To był we Francji "czarny listopad" AD 1999. Słynna "córa Kościoła"
wprowadziła w życie zasady, które są jawnie sprzeczne z moralnością
chrześcijańską. Owszem, na pewno są one zgodne ze standardami Unii
Europejskiej i w olbrzymiej części z tamtejszą opinią publiczną.
Na szczęście przed Bożym obliczem liczą się inne kryteria...
Francja - pod względem prawnym - podniosła związki homoseksualne
do godności małżeństwa. Przyglądając się temu, o czym mówi się ciągle
w Unii Europejskiej, nie powinno nas to dziwić. Dzisiaj bowiem częściej
w ramach opacznego rozumienia praw człowieka dyskutuje się w krajach
UE o wydumanej dyskryminacji ze względu na orientację seksualną,
o rasizmie, antysemityzmie czy feminizmie niż o tworzeniu przyjaznej
atmosfery do kulturowego wzmacniania roli rodziny. Panuje tam jakiś
immanentny trend, by podważać to, co tradycyjne, naruszać hierarchię
relacji rodzice-dzieci, degradować porządek prawa naturalnego, niszczyć
religię katolicką. Widać ten trend w całej okazałości. Francja, dołączając
do nielicznych na razie państw, które zalegalizowały tzw. małżeństwa
homoseksualne, tworzy i zarazem petryfikuje pewien nowy wzorzec kulturowy.
A co gorsza - staje się on obowiązujący w kraju o korzeniach katolickich.
Znając uwarunkowania panujące w UE, pozostaje tylko czekać, aż kolejne
kraje pójdą w ślady Francji, by stworzyć wreszcie ogólnoeuropejski
standard.
Francja zafundowała swoim dzieciom śmiercionośny prezent.
Pani minister - pożal się, Boże - edukacji, Segolene Royal, zdecydowała,
że francuskie nastolatki będą mogły otrzymywać od lekarzy i pielęgniarek
szkolnych pigułkę aborcyjną, tzw. następnego dnia. Oferta lewicowej
pani minister skierowana jest do uczennic szkół średnich i ostatniej
klasy szkoły podstawowej. Dziewczęta będą mogły zażyć pigułkę wczesnoporonną
po odbyciu stosunku seksualnego "zagrożonego" poczęciem dziecka.
Niezwykle demagogiczna jest argumentacja francuskiej minister edukacji,
która stwierdziła, że każdego roku ok. 10 tys. nastolatek ma rzekomo
problem niechcianej ciąży - blisko 7 tys. z nich decyduje się na
zabieg aborcyjny. Co zrobiła w tej sytuacji p. Royal? Nawet nie próbowała
tworzyć kulturowego wzorca szacunku dla życia poczętego - to przecież
jest niemodne. Zdecydowała się jedno zło leczyć drugim złem. Na problem
aborcji zaproponowała dziewczętom... aborcyjną pigułkę. Zmieniła
standardy...
Trzeba być ślepym, by nie dostrzegać faktu, że współcześnie
w sposób wszechpotężny reklamowana jest dla młodzieży prezerwatywa
jako prawie konieczny element wyposażenia szkolnego piórnika. Prezerwatywa
jest niemal wkładana młodym ludziom do kieszeni. Mało tego - nawet
w polskich mediach można usłyszeć komunikaty adresowane do rodziców
w stylu: Mamo, tato, czy kiedy wasze dziecko udaje się na prywatkę,
jesteście pewni, że zabiera ono ze sobą prezerwatywę? To nie żart.
Powyższy tekst można było wielokrotnie usłyszeć np. na antenie radia
TOK FM. Słuchając owej przestrogi, rodzic "nienowoczesny" mógłby
dojść do wniosku, że dzisiejsze prywatki to rodzaj seksualnych zawodów
dla młodzieży. Prezerwatywa potrzebna jest im jak dobre jedzenie.
Tak źle, oczywiście, nie jest - ale inna sprawa, że ktoś ten seksualny
klimat buduje w publicznej przestrzeni.
Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że - mimo
braku społecznego werdyktu w kwestii wstępowania do Unii Europejskiej
- elity polityczne nieustannie dostosowują polskie prawo do wymagań
UE. Można więc powiedzieć, iż stosowana jest w tym względzie polityka
faktów dokonanych. Tak ma być w sferze gospodarki czy handlu, jak
w Unii, bo... ktoś tak postanowił.
Warto sobie jednak uświadomić, że kraj nasz będzie musiał
wcześniej czy później przyjąć również pewne standardy natury moralnej,
które zdobywają sobie coraz większą popularność w UE i są prawnie
kodyfikowane. Takie są tam reguły gry.
Często mówi się, iż nasz kraj ma w Unii do spełnienia bardzo
ważne zadanie - ma przypomnieć dzisiejszym krajom "Piętnastki" o
chrześcijańskich wartościach moralnych, ma na nowo rozpalić tam ducha
religijnego. To doprawdy szczytne zadanie. Pytania bardzo poważne,
jakie jawią się w tym kontekście, to: Czy my w ogóle będziemy w stanie
zmienić unijne standardy? Czy wobec tak zmasowanego ataku postępowej
moralności aO la Francja et consortes efekt nie będzie odwrotny?
I czy nasz kraj nie padnie ofiarą "małżeństw homoseksualistów", "
eutanazji" i "pustych kościołów"? To są naprawdę bardzo poważne pytania!
Pomóż w rozwoju naszego portalu