Reklama

Dzisiaj bym się nie odważył powiedzieć kazania tak po prostu...

Niedziela podlaska 16/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przez cały Wielki Post to księża głosili rekolekcje, spowiadali, przewodniczyli nabożeństwom aby przygotować wiernych do jak najlepszego spotkania się ze Zmartwychwstałym Panem. Tradycją w praktyce duszpasterskiej naszej diecezji staje się to, że zaraz po Wielkanocy sami kapłani mają okazję odprawienia rocznych rekolekcji. Tegorocznym ćwiczeniom duchowym w dn. 2-4 kwietnia przewodniczył bp Józef Zawitkowski - biskup pomocniczy z Łowicza, znany powszechnie ze swoich kazań radiowych i licznych publikacji, także na łamach " Niedzieli". Obecność Księdza Biskupa w Drohiczynie dała okazję do przeprowadzenia rozmowy i przybliżenia jego osoby Czytelnikom "Niedzieli Podlaskiej".

KS. ZBIGNIEW RYCAK: - Dużą radość sprawiła przed kilkoma miesiącami wiadomość, że to właśnie Ksiądz Biskup będzie prowadził rekolekcje kapłańskie w Drohiczynie. Nie jest to jednak pierwszy pobyt Księdza Biskupa w naszej diecezji, bo spotykaliśmy się już przed kilkoma laty (w 1995 r.) z okazji Dni Młodzieży w Hajnówce i później na podobnych rekolekcjach kapłańskich. Jak Ksiądz Biskup postrzega dzisiaj Kościół na Podlasiu?

BP JÓZEF ZAWITKOWSKI: - Zbyszku kochany, bardzo dziękuję Ci za to, że mogę być z Wami na łamach Niedzieli Podlaskiej. Drohiczyn jest mi trochę znany, bo najpierw wspominam z radością to spotkanie w Hajnówce, kiedy mogłem tam mówić do tych dzieciaków, że łan pachnie świeżym chlebem. To było bardzo miłe spotkanie, a Wasze dzieciaki są inne, takie wytrwałe, takie słowiańskie, takie dobre. Drugi powód mojej obecności to życzliwość Biskupa drohiczyńskiego i nie tylko dlatego, że jest kapucynem i że zna Nowe Miasto, ale też i dlatego, że tyle razy okazywał mi swoją życzliwość i troskę, i pomoc. A w czasie obecności na rekolekcjach pokazał mi dwa ewenementy Waszej diecezji. Byliśmy bowiem w Nurcu, tam gdzie są Siostry Urszulanki. Zobaczyłem jakie są otwarte i jakie są radosne taką biedą, jaką tam mają - w pustkowiu, a jednak wiem, jak wielkie jest ich oddziaływanie i z tej i z tamtej strony granicy. One patrzą tam, w tę stronę i myślę, że to się stanie... Wczoraj byliśmy w Serpelicach. To nie tylko taka rodzinna i droga miejscowość Księdzu Biskupowi, ale jest piękna i dużo ciekawych ludzi chce sobie pobyć trochę nad Bugiem, popatrzeć na tamte strony. Podziwiam tę mieszaninę kultur i religii - prawosławnej i katolickiej. Ksiądz Biskup powiedział mi, że tu, między ludźmi nie ma problemów, oni doskonale żyją w symbiozie. Nie ma problemów religijnych. Wiem, że to jest tylko u nas, hierarchów. Czy się stanie kiedyś to, co jest prośbą Pana Jezusa, aby wszyscy byli jedno i czy kiedyś Wasz Krzyż papieski zagoi tę ranę? Myślę, że tak, bo to jest wizja Pana Jezusa, ale to na pewno nie przez kazania, na pewno nie przez inne metody, którymi się posługujemy, czy przez umizgi ekumeniczne, tylko to się stanie przez to, że kiedyś zapytamy siebie: "Kto z nas więcej kocha Chrystusa?". To będzie najbardziej ostateczną, wiarygodną odpowiedzią na prawdziwość Kościoła.

