Reklama

Dawanie chleba

Niedziela Ogólnopolska 1/2000

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Proszę nie zrobić ze mnie anioła - mówi Janina Duda.
Nie jest aniołem. Powinna mieścić się w określeniu "bizneswoman", ale jakoś nie pasuje do tej nazwy. Śmieszy ją angielszczyzna używana w Mszanie Dolnej. I denerwuje.
- Ona pochodzi z dobrej katolickiej rodziny - mówi ks. Antoni Pawlita. - A w takich rodzinach ludzie umieją wychować dzieci.
Okres polskiej transformacji tknął Mszanę Dolną, małe, 6-tysięczne, beskidzkie miasteczko, bardzo boleśnie. Mszanę dusi bezrobocie.
- Ludzie emigrują stąd do Austrii, Niemiec, do Stanów Zjednoczonych. Ona została - mówi ks. Pawlita.
Ksiądz znakomicie pamięta, że Janina Duda zaczynała od zera. Powoli rozrastał się jej zakład, przybywało zabudowań. W 1996 r., wspólnie z mężem i szwagrem, otworzyła zakład pracy chronionej - wielobranżowe przedsiębiorstwo zajmujące się produkcją, handlem i usługami.
W Polsce w zakładach pracy chronionej zatrudnienie znalazło 175 tys. osób. Firmy te funkcjonują na odrębnych zasadach. Są to miejsca rehabilitacji zawodowej ludzi niepełnosprawnych, a nie miejsca pracy uprzywilejowanej, jak przywykło się mówić i myśleć w naszym kraju.
- Co zrobiła!? Dała ludziom chleb do ręki. Miłość - mówi Ksiądz. Mocno akcentuje, że nie lubi wypowiadać się publicznie, nie lubi dziennikarzy, ale uważa, że skrzywdziłby panią Janinę, gdyby nie powiedział o niej tego, co wie. Ujęła go dobrocią i życzliwością.
W zakładzie znalazło zatrudnienie 130 osób. 70% załogi pracuje na miejscu, 30% - chałupniczo, we własnych domach. Ponad połowa zatrudnionych to ludzie niepełnosprawni, przewlekle chorzy lub inwalidzi z różnym stopniem kalectwa. Każdy człowiek traktowany jest tu oddzielnie, " przemyślany" z osobna. Dla bezpieczeństwa ludzie podzielili się na zespoły mieszane. Jeżeli jest to np. grupa 3-osobowa, to jeden pracownik zespołu musi być człowiekiem sprawnym. W zakładzie stale przebywa, chodząca po oddziałach, pielęgniarka, brygadziści zostali przeszkoleni w udzielaniu pierwszej pomocy.
- Ludzie są tego warci. Każdy człowiek ma tę wartość - mówi pani Janina.
Jaka jest jej wartość? Na to pytanie odpowiada inaczej: - Nie jest rzeczą najważniejszą zarobić pieniądze. Ważne jest, żeby mądrze je wydać. Wtedy pieniądze mają sens.
Twierdzi, że potrzebuje ich na jedzenie, ubranie i wykształcenie dzieci. Ma trzy córki. Kiedy najstarsza, Agnieszka, chciała mieć własne fundusze, przez 2 lata pracowała w zakładzie matki, sprzątając biuro. To była jedna z ważniejszych inwestycji pani Janiny, przeznaczona na kształcenie córki.
Zakład jest wielobranżowy z konieczności. Na utrzymanie firmy zarabiają mężczyźni zatrudnieni w dziale budownictwa dróg oraz usług drogowych. To oni wypracowują dochód, dzięki któremu można utrzymać inny dział - krawiectwo. W krajalni i szwalni pracują niemal wyłącznie kobiety. Najczęściej chore, często ubogie, bezradne. Kobiety z Mszany Dolnej, które życie zepchnęło na margines. Nie wypracowują dochodu, jeżeli - to rzadko i minimalny. Krawiectwo pracuje w ramach tzw. kosztów własnych. Należałoby zwyczajnie zlikwidować
tę branżę, bo przecież kłóci się ona z ekonomią zakładu. Przedsiębiorstwo i tak utrzymałoby status zakładu pracy chronionej, bo w drogownictwie również pracują niepełnosprawni.
- Nie można (!) ludziom powiedzieć: "Idźcie sobie. Nie ma pracy, zamówień, nie ma zbytu" - ucina dyskusję pani Janina. - Pracę trzeba znaleźć.
Kobiety zarabiają od 550 do 900 zł. Pracują w akordzie indywidualnym. Zawsze jednak płaca wynika z możliwości człowieka. Pytane o zarobki, warunki, pomoc, nie chcą rozmawiać. Mówią krótko: "jest dobrze" i szyją kołnierzyki, dziergają dziurki przy koszulach w niebieską kratę.
- Miałem przygotowane pod asfaltowanie alejki na cmentarzu - wspomina Ksiądz - ale nie miałem pieniędzy. Pewnego dnia robotnicy mówią mi, że dzisiaj będzie kładziona nawierzchnia. Sądziłem, że to Urząd Miasta, a to była pani Janka. Wykonała pracę za 120 starych milionów. Za darmo. Dla parafii.
Puka pani Janina do serca sędziwego proboszcza. Potrzebuje Ksiądz 300 chust dla pielgrzymów do Częstochowy? Krawcowe uszyją. Potrzebuje Ksiądz chorągiewek? Kobiety zrobią. Tak się dzieje od lat.
W ten sam jednak sposób rodzina Dudów pomaga mszańskim sportowcom, straży pożarnej, fundacjom pomagającym ludziom, pojedynczym zagubionym osobom.
Przychodnia lekarska powstała w sposób kombinowany. Piękny, stary dom kupiła pani Janina za własne pieniądze. Na wyposażenie medyczne i przysposobienie budynku do potrzeb niepełnosprawnych przeznaczono kwoty z funduszu wypracowanego przez zakład.
- Chciałam dać ludziom taką opiekę, z jaką nie spotkają się na co dzień - mówi pani Janina.
Trwa dyskusja nad nową ustawą o rehabilitacji zawodowej i społecznej. Rozważa się m.in. nakaz odprowadzania podatku VAT do urzędu skarbowego, tworzenie zakładowych funduszy osób niepełnosprawnych przez wypłaty z budżetu państwa (oznacza to zmniejszenie średnio o 30% wypracowywanego dziś przez zakłady funduszu; oznacza to również upadek wielu słabszych zakładów pracy chronionej).
Powstała zatem najnowocześniejsza przychodnia lekarsko-diagnostyczna w Mszanie Dolnej. Pracują tu: internista, chirurg ogólny, onkolog i ortopeda. Można wykonać badania USG i mammograficzne.
Plakaty wiszące w korytarzu nie sławią dobrodziejstw płynących z badań na supersprzęcie. Afisze wołają: "Nie bój się badań".
Dobiega końca wyposażanie pomieszczeń rehabilitacyjnych w przychodni. Ludzie zatrudnieni w zakładzie pracy chronionej korzystają ze wszystkich usług lekarskich i terapeutycznych za darmo. Przychodnia jest otwarta również dla mieszkańców Mszany (odpłatnie).
Całą górę budynku stanowią różnokolorowe pokoje. Dom bowiem służyć będzie również jako miejsce wypoczynku. W lecie przyjadą tu pierwsi inwalidzi z całej Polski na turnusy rehabilitacyjne. Pani Janina i 113 osób z jej załogi należą do Stowarzyszenia Ludzi Otwartych Serc "LOS".
- Trzeba się dzielić - mówi Janina Duda.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Ryś podczas ingresu: Wszyscy w Kościele współtworzymy dom, za który jesteśmy odpowiedzialni

