Nie tak dawno media podały alarmującą statystykę, z której
wynika, że półtora miliona dzieci w Polsce pochodzi z rodzin alkoholowych.
Jak wykazały badania ta grupa dzieci w stosunku do rówieśników jest
opóźniona w rozwoju psychofizycznym, słabsza, podatna na choroby
i stres. Jest bardzo prawdopodobne, że połowa z nich genetyczną skłonność
do alkoholu przeniesie w życie dorosłe. Według ostrożnych szacunków
milion osób w kraju jest uzależnionych, a około cztery miliony nadużywa
alkoholu. Niekorzystnie zmienia się struktura spożycia, zwiększa
się bowiem odsetek pijącej młodzieży i kobiet. W kontekście tych
kilku liczb paradoksem wydają się oficjalne dane, wedle których spożycie
alkoholu w kraju spadło o około 11 litrów czystego spirytusu w połowie
lat 90., do 6, 7 litra na głowę statystycznego Polaka obecnie. Tradycyjny
producent alkoholu, jakim jest u nas "Polmos" bije na alarm, gdyż
obroty filialnych zakładów są niższe o 20-30%. Życie pokazuje, że
statystyka ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, a spadek spożycia
jest pozorny. Lukę skutecznie wypełnia rzeka alkoholu, która przez
dobrze zorganizowany przemyt płynie zza wschodniej granicy. Wiedza
o szkodliwości tego procederu jest powszechna, ale jak dotąd państwowe
mechanizmy działania są mało skuteczne. Kumuluje się dzisiaj kilka
czynników, które powodują, że negatywne zjawiska związane z alkoholizmem,
stały się plagą społeczną. Do przyczyn tkwiących korzeniami w naszej
historii, obrzędowości i tradycji doszedł nielegalny import, relatywizm
wartości moralnych, liberalizm wychowawczy oraz ubożenie i brak perspektyw
znacznej części społeczeństwa. W wielu środowiskach alkohol traktowany
jest jak substytut, który pozwala uciec lub, choć na chwilę zapomnieć
o codziennych kłopotach. Skala problemu jest ogromna, a wysiłki zmierzające
do zapobiegania alkoholizmowi i jego skutkom niewystarczające. Zachodzi
potrzeba mobilizacji wszystkich instytucji zaangażowanych w ruch
trzeźwościowy, usprawnienie metod, doskonalenie jakości pracy stosownie
do dzisiejszych potrzeb. Naprzeciw nowym wyzwaniom wychodzi Kościół,
który zawsze był orędownikiem narodowej trzeźwości.
Otwierając tegoroczne spotkanie dekanalnych referentów
trzeźwości, które odbyło się 28 stycznia br. w siedzibie Sióstr Benedyktynek,
ks. prałat dr Stanisław Zarych, zacytował fragment posłania ks. Franciszka
Blachnickiego. "Polsce potrzebny jest ogólnonarodowy zryw, bo naród
wciąż znajduje się na równi pochyłej, gdyż wzrasta alkoholizm i narkomania"
. Warto dodać, że słowa te wypowiedział charyzmatyczny kapłan, założyciel
Krucjaty Wstrzemięźliwości i Ruchu Światło-Życie, tuż przed śmiercią.
Są testamentem, ostrzeżeniem i drogowskazem dla Polaków, bowiem apel
zawiera także ocenę dotychczasowych wysiłków.
"Podejmowane inicjatywy są jak błysk płomienia świecy
wśród ciemnej nocy. Ogólny obraz to jeszcze ciągle ciemna noc".
Istotę obrad, w których uczestniczyło 33 księży podkreśliła
obecność metropolity przemyskiego abp. Józefa Michalika. Pierwszym
punktem programu było wystąpienie wiceprzewodniczącego Archidiecezjalnej
Rady Duszpasterstwa Trzeźwości Ryszarda Chudy, który przedstawił
cele nowo powołanej rady, realizację przyjętych zadań za rok ubiegły
oraz główne kierunki pracy na przyszłość. Rada duszpasterstwa trzeźwości
powstała w 2000 r. i w jej skład oprócz duchownych wchodzą przedstawiciele
laikatu. Został opracowany program działania na lata 2001-2004, który
zakłada uwzględnienie współczesnych wymogów. Jego nowatorstwo polega
na rozgraniczeniu dwóch nurtów w pracy trzeźwościowej. Pierwszy to
duszpasterstwo uzależnionych od alkoholu, drugi duszpasterstwo trzeźwości,
będące odpowiednikiem świeckiej profilaktyki, ukierunkowane przede
wszystkim na pielęgnowanie cnoty trzeźwości, czyli umiarkowanego
korzystania z alkoholu, a nie, jak chcą niektórzy, walki z alkoholem.
Praca trzeźwościowa oparta jest o wspomniany wcześniej program rady,
programy dekanalne oraz propozycje rocznego planu pracy parafii.
Dwukrotnie w ciągu roku organizowane są spotkania dekanalnych referentów
oraz w razie uzasadnionej potrzeby doraźne spotkania robocze. Taka
potrzeba zaistniała np. w momencie powoływania komisji profilaktyki
i rozwiązywania problemów alkoholowych na terenie gminy. Chcieliśmy
doprowadzić do udziału w tych komisjach księży z parafii - powiedział
Ryszard Chuda. Do tej pory komisje powoływała rada gminy, często
kierując się parytetem politycznym. Aktualnie te uprawnienia przejął
zarząd gminy, w interesie, którego leży, by praca komisji prowadzona
była efektywnie i by nie zasiadali w niej przypadkowi ludzie, lecz
ci, którym na sercu leży dobro lokalnego środowiska. W tej sprawie
do wójtów i burmistrzów wysłano stosowne pisma.
Zadania programowe na rok 2001 określiły obszar pracy
wśród świeckich. Należało do nich tworzenie młodzieżowych kół animatorów
trzeźwości, dziecięcych grup modlitewnych, słusznie uznając, że nie
można formować człowieka w oderwaniu od jego duchowości. Temu celowi
służyły propozycje oparte o przeżycia religijne takie jak pielgrzymka
wdzięczności na Kalwarię Pacławską, pielgrzymka Krucjaty Wyzwolenia
Człowieka do Niepokalanowa, sesje ORDW. Ważnym elementem programu
było organizowanie pomocy charytatywnej dla uzależnionych i ich rodzin,
tworzenie gminnych świetlic socjoterapeutycznych oraz dbałość o edukację
społeczną. Temu celowi służy wydawnictwo Bez Toastu, specjalistyczny
periodyk, który poruszają sferę problemów alkoholowych. Zasada zintegrowanych
działań w pracy trzeźwościowej na szczeblu lokalnym doprowadziła
do powstania zespołu zapobiegania i rozwiązywania problemów alkoholowych
przy starostwie powiatowym. W jego skład wchodzą dekanalni referenci
trzeźwości oraz pełnomocnicy zarządów gmin. Stworzona została struktura
ruchu społecznego, która ma za zadanie skupić całe miejscowe środowisko,
przy jednolitych działaniach. W dalszej części wystąpienia R. Chuda,
zapoznał zebranych z wynikami przeprowadzonego monitoringu. Z przesłanych
do rady sprawozdań za rok ubiegły powstał materiał informacyjny,
który może być pomocny w dalszej pracy. Pokazanie pewnych liczb ma
służyć nie statystyce, lecz refleksji, że wciąż istnieją obszary
zagadnień wymagające większego zaangażowania. Z uzyskanych danych
wynika, że księża uczestniczyli w rekolekcjach tematycznych, kongresach
oraz szkoleniach w zakresie rozwiązywania problemów alkoholowych.
Duży nacisk w parafiach położono na pracę wśród dzieci i młodzieży.