- Znany jest Ksiądz Biskup ze swoich kazań radiowych i wcześniejszych jeszcze, jako ks. Tymoteusz, adresowanych do młodzieży. Skąd wypływa to rozmiłowanie w literaturze, która jest tak bogato cytowana w homiliach Księdza Biskupa?

- Znany z kazań - wiesz, to jest taka łaska, którą Pan Bóg dał przez dobrych ludzi, że się znalazłem w tej grupie "siedmiu wspaniałych" od początku, z nominacji Prymasa Tysiąclecia i to stąd pewnie jestem znany. Ale dla mnie to było wielkie wezwanie, ponieważ cenzura komunistyczna domagała się dopracowania kazań we wszystkich szczegółach. Poznaliśmy klucz cenzury: nie wolno było powiedzieć w kazaniu "nauczyciel", nie wolno było powiedzieć "harcerz", bo to wszystko, co było państwowe nie mogło być kościelne, ani nie mogło być "skażone" wiarą. Dlatego nauczyliśmy się omijać te słowa, nauczyliśmy się używać synonimów. Ale cenzura skłoniła do tego, że kazanie musiało być dopracowane co do treści i co do formy. Dzisiaj bym się nie odważył powiedzieć kazania tak po prostu, jak w parafii. Dlatego, że jest to odpowiedzialność, jest to również obciążenie, a u niektórych to się słyszy, to się czuje, niektórzy już się do tego przyzwyczaili. Ja mam prawo się przyzwyczaić, ponieważ to już 22 lata. A jeśli chodzi o to, czy lubię mówić do młodych - bardzo lubię, a to dlatego, że oni tak dobrze rezonują. Czasem patrzę na słuchających i już wiem... A dzieciaki są cudowne w tym, że na buzi rysuje się im to, co jest ich zadowoleniem, co jest ich znużeniem, bo są autentyczni i od razu to pokazują i to pomaga, bo ja wiem, kiedy mówię ponad głowami, a kiedy trafiam do serca. Takie są dzieciaki - myślą rozumem i kochają sercem.

A jeśli chodzi o literaturę, to jest to takie skażenie zawodowe. By odpowiedzieć na to pytanie, należałoby sięgnąć wstecz, do domu, bo w domu, przy lampie naftowej czytali literaturę religijną i nie tylko. Stąd znam wiele pozycji, które czytałem w szkole, ale to był taki początek. A poza tym "winni" są temu moi nauczyciele - pani Pietrzakowa w szkole podstawowej, pani Trawińska w szkole średniej, czy na końcu ks. Twardowski. To oni wszyscy zarazili mnie tym umiłowaniem. Dlaczego chętnie się posługuję literaturą, przywołując poetów, klasyków, ale nie tylko, bo i współczesnych? To dlatego, że niektóre prawdy są powiedziane tak pięknie, są powiedziane tak krótko, są powiedziane tak dobrze, że choćbym nie wiem, jak się wysilał i nie wiem, jak próbował powiedzieć o tym swoimi czy wyuczonymi słowami, to nie jest to. Co ja powiem o tajemnicy Wcielenia? Nie umiem, ale Mickiewicz to mi to powie w 8 słowach i załatwi całą sprawę: "Grom, błyskawica i stać się stało, Matką Dziewica, Bogu ciało" - i ja klękam i nie mam już więcej nic do powiedzenia.

- Może nie wszyscy o tym wiedzą, ale Ksiądz Biskup jest znawcą muzyki, a nawet jej wykonawcą. Czy ten talent udaje się rozwijać będąc biskupem?

