Kiedy z uwagą słuchamy słowa Bożego podczas Mszy św., zwykle jest nam łatwiej zapamiętać treść Ewangelii. Jej przekaz jest prosty: zdarzenia, przypowieści. Ale czasem pierwsze czy drugie czytanie porusza także nasze serca. Podobnie jest dziś, w tę drugą niedzielę zwykłą roku B, z czytaniem pierwszym z 1. Księgi Samuela. Kiedy prowadzący katechezę dla dzieci barwnie opowie o małym Samuelu, który trzy razy słyszy głos Pana, ale dopiero pouczony przez Helego, za czwartym razem rozpoznaje głos Boży, nasi mali słuchacze są bardzo przejęci. Ale w taki sposób, jak do Samuela, mówi Bóg do ludzi tylko w wyjątkowych sytuacjach. Ale uwaga na ten Boży głos w naszych sercach jest nam zawsze potrzebna. W codziennym życiu przeżywamy często takie doświadczenie. Idę ulicą. Jestem jednym z wielu przechodniów. Nagle słyszę, że ktoś mnie woła, wypowiada głośno moje imię. Rozglądam się, by zobaczyć znajomą twarz... Podobnie uczynił Samuel. Obudzony ze snu wezwaniem swojego imienia, biegnie do kapłana Helego, przekonany, że to on go woła. Heli sądzi, że mały Samuel śnił. Dopiero za trzecim razem domyśla się, że to Bóg chce przemówić do tego małego chłopca i poucza go, co ma uczynić. Ale żeby usłyszeć, trzeba słuchać. Mówienie i słuchanie tworzą jedność. Także wobec Boga. Przykład, jakich wiele w życiu: Młody chłopiec poznaje wiele dziewcząt. I wreszcie tę, o której myśli: To jest nie tylko zauroczenie, ona mnie akceptuje jako człowieka, ona może być moją żoną. I jeżeli w jego i jej sercu jest trochę wiary w Boga, podziękują Mu wspólnie za tę miłość. To taka radosna chwila. Ale mogą także być trudne, bolesne momenty. Zostałem niezrozumiany i wewnętrznie zraniony. Ktoś dowiaduje się od lekarza, że jest poważnie chory. Szuka przyczyn. Obwinia genetykę, a może zwyczajnie papierosy, alkohol... I wtedy jest potrzebna pomoc drugiego człowieka, który - doświadczony i wierzący - uświadomi choremu, że w tej sytuacji trzeba także dostrzec tajemnicze działanie Boga i rozpoznać Jego słowo. To On przemawia przez te wyjątkowe zdarzenia, zarówno radosne, jak i bolesne. I wtedy w ufnej modlitwie powiemy za Samuelem: "Mów, Panie, bo sługa Twój słucha!. Powiedz, czego ode mnie oczekujesz, ale i wesprzyj swoją łaską"... Wówczas przychodzi wyciszenie, spokój serca i niepotrzebne stanie się niepokojenie innych swoim stanem. Tak było i z pierwszymi uczniami Pana. Ich młode serca szukały prawdy, szukały Boga. Dlatego chętnie słuchali Jana Chrzciciela i byli jego uczniami. To on przykładem swojego życia i słowami zapowiadającymi przyjście Pana przygotował ich na spotkanie z Nim. Jakże proste jest to pytanie, skierowane do Pana Jezusa: "Nauczycielu, gdzie mieszkasz?...". A Jezus nie mówi im, że lisy mają swoje jamy, ptaki swoje gniazda, a Syn Człowieczy nie ma gdzie głowy skłonić... Po prostu mówi: "Chodźcie, a zobaczycie". Oni nie myśleli o zobaczeniu jego mieszkania, pragnęli tylko być z Nim... Tak i dziś. Nie tylko biskup, kapłan, osoba zakonna, ale każdy, kto wierzy w Chrystusa, jest powołany, aby mówić o Nim, aby do Niego prowadzić. Tu niepotrzebne są długie kazania, naukowe wykłady. Wystarczy trochę tej gotowości serca szukającego prawdy, jak to było z Samuelem i pierwszymi uczniami Pana.
Pomóż w rozwoju naszego portalu