Wszyscy w Kościele współtworzymy dom, za który jesteśmy odpowiedzialni - powiedział kard. Grzegorz Ryś w homilii podczas swojego ingresu do katedry na Wawelu. W wygłoszonym słowie metropolita krakowski ukazał Kościół jako wspólnotę pełną łaski, zakorzenioną w Słowie Bożym, Maryi oraz w misji ewangelizacyjnej i synodalnej, do której Duch Święty wzywa wspólnotę wierzących.

Duchowny podkreślił, że wydarzenie ingresu nie odnosi się tylko do osoby metropolity, ale przede wszystkim do ludu Bożego. - Bóg posyła do naszego Kościoła anioła ze Słowem. To Słowo odsłania dwie rzeczywistości. Najpierw łaskę, a potem misję, ta kolejność jest ważna - najpierw łaska, potem misja - zaznaczył.
CZYTAJ DALEJ

Dlaczego człowiek tak bardzo boi się Boga?

2025-12-17 08:49

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Nie bój się – mówi do Józefa anioł Pański. Z podobnym wezwaniem zwracał się wcześniej do Maryi. Nie bój się, Maryjo – mówił, zwiastując Jej, że została wybrana, by stać się Matką Jezusa Chrystusa.

Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto Anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: «Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel», to znaczy Bóg z nami. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił Anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.
CZYTAJ DALEJ

Bp Varden: to budujące mieć takiego Papieża

2025-12-20 18:05

[ TEMATY ]

papież

Vatican Media

Obecność Boga jest czymś oczywistym, mówi o tym cała Biblia. To my jesteśmy nieobecni! Brat Wawrzyniec uczy nas, jak powrócić z naszego oddalenia, szukać zjednoczenia z Bogiem i zwracać uwagę na Tego, który jest w nas i wokół nas – mówi bp Erik Varden na temat polecanej przez Leona XIV książki „O praktykowaniu Bożej obecności”. To budujące, że mamy Papieża, który na pierwszym miejscu stawia poszukiwanie Boga i zachęca nas, byśmy czynili to samo – dodaje bp Varden, w przeszłości opat trapistów.

O książce brata Wawrzyńca, XVII-wiecznego francuskiego karmelity, Leon XIV mówił podczas spotkania z dziennikarzami na pokładzie samolotu w drodze powrotnej z Libanu do Rzymu. Jeśli chcecie zrozumieć, kim jestem, przeczytajcie tę książkę – mówił Ojciec Święty. Wczoraj natomiast ukazała się w watykańskim wydawnictwie LEV nowa edycja książki Brata Wawrzyńca, do której Leon XIV osobiście napisał wprowadzenie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję