Wszyscy na jednego
Jedną z najpopularniejszych dyscyplin sportowych III RP jest ping-pong. Najpierw media z lubością donosiły o zainteresowaniu tą grą prezydenta Lecha Wałęsy. Stół tenisowy w pałacu prezydenckim stał się najsłynniejszym meblem wczesnej III Rzeczypospolitej. Teraz w swoistą odmianę ping-ponga zagrali politycy. Piłeczkę rzuciły media, informując, że do Sądu Lustracyjnego wpłynęło oskarżenie przeciwko Januszowi T. o "kłamstwo lustracyjne". Janusz T. odbił niespodziewaną piłkę, mówiąc, że to niemożliwe. Pasywne uderzenie nie zaskoczyło dziennikarzy. Podkręcając piłeczkę, potwierdzili informację w wiarygodnym źródle. I tym razem zagranie nie zaskoczyło Janusza T. Nagle po drugiej stronie nastąpiła niespodziewana zmiana. Miejsce dziennikarzy zajęli politycy. Jerzy B. zaatakował silnie top spinem, zalecając przeciwnikowi sprawdzenie sprawy w sądzie. Janusz T. odgryzł się, mówiąc, że nie sprawdzi. W międzyczasie do gry przeciw Januszowi T. włączali się zawodnicy z innych drużyn. Wreszcie zmęczony Janusz T. uległ kończącej piłce Jerzego B. Panowie, miejcie litość. Wszyscy na jednego?
Komunizm a terror
"Rozluźnienie terroru i kontroli społeczeństwa prowadzi do tego, że komuniści szybko tracą władzę. Przydarzyło się to Gorbaczowowi, co oznacza, że komunizm jest możliwy wyłącznie w warunkach terroru - mniej lub bardziej drastycznego. Kiedy przestaje dysponować takimi narzędziami, błyskawicznie się załamuje. Zdarzyło się to na przykład w Polsce, gdy komuniści zaczęli iść na kompromisy" (Jean Louis Panne, historyk, współautor Czarnej księgi komunizmu, Wprost, 5 września).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Co słychać po lewej stronie?
Wakacje się skończyły, a tu nie słychać przywódcy postkomunistycznej braci, triumfującego Leszka Millera. Najpewniej wystraszyły go notowania socjaldemokratów w Niemczech. W sondażach urzędujący kanclerz i jego kamraci spadli katastrofalnie nisko. Dziś lewicę w Niemczech popiera tylko 30% badanych (Gazeta Polska, 1 września). Pan Leszek, który często i gęsto chełpił się lewicową Europą, skrył się i pali się chyba teraz ze wstydu...
Reklama
Budowali demokrację
Nie milkną echa afery korupcyjnej na Kremlu. Każdy dzień przynosi nowe, skądinąd spodziewane wiadomości. Okazuje się, że amerykańscy przywódcy dawali pieniądze Jelcynowi, wiedząc doskonale, że ich znaczna część idzie do kieszeni urzędników. Teraz administracja Clintona tłumaczy się, że choć wiedziała o złodziejstwie, to jednak przyświecał jej cel budowania w Rosji... demokracji (Gazeta Wyborcza, 2 września).
Nie o milimetry, a o miliony
No i mamy nowy skandal. Tym razem poszło o sześć milimetrów blachy, które to decyzją ministra transportu zostały odjęte od dotychczasowych wymiarów tablic rejestracyjnych. Ktoś by powiedział: A po co się tam kłócić o blachę. Sprawa nie jest jednak taka prosta. Te sześć milimetrów przekłada się na kilkadziesiąt milionów złotych (Życie, 2 września). Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.