- Czasem mi to bardzo pomaga, czasem mi to bardzo przeszkadza. Przeszkadza mi wtedy, gdy się trafi organista nieszczęśliwy, który męczy ludzi. Wiem, że po takiej godzinie gdy on gra, to na pewno ludzie wychodzą zdenerwowani. Nie lubię złej muzyki, bo nie powinno się tego robić, zwłaszcza przy Panu Bogu. Ale znajomość muzyki bardzo mi też pomaga. Czytam trochę na temat muzyki i ją rozumiem, a najważniejsze jest to, że homilia to też jest koncert. Gdy człowiek - kaznodzieja gra tylko na jednej strunie, albo na bardzo wysokim " C", to od razu zdenerwuje ludzi. Homilia to też jakby forma muzyczna, gdzie jest zapowiedź tematu, gdzie jest rozwinięcie, gdzie są frazy dynamiczne, czasem bardzo mocne, a czasem bardzo religijne i dochodzi się w myśleniu do puenty, do wnioskowania, a w muzyce jest coda, która kończy utwór, która daje ludziom czas na przemyślenie - stąd muzyka, jej znajomość pomaga mi. Czy ja coś w tej dziedzinie robię? Nie ćwiczę, dlatego już bym się wstydził usiąść do organów, chyba że sam, po kryjomu. Ale za to takim natchnieniem dla mnie i inspirującym mnie do roboty jest ks. Wiesio Kądziela, który ma czasem artystyczne potrzeby. Napiszę słowa a Wiesio napisze muzykę. I tak się wiele dobrych rzeczy urodziło, jak np. Panie, dobry jak chleb i to poszło w ludzi, i ludzie to śpiewają, a po Wrocławiu zostało Abyśmy byli jedno. Teraz napisałem kilka pieśni, takich smutnych, pokutnych. Ostatnia rzecz, z której się najbardziej cieszę, to jest taka wypłakana u Ostrej Bramy pieśń Matko Boska Miłosierdzia.

- A co Ksiądz Biskup sądzi o współczesnej młodzieży, tak różnie przecież ocenianej przez starszych?

- Ocena moja nie będzie sprawiedliwa, bo ja ich lubię i nie tylko spotkania z nimi, ale i gdy słuchają w grupach, lubię ich z pielgrzymek. Ponieważ oni są cudowni, to gdy przyjedzie Papież, to oni klaszczą, śpiewają, tańczą, drą się, mówią mu komplementy. Są rzeczywiście i nadzieją, i radością, i młodością, ale gdy przyjedzie satanista na koncert, to chyba ci sami, idą czorty i tak samo wściekają się, i drą się, i klaszczą. Wtedy człowiek pyta: Jakimi wy jesteście, czy takimi jak u Papieża, czy takimi jak u satanisty? Ja myślę, że są i takimi i takimi. Oni są chyba niczyi w tej chwili. Żeby tylko przyszedł ktoś, kto weźmie ich za rękę i żeby jak najszybciej przyszła refleksja - kto naprawdę ich kocha? Bo są tacy, co mówią: "Róbta co chceta", ale to głaskanie ich po głowie nie ma sensu. Oni kochają tych, którzy im stawiają wymagania. Wszyscy, którzy są z młodzieżą wiedzą, że może ona jechać gdzie indziej, może spędzić czas bardzo pięknie, a tymczasem idą ci młodzi ludzie w warunkach bardzo prymitywnych. Idą na pielgrzymkę, modlą się i są godni podziwu, więc ja myślę, że spełni się proroctwo Krasińskiego: "Przyjdzie nowych ludzi plemię, jakich dotąd nie widziano" właśnie przez nich.

- Z wielką uwagą słuchane są przez pielgrzymów jadących do Włoch przez Wiedeń, przez Kahlenberg kazania Księdza Biskupa, które odczytuję w autokarze, a które głosił Ksiądz Biskup właśnie na Kahlenbergu z okazji kolejnych rocznic Wiedeńskiej Wictorii. Porusza w nich Ksiądz Biskup tak ważne i aktualne sprawy społeczne i narodowe. Zdarzyło się raz w jednej grupie, że po wysłuchaniu w autokarze homilii pielgrzymi w odpowiedzi długo klaskali. Przekazuję w tej chwili ten aplauz należny Autorowi. Ale przy tej okazji chciałbym spytać o to, jak Ksiądz Biskup widzi naszą, Polaków obecność w Europie?