Sto procent parafii wzięło udział w takich formach jak: przyrzeczenie
abstynenckie, odnowienie przyrzeczeń, katechezy trzeźwościowe, rekolekcje
z tematyką uzależnień. W wielu parafiach istnieją dziecięce grupy
modlitewne, powstają młodzieżowe koła animatorów trzeźwości, parafialne
świetlice socjo-terapeutyczne. Dobrą praktyką stało się uczestnictwo
parafian w sesjach ORDW, pielgrzymkach trzeźwościowych oraz udział
w akcji charytatywnej "Serce na dłoni", a także modlitewno-edukacyjnej
z okazji miesiąca trzeźwości. Wiele parafii wykorzystuje świadectwa
alkoholików, prowadzi parafialną księgę przyrzeczeń abstynenckich,
kolportuje wydawnictwo
Bez Toastu, wydaje gazetki parafialne.
Z tego zestawienia wyraźnie widać, że oprócz tradycyjnych form,
praca trzeźwościowa w parafiach staje się bardziej wszechstronna,
a przez to uniwersalna, co stwarza szansę dotarcia do wszystkich,
którzy tego potrzebują.
"Szukanie sposobów na rozwiązanie tego wielkiego nieszczęścia,
które powoduje rozkład osobowości człowieka, nie jest łatwe - powiedział
metropolita przemyski abp Józef Michalik. Do nas należy budzić sumienie,
jeżeli to zrobimy, to znaczy, że uczyniliśmy wiele. Chcę uświadomić
księżom, by funkcję referenta trzeźwości traktowali z należytą powagą.
Musimy widzieć sens tej pracy, doskonalić ją, dodawać księżom w dekanatach
odwagi, by mieli świadomość, że nie jest to stracony czas. Problem
alkoholizmu dojrzał do tego, by traktować go kompleksowo. Aby promować
trzeźwość, należy posiadać określoną wiedzę. Posługując się tą wiedzą,
unikniecie argumentów naiwnych, które czasem zrażają i ośmieszają.
Nigdy nie zawiedziecie się na argumentach etycznych i moralnych.
Nie można zniechęcać się jedną czy drugą przegraną, ale na problem
alkoholu potrzeć z wiarą płynącą z miłości do Boga i ludzi. Twórzcie
atmosferę trzeźwości. Jedną z przyczyn alkoholizmu jest pustka wolnego
czasu. Zdumiewa mnie mała ilość wesel bezalkoholowych w naszej archidiecezji.
Rozpowszechniajcie dobre wzorce i przykłady, przenoście swoje doświadczenia
gdzie indziej, zapalajcie iskrę nadziei. Prócz wiary i wiedzy w pracy
trzeźwościowej potrzebny jest charakter, który buduje się wysiłkiem
całego życia. Nikt z nas nie jest wolny od zagrożeń, dlatego uczmy
się pokory".
W dalszej części spotkania doszło do wymiany doświadczeń
na temat między innymi współpracy z samorządem lokalnym. Księża z
dużym zainteresowaniem wysłuchali wystąpienia wikariusz Izdebek,
który zdołał zintegrować miejscowych alkoholików. Powstała wspólnota
trzeźwościowa, która spotyka się raz w tygodniu, dyskutuje o problemach,
służy do Mszy św., uczestniczy w rekolekcjach ORDW, wreszcie wydaje
gazetkę tematyczną. Jakkolwiek ta działalność jest dobrym wzorcem
dla środowiska, trafili na trudności z otrzymaniem środków z gminy.
Aby je pozyskać musieli zgodnie z zaleceniem urzędnika powołać i
zarejestrować stowarzyszenie. Ten przypadek świadczy o barierach,
które stawiają dysponenci gminnym funduszem, przeznaczonym na profilaktykę.
To nie pierwszy przykład dowodzący dowolności i tendencyjnej interpretacji
przepisów Ustawy o Wychowaniu w Trzeźwości, a często braku kompetencji
gminnej administracji. Gminny fundusz na profilaktykę i rozwiązywanie
problemów alkoholowych, który powinien być składową środków własnych
i dodatkowo dochodów uzyskanych z zezwoleń na sprzedaż alkoholu,
bywa wykorzystywany z naruszeniem zasad określonych ustawą i służy
celom, które z profilaktyką nie mają nic wspólnego. Z wielu wypowiedzi
wyłonił się obraz lokalnych antagonizmów powstających tam, gdzie
ścisłe przestrzeganie ustawy o wychowaniu w trzeźwości koliduje z
indywidualnym lub grupowym interesem. "Prawo prawem, a żyć trzeba,
powiedział kiedyś urzędnik gminy spod Przemyśla, dlatego szukamy
kompromisu". Tyle tylko, że w zakresie problematyki alkoholowej kompromis
jest tak samo żałosny, jak na przykład mniej pijany alkoholik. Stanowisko
Kościoła jest jednoznaczne. Udzielając wywiadu dla Bez Toastu bp
Adam Szal powiedział: "Jest rzeczą oczywistą, że nie może być dysonansu
w środowisku zainteresowanym sprawą trzeźwości. Czasami trudno jest
przekonać miejscowe władze, które na problem patrzą przez pryzmat
ekonomii. Głównie chodzi o lokalizację i ilość punktów sprzedaży
alkoholu. Groteskowo wyglądają ustalenia, według których metrem ustala
się odległości. Takie zdarzenia w gminie nie powinny mieć miejsca...
Czasami krótkowzroczny interes finansowy mści się również na tych,
którzy podejmują takie decyzje. Jestem za współpracą. Należy wspierać
inicjatywy, które mają cele wychowawcze, dopomóc duszpasterzom czy
organizacjom... Większy efekt przyniesie zagospodarowanie wolnego
czasu... niż rzekome dobrodziejstwa ekonomiczne, które prawdę mówiąc
nie wiadomo, komu służą".
W tekście o działalności Caritas napisałem kiedyś, że
bieda powszednieje, staje się normalnością i te same słowa można
odnieść do alkoholizmu. Przyzwyczailiśmy się do tej ponurej przypadłości,
mało tego tolerujemy i rozgrzeszamy ją. Często nasza pobłażliwość
ma wymiar karykaturalny i groźny. Do czego może doprowadzić obserwowany
cień zrozumienia czy nawet współczucia, który spowija ludzkie dramaty?
Oceniając zdarzenie mówimy przecież: owszem pobił, spowodował wypadek,
ukradł, ale był wtedy pijany i takie stwierdzenie jakby łagodziło
wymiar zła. Całe tomy napisano o problemach związanych z alkoholem
i trudno w tym kontekście o coś odkrywczego. Mówić jednak trzeba
tym bardziej, że gra idzie o nasze jutro. Sługa Boży ks. Bronisław
Markiewicz powiedział kiedyś: "Polska będzie trzeźwa albo jej nie
będzie". Minęły lata i słowa te nie straciły nic ze swojej aktualności.
Dzisiaj należy je odebrać nie jak katastroficzną wizję, lecz motyw
do refleksji nad jakością człowieka, który ma stawić czoła nowym
wezwaniom. Trudno wyobrazić sobie budowę "cywilizacji miłości", o
którą apeluje Ojciec Święty czy integrację z Unią Europejską, na
której nam tak zależy, przez społeczeństwo słabe nie tylko ekonomicznie,
lecz również przez swoje zniewolenie. Sprostać zadaniom może człowiek
trzeźwy, tzn. taki, który potrafi dokonać właściwych wyborów, stawić
czoła problemom, uszanować tradycyjne wartości i bliźniego. Dziwi
fakt, że działania na rzecz takiej właśnie trzeźwości, będącej pojęciem
daleko głębszym od abstynencji, sytuują się w ogonie hierarchii ważności.
Gonimy Europę bezmyślnie, koncentrując uwagę na wartości papierowych
zapisów, a nie wartości, jaką stanowi człowiek. Czas to jeszcze zmienić,
choć zostało go już niewiele.
Pomóż w rozwoju naszego portalu