążliwość wiary.
Spotkanie Jezusa z Samarytanką, opisane przez św. Jana,
ukazuje właściwą proporcję między tym, co człowiek Bogu daje i co
od Niego otrzymuje. Owa "bezradność" Chrystusa, który w skwarze południa
siedział przy studni bez naczynia do czerpania wody, musiała wzbudzać
w Samarytance współczucie i zdziwienie. Bo kto to słyszał, aby żydowski
rabbi poprosił ją, nieczystą, o kubek wody i zaciągał u niej dług
wdzięczności. Ta "bezradność" była jednak wyreżyserowana w planach
Opatrzności, zarówno dla dobra owej kobiety, jak i dla naszego pouczenia.
Ten bowiem, którego znamy jako uciszającego burze i rozmnażającego
chleb, mógł powtórzyć Mojżeszowy cud i sprawić, by woda sama wytrysnęła
ze skały, zamiast czekać na ludzką pomoc.
Czymże był kubek wody, po który Jezus wyciągnął rękę,
wobec niewyczerpanego źródła wody żywej? Kto ostatecznie był darczyńcą,
a kto obdarowanym? Jak szybko odwróciły się role! Ujawniła się Boża
pedagogia, w myśl której Syn Boży uczestniczy w naszym głodzie i
pragnieniu, aby doprowadzić nas do rozumienia tajemnicy pokarmu,
napoju dającego życie wieczne.
Bóg nigdy nie był ani nie będzie na naszym garnuszku
i niczego od nas do szczęścia nie potrzebuje. Warto o tym pamiętać,
zwłaszcza w Wielkim Poście, gdy podejmujemy różne umartwienia, dajemy
hojniejsze jałmużny i więcej czasu poświęcamy na pobożne praktyki.
Bóg przecież nie zabiera nam niczego z talerza, nie każe wywracać
pustych kieszeni i nie zapędza siłą na Gorzkie Żale. Jeśli coś robimy
dla Niego, to nieskończenie więcej otrzymujemy w zamian. Jeśli zaczniemy
wymawiać Bogu ów przysłowiowy kubek wody, to znaczy, że nie ma w
nas ani miłości, ani roztropności. Roztropność każe bowiem uwzględniać
również to, co się otrzymuje. A ten, kto kocha, potrafi się cieszyć
z samego faktu, że jego ofiara została przyjęta. Czy oblubieniec
będzie wymawiał oblubienicy, ile go kosztowały kwiaty na Dzień Kobiet?
Pomóż w rozwoju naszego portalu