- Bardzo Ci dziękuję za to, że czytasz te homilie w autokarze tym, którzy tam wstępują aby się modlić. Dla mnie jest to przeżycie ogromnie wielkie i jedno mi tam jakoś w sercu bije mocno: Co wy nam tłumaczycie o wejściu do Europy? Myśmy tu zawsze byli! Dawno byście byli Turkmenią gdyby król i nasi rycerze, husaria nie osłonili was. Dlaczego tego nie pamiętacie - ani nie pamiętacie Wictorii Wiedeńskiej, ani nie pamiętacie Grunwaldu, ani nie pamiętacie roku 1920, ani 1945? Nic nie chcecie nam policzyć w tym rozliczeniu. A wyście zawsze byli niewierni, nie dotrzymaliście słowa wobec tych, z którymi byliście w przymierzu. I Kahlenberg jest dla mnie taką nadzieją, że jeszcze kiedyś cesarze tego świata zdejmą czapkę przed królem, a król będzie pyszny, a po drodze zostawi to, co jest trofeum z czasów świetności, bo w mojej Studziannie jest piękny kobierzec zdobyty z namiotu wezyra, a w mojej kolegiacie, dzisiaj katedrze, jest piękna kapa, która pochodzi również z wystroju namiotu wezyrowego.

- Przed czym należałoby przestrzec Polaków i o co apelować w kontekście wejścia do Unii?

- Brakuje mi sił, brakuje mi argumentów skoro już powiedzieli wszyscy, że nie mamy wyjścia, że to konieczność historyczna, itd. Bardzo mi się to nie podoba. Z uporem powtarzam - my od tysiąca lat jesteśmy już w Europie, a chodzi tam tylko o układy gospodarcze. Trzeba być albo ślepym, albo głuchym, albo nie wiem jeszcze jakim, żeby tego nie widzieć, jak niekorzystne jest to dla nas. No bo ktoś będzie na tym zarabiał, komuś ta ziemia jest potrzebna. Dlatego wykupią nas. Nie wyszło Bismarckowi, nie wyszło Hitlerowi, nie wyszło Stalinowi, no to teraz sami z ukłonem będziemy chcieli, żebyśmy byli w Unii. I to jest dla nas niekorzystne i dlatego nie będzie wsi, bo po co? Już nie ma rolników, zostaną resztki, będzie nas tylko 15% pracujących około rolnictwa. Nie będziemy musieli produkować żywności, bo będzie tańsza tamta, z Zachodu. Będziemy rynkiem zbytu bardzo dobrym. Podejrzewam jedną brzydką rzecz, że dadzą nam dużo pieniędzy na ekologię. Będziemy mieli czyste rzeki, zalesimy Polskę, będziemy mieli czyste jeziora, będzie dziki zwierz, duży zwierz, a bogaci panowie będą przyjeżdżać na polowania a my będziemy naganiaczami. Przykre to, ale oby to się nie sprawdziło!

- Naszą diecezję zamieszkują przeważnie ludzie mający związek z rolnictwem, pochodzący ze wsi. Co powiedziałby Ksiądz Biskup polskim rolnikom, ludziom wsi, którzy mają najwięcej obaw i niepewności w obliczu naszego wejścia do Unii?

