Największy rozkwit przeżywało kolegium jezuickie dzięki biskupowi
Wacławowi Hieronimowi Sierakowskiemu (1742-1760), który nie tylko
przyczynił się do rozwoju tej szkoły, ale i całej diecezji. Jego
poprzednicy rzadko i krótko rezydowali w Przemyślu, zajęci jako kanclerze
lub podkanclerze przy dworze królewskim. Biskup Sierakowski, wizytując
diecezję, szybko przekonał się, że księża diecezjalni nie posiadają
dostatecznej wiedzy z zakresu teologii, a co zdolniejsi, pragnąc
ją zdobyć musieli udawać się na nauki do sąsiednich diecezji, gdzie
przeważnie już zostawali. Z kolei w seminarium diecezjalnym, prowadzonym
przez księży misjonarzy, wykładano tylko teologię praktyczną. Biskup
Sierakowski, zorientowawszy się, że przemyscy Jezuici, dzięki zdobytej
wiedzy, jak i szerokim umiejętnościom w prowadzeniu szkół średnich
i wyższych (uniwersytety w Wilnie i we Lwowie powstały na bazie istniejących
tam kolegiów jezuickich), świetnie nadają się do prowadzenia dodatkowych
uzupełniających wykładów, podpisał 8 maja 1754 r. umowę z prowincjałem
Tomaszem Baczyńskim i rektorem Feliksem Rzuchowskim na otwarcie w
przemyskim kolegium kursu 4-letniej teologii scholastycznej, kontrowersy
oraz dwuletniego kursu filozofii, matematyki i fizyki. Przyczyniło
się to znacznie do podniesienia poziomu wiedzy wśród księży diecezji
przemyskiej, jak i podniosło rangę kolegium jezuickiego, w którym
odtąd nie było tylko wykładów z zakresu szkoły średniej, ale i częściowo
z wyższej, zwłaszcza że w 1756 r. biskup ufundował przy kolegium
drugą katedrę filozofii, a zapisał na utrzymanie katedry teologii
dogmatycznej 1500 złp. Poczynania biskupa Sierakowskiego świadczą
o wielkim zapotrzebowaniu na wykształconych księży, jakie miała wtedy
diecezja, jak i zainteresowaniu kapłanów podniesieniem swojej wiedzy
teoretycznej, a co za tym idzie i umiejętności.
Dumą zakładu była biblioteka szkolna, której księgozbiór
z roku na rok starano się powiększyć. Czyniono to poprzez liczne
zakupy, darowizny autorów i benefaktorów, do których należeli m.in.
biskup Stanisław Sieciński, a więc pierwszy sprawca sprowadzenia
zakonu do Przemyśla, biskup Achacy Grochowski w 1633 r., ks. Stanisław
Bronikowski w 1677 r., biskup Jan Dębski i Konstancja Szczawińska
w 1706 r. Biblioteka posiadała zapis biskupa Achacego Grochowskiego
2000 złp z rocznym procentem 200 złp. Została ona skatalogowana w
roku 1742, a więc dopiero w połowie XVIII w. i liczyła ponad 2400
pozycji, będąc przechowywaną w dobrze zabezpieczonym pomieszczeniu
z nowym wyposażeniem z 1739 r. Po dotacji biskupa Wacława Hieronima
Sierakowskiego w roku 1754, który specjalnie na potrzeby biblioteki
przeznaczył swój księgozbiór prywatny liczący 2377 pozycji i po tym
jak kapituła przemyska rok później również przekazała kolegium swój
księgozbiór liczący 1346 książek, biblioteka jezuicka liczyła około
6500 książek i została udostępniona, zwyczajem innych bibliotek publicznych,
dwa razy dziennie. W podzięce za tak hojny dar uczniowie kolegium
wystawili 28 maja tego roku w sali szkolnej, w obecności biskupa
i licznych gości, dramę M. Tolomei O powołaniu św. Alojzego do zakonu
Societas Jesu, przetłumaczoną na język polski przez miejscowego profesora
retoryki Wojciecha Męcińskiego. Ale na tym nie zakończył się mecenat
Sierakowskiego. W 1754 r. zapisał on na utrzymanie bibliotekarza
500 złp, na zakup nowych książek 600 złp, zaś w latach 1756-59 zakupiono
z funduszy biskupa 136 książek i oprawiono dalszych 104. Na budowę
osobnego gmachu biblioteki i jego wyposażenie zapisał bp Sierakowski
w roku 1756 sumę 16 000 złp, lecz choć kamień węgielny położono pod
nią 6 maja 1757 r. do kasaty zakonu w 1773 budowy nie ukończono.
Całą fundację biskupią zatwierdził w roku 1762 papież Klemens XII
i w sumie w ciągu paru zaledwie lat przemyskie kolegium stanęło na
równi z akademią, co świadczy o wysokim poziomie uczelni, jak i hojności
mecenatu biskupiego.
Z kolei w 1757 r. przekazał biskup Sierakowski kolegium
zakupioną wcześniej od Adama Kleina drukarnię. Nie przynosiła ona
spodziewanego dochodu, zwłaszcza że kolegium nigdy nie miało dobrej
sytuacji finansowej, mimo tylu nadań. Do roku 1759 drukarnią kierował
Klein, ale potem kierownictwo przejęli jezuici, tj. w latach 1959-61
Maciej Karakulski, w l. 1761-62 Jan Pakosz, w l. 1762-68 Wojciech
Męciński i do kasaty zakonu Kajetan Frankowski, jakkolwiek w drukarni
zatrudniano pracowników świeckich. Drukarnia posiadała skromny wybór
czcionek powiększony nieco w 1764 r. zakupem w Pradze. Ich wybór
zaprezentowano rok później w osobnym katalogu Idea characterum Typographiae.
Drukarnia miała charakter lokalny, służąc głównie kolegium i diecezji
przemyskiej. Nie przynosiła większych zysków i oprócz spłaty długów
mogła płacić kolegium po 20 złp miesięcznie oraz dostarczać książki
i papieru dla księży i kleryków. Łącznie w latach 1757-1773 wydała
ponad 100 druków różnej wartości. Po kasacie zakonu pozbawiona opieki
nie przejawiała już większej aktywności.
O wzroście znaczenia przemyskiej placówki niech świadczy
fakt, że w roku 1759 prowincjał małopolski urządził przy kolegium
dom dla profesorów dla tej prowincji, którego pierwszym prepozytem
i rektorem został Józef Domaradzki. Mieszkało w nim przeciętnie 22-27
osób, z czego 3 profesorów teologii i zarazem egzaminatorów księży
diecezjalnych, 2 profesorów filozofii, jeden retoryki, 4 magistrów
humaniorów i gramatyki. W tym jeden ksiądz zarządzał drukarnią, drugi
biblioteką, dwóch misjonarzy diecezjalnych głosiło kazania pokutne
po parafiach diecezji przemyskiej, a dwóch kaznodziei prawiło kazania
w kościele jezuickim pw. św. Ignacego. Dodatkowo, kapituła przemyska,
widząc życzliwość biskupa Sierakowskiego, jak i wielką przydatność
jezuitów, zaprosiła ich w roku 1756 do głoszenia kazań wielkopostnych
w katedrze, co czynili nieprzerwanie aż do kasaty zakonu.
Słowem ostatnie dwadzieścia lat działalności kolegium
przemyskiego były zarazem jego najświetniejszymi czasami. A wszystko
to dzięki jednej osobie - biskupowi Wacławowi Hieronimowi Sierakowskiemu,
będącemu nie tylko wspaniałym mecenasem, ale i mądrym rządcą diecezji,
który w ciągu niepełnych dwudziestu lat swoich rządów przekształcił
ją z zacofanej i zaniedbanej w prężną, z przodującą szkołą teologiczno-filozoficzną,
która, gdyby inaczej potoczyły się losy biskupa, jak i
kraju, wzorem kolegiów lwowskiego i wileńskiego, mogła
stać się podstawą założenia uczelni wyższej w Przemyślu. Jednak los
chciał inaczej.
cdn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu