Zima ociągała się ze swoim przyjściem. Samochody toczyły się leniwie
w stronę miasta. Najwięcej było tirów, które nie miały zbyt dużo
miejsca na jezdni. Niektóre zatrzymały się na parkingu. Stały ukośnie
jeden obok drugiego ze zgaszonymi światłami. Wyglądały jak śpiące
olbrzymy. Śniły im się pewnie autostrady i bezkolizyjne skrzyżowania.
Rynek wyglądał jak oaza, w której zatrzymują się karawany
w przerwie między etapami podróży. W dali po przeciwległej stronie
widniała wieża jasnogórska. Jej kontury rozmywały się w szybko zapadającym
zmroku. Po chwili była już całkowicie niewidoczna, tylko lampa na
jej szczycie świeciła niczym wysoko na niebie zawieszona gwiazda.
Rząd domów świecił oknami pełnymi ludzi w środku. Wszędzie
jarzyły się kolorowe telewizory. Migające jaskrawo wszystkie odcienie
błękitu wypełniały niewielkie pomieszczenia bez reszty. Jednak w
żadnym oknie nie migało z taką samą częstotliwością. W każdym mieszkaniu
włączony był inny kanał. Satelitarne talerze, stojące rzędem na zniszczonych
dachach, świadczyły, iż ich właściciele mogli nie mieć czasami co
włożyć do garnka, ale wybór kanałów mieli prawie nieograniczony.
Przecież "nie samym chlebem żyje człowiek".
Obok przystanku przechodził właśnie młody chłopak w dżinsowej
kurtce. Na uszach miał walkmana. Szedł przed siebie, podrygując rytmicznie
i nie zwracając na nic uwagi. Spod czapki dochodził tylko cichy jazgot
muzyki sączącej się prosto do uszu. Chłopak zatrzymał się obok słupa
ogłoszeniowego i widniejącej na nim reklamy biura podróży. Plakat
pełen był słońca, piasku, wody, egzotycznych palm i skąpo ubranych
dziewcząt z mokrymi włosami, wystawiającymi roześmiane twarze na
działanie dziury ozonowej. Chłopak stał przez chwilę lekko skulony,
wyjął ręce z kieszeni i wyciągnął je w kierunku plakatu, jakby chciał
się ogrzać. Potem zbliżył je do ust, chuchnął i zatarł. Odwrócił
się w stronę jezdni i pomachał energicznie kilka razy ręką przed
mijającym go właśnie tirem. W ciężarówce włączyły się światła stopu
i po przejechaniu kilkunastu metrów pojazd zatrzymał się obok krawężnika.
Chłopak wspiął się zwinnie do wysoko umieszczonej kabiny, wymienił
kilka słów z kierowcą i zeskoczył na chodnik. Zamiast niego do kabiny
wgramoliły się dwie kobiety z tobołkami. Im było widocznie po drodze.
Ciężarówka długo czekała na swoją kolejkę, by włączyć się do ruchu,
lecz po kilku minutach z wystającej nad kabiną rury wydechowej buchnął
strumień spalin i samochód, migając kierunkowskazami, wytoczył się
powoli na środek jezdni. Chłopak machnął ręką z rezygnacją i podkręcił
walkmana. Popatrzył przez chwilę na świecące na plakacie słońce tropików
i podszedł do wiszącego na przystanku rozkładu jazdy autobusów.
- Jest - powiedział głośno nie wiadomo do kogo.
- Co jest? - zapytał starszy pan, nie mogąc powstrzymać
ciekawości.
- Autobus - odpowiedział chłopak, zdejmując słuchawki z
uszu.
- Autobus to dopiero będzie - zwrócił uwagę starszy pan.
- Jeśli będzie, to znaczy, że jest - odburknął chłopak arogancko.
- Jak to? Albo jest, albo będzie - tłumaczył starszy pan.
- Nie wie pan, co to znaczy "być"?
- O, już jest! - krzyknął chłopak.
- O, już odjechał - powiedział starszy pan z uśmiechem.
- No tak, już go nie ma. Stał krótko, mało osób wysiadało
- przytaknął młody człowiek.
- Nareszcie pan zrozumiał, co to znaczy "być" w czasie przeszłym.
Jak pan będzie w moim wieku, wtedy wszystko będzie w czasie przeszłym.
Dzisiaj jeszcze wszystko u pana dopiero będzie. Nawet nie odróżnia
pan tego, co będzie, od tego, co jest.
- Autobus już był - powiedział chłopak.
- A widzi pan - nauczył się pan przeszłości. - A dlaczego
pan nie wsiadł? Przecież pan czekał na ten autobus.
- Czekałem, ale jeszcze mogę poczekać, mam trochę czasu.
Może będzie niedługo następny? Z panem mi się dobrze rozmawia, bo
mówi pan jakieś dziwne rzeczy o tym, co jest. Nigdy się nad tym nie
zastanawiałem. Znam tylko takie odzywy jak: "jest, co jest", "było,
co było" albo "co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr".
- No, to poczekamy razem - powiedział starszy pan. - Będzie
ciekawie.
- Już jest - dodał chłopak z naciskiem na słowo "jest".
Pomóż w rozwoju naszego portalu