- Jestem ze wsi i dlatego bardzo się boję mówić do nich, bo mają do nas pretensję, dużą pretensję do wszystkich hierarchów i do duchownych, że żydów broniliśmy i innych broniliśmy, a w obronie rolników nikt nie stanął. Nieprawda, bo gdyby tak przeszukać i posłuchać, to byśmy mieli sporo tego, co było obroną rolników. Ale wiemy jakie są naciski Unii i tutaj się tego odwrócić nie da. Ludzie młodzi odchodzą ze wsi widząc, że przyszłości tam nie ma. Ludzie starsi będą biedni, są biedni i trzeba byłoby im pomóc, żeby mogli spokojnie stąd odchodzić za tyle pracy. Ale jest też obawa o to, jaki to będzie ich koniec, bo emerytury ich są żadne, inwestować nie mogą, sprzedać tego co wyprodukują zupełnie się nie opłaca. To jest śmieszne, że sadownik o tej porze otrzymuje za jabłka 14 groszy. Za co mu płacą? A artykuły rolne, które u nas są powszechne - ziemniak i zboże - za co oni płacą? Stąd mówić do tych ludzi jest bardzo trudno. O jedno ich możemy prosić, bardzo prosić - żeby nie przestali mówić: "Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj", by czynili to zawsze z gorliwością siewców, którzy błogosławią ziarno i z gorliwością żniwiarzy, którzy pytają Pana Boga: "Czy można zebrać chleb, który rozmnożyłeś na polu?".

- Rekolekcje kapłańskie odbywają się w Seminarium drohiczyńskim, w którym kształci się obecnie blisko 70 alumnów. Na co zatem powinniśmy jako profesorowie, duszpasterze zwrócić uwagę w duszpasterstwie i formacji kapłańskiej kleryków, aby pomóc młodzieńcom zarówno już studiującym, jak i szukającym swego miejsca w życiu?

- Tak, na rekolekcjach trochę żeśmy się zastanawiali tak, jak to jest i w rodzinach, że ojciec się obawia, iż ten młodszy syn zmarnuje całą jego pracę i całe jego dziedzictwo. Myślę, że nie tak. Ten Kościół, który będzie ich Kościołem, będzie inny, będzie uporządkowany. Myśmy byli tacy gorliwcy, bo proboszcz nie miał urlopu, to się nie myślało tak, nie miał dnia wolnego, warował dzień i noc, bo o każdej porze mogli przyjechać do chorego, o każdej porze mogliśmy być potrzebni. Naspowiadaliśmy się, namęczyliśmy się i efekty są takie jakie są. Natomiast ci młodzi ludzie patrzą na to inaczej - będą mieli dyżury, będą mieli samochody, będą mieli ten czas podzielony na taki, który jest służbowy i na taki, który jest ich. To będzie inaczej. Czy mam się tego bać? Chyba nie. Natomiast o jedno się boję, że patrząc na młodych ludzi nie spostrzegam troski - o wiarę i o zbawienie drugiego człowieka. Jesteś to jesteś, nie ma cię to nie ma - to twoja rzecz. Ulegliśmy temu, co jest demokracją, liberalizmem. Pojęcie apostolstwa, misjonowania - dziś nazywa się to nową ewangelizacją, zupełnie jest niezrozumiałe i nie ma poczucia tej potrzeby wśród młodych ludzi. Dlatego nie wiem, co ja bym zrobił gdybym był wychowawcą, profesorem w seminarium. Nie wiem. Dlatego zdaje mi się, że instytucja seminarium dziś już trąci myszką. My wychowujemy bardzo dobrych kleryków - oni zachowują regulamin, gaszą światło, myją nogi, a to wszystko pryśnie tydzień po święceniach, bo jak nie ma dzwonka na medytacje, to nie ma medytacji, nie ma dzwonka na brewiarz więc nie ma brewiarza, nie ma dzwonka na inne zajęcia, na wykłady więc się nikt nie uczy. I jeszcze trochę, jeszcze trochę i będzie dzwon głuchy, nie mający nic do powiedzenia. A ludzie się ciągle kształcą, a ludzie wymagają od siebie we wszystkich profesjach coraz więcej.

- Dziękuję za rozmowę i życzę Księdzu Biskupowi jeszcze wielu lat posługi, która spotyka się z tak serdecznym przyjęciem wielu Polaków.

- Jeszcze muszę powiedzieć takie cieplutkie słowo. Dużo prowadziłem rekolekcji, ale boję się wszystkich rekolekcji, bez kokieterii. To co mówiłem księżom - żebym nie zasłonił Pana Jezusa ani słowem, ani sobą. Ale dawno nie widziałem tak zasłuchanych księży i tak zasłuchanych życzliwie, bo oni są bardzo, bardzo młodzieżowi, tzn. podobni do młodzieży, a to dlatego, że jak im się coś nie podoba to pokazują grymasek, jak im się podoba to się uśmiechają, jak są bardzo zamyśleni to spuszczają głowę - coraz niżej i niżej. A wczorajsza Droga Krzyżowa to mnie wzruszyła aż do pięt, bo Pan Bóg dał nam taką pogodę, tak daleko było widać z tej skarpy Bug i ziemię i w tym wszystkim szedł Chrystus po Wielkanocy, a jednak cierpiący. I przez tę perspektywę krzyża widzieliśmy Zmartwychwstanie i nowy czas. Dlatego ze wzruszeniem zaśpiewałem przy Grobie Pańskim Jeszcze Polska nie zginęła i Przed Twe ołtarza zanosim błaganie. I stamtąd, spod krzyża od grobu Chrystusa widać wszystko lepiej. Dziękuję Księdzu Biskupowi, dziękuję księżom wszystkim, tym którzy mi pomagali i Zbyszkowi - za to, że pomógł się z Wami spotkać na łamach Niedzieli Podlaskiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wytrwajcie w miłości mojej!

2024-05-03 22:24

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Agata Kowalska

Wytrwajcie w miłości mojej! – mówi jeszcze Jezus. O miłość czy przyjaźń trzeba zabiegać, a kiedy się je otrzymuje, trzeba starać się, by ich nie spłoszyć, nie zmarnować, nie zniszczyć. Trzeba podjąć wysiłek, by w nich wytrwać. Rzeczy cenne nie przychodzą łatwo. Pojawiają się też niezmiernie rzadko, dlatego cenić je trzeba, kiedy się wreszcie je osiągnie, trzeba podjąć starania, by w nich wytrwać.

Ewangelia (J 15, 9-17)

CZYTAJ DALEJ

Uroczystość Matki Bożej Łaskawej, głównej patronki stolicy - 11 maja

2024-05-05 08:38

[ TEMATY ]

Matka Boża Łaskawa

Magdalena Wojtak

Kult wizerunku Matki Bożej Łaskawej, głównej patronki stolicy, sięga 1652 r. Wiąże się z uratowaniem miasta przed zarazą. Po raz pierwszy nazwano wówczas Maryję "Strażniczką Polski". Centralne uroczystości odbędą się 11 maja w prowadzonym przez jezuitów sanktuarium Matki Bożej Łaskawej.

Papież Innocenty X ustanowił święto Mater Gratiarum Varsaviensis na drugą niedzielę maja.

CZYTAJ DALEJ

Włoski „łowca” pedofilów ks. Fortunato Di Noto: musimy bardziej chronić dzieci

2024-05-05 15:35

[ TEMATY ]

Ks. Di Noto

Włodzimierz Redzioch

Ks. Fortunato Di Noto

Ks. Fortunato Di Noto

Pedopornografia staje się coraz powszechniejszym przestępstwem w internecie, do tego dochodzą nadużycia związane z wykorzystywaniem sztucznej inteligencji. W rozmowie z włoską agencją SIR wskazuje na to ks. Fortunato Di Noto. Jest on inicjatorem Dnia Dzieci Ofiar Przemocy, Wykorzystywania i Obojętności, który przypada w pierwszą niedzielę maja. W tym roku obchodzony jest już po raz dwudziesty ósmy i przekroczył granice Włoch, docierając m.in. do Polski, Francji i Watykanu.

Obojętność unicestwia dzieciństwo

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję