W zorganizowanej przez brytyjski think tank Royal United Services Institute konferencji "Przyszłość demokracji na Białorusi: następne wyzwanie Europy" oprócz Cichanouskiej wzięli udział podsekretarz stanu w polskim MSZ Marcin Przydacz, podsekretarz stanu w brytyjskim MSZ Wendy Morton, wiceminister spraw zagranicznych Litwy Mantas Adomėnas, ambasadorowie Polski i Litwy w Wielkiej Brytanii - Arkady Rzegocki i Renatas Norkus oraz Uladzimir Astapenka, były ambasador Białorusi w Argentynie, który przeszedł na stronę opozycji.
Reklama
"Mieszkańcy Białorusi od ponad sześciu miesięcy pokojowo protestują, by osiągnąć wspólne cele - chcą żyć w wolnym kraju, gdzie mogą wybierać swoich przywódców, gdzie przemoc ze strony państwa nie jest akceptowana, a ci, którzy naruszają prawa człowieka są stawiani przed oblicze wymiaru sprawiedliwości" - mówiła Cichanouska.
Podkreśliła, że protesty społeczne, które wybuchły na Białorusi po sfałszowanych wyborach prezydenckich z 9 sierpnia 2020 roku są nie do zatrzymania, scen setek tysięcy pokojowo protestujących ludzi nie da się wymazać z pamięci, ale Zachód musi zrobić więcej, by wzmocnić presję na reżim.
"Obecnie zarówno Wielka Brytania, jak i UE mają do dyspozycji sankcje Magnitskiego. Wzywam naszych partnerów po obu stronach Kanału La Manche, by ich użyli i rozszerzyli listę. Wzywam Wielką Brytanię, UE, USA i Kanadę, aby rozważyły stworzenie międzynarodowego organu, który zbadałby zbrodnie popełnione przez reżim Łukaszenki" - apelowała Cichanouska. Podkreśliła, że takie międzynarodowe trybunały stosowane były już w przypadku innych krajów.
"Dla Białorusinów świadomość, że nie są zapomniani, że ich walka jest wspierana, a kraje demokratyczne są po ich stronie znaczy bardzo wiele" - podkreśliła liderka białoruskiej opozycji.
Również wiceminister Przydacz mówił, że zmian, które zaczęły się na Białorusi nie da się już zatrzymać, niezależnie od tego, jak brutalnie reżim będzie postępował. "Mimo wszystkich przeciwności, szanse na zmiany na Białorusi są moim zdaniem całkiem duże. Choć Łukaszenka ma pewne wsparcie zewnętrzne, zwłaszcza z Rosji, jak i wewnętrzne ze strony sił bezpieczeństwa, nie będzie w stanie funkcjonować w takiej bańce w nieskończoność" - powiedział.
Reklama
Podkreślił, że Zachód powinien zainwestować w ten atut, jakim może stać się niezależna Białoruś, zaoferować Białorusinom realną alternatywę, niezależnie od tego, jak długo będzie to konieczne. Wskazał, że przykładem takiego wsparcia jest przedstawiony przez Polskę jesienią 2020 roku plan pomocy dla Białorusi.
Odnosząc się do sankcji i problemów wewnątrz UE z ich uzgodnieniem, Przydacz powiedział, że sankcje nie są celem samym w sobie, lecz środkiem do osiągnięcia celu oraz, że UE ustaliła, iż lista osób i instytucji objętych nimi nie jest zamknięta i jeśli władze białoruskie nadal będą stosowały represje, jest możliwość wydłużenia tej listy.
Wendy Morton przypomniała, że Wielka Brytania wraz Kanadą jako pierwsze nałożyły sankcje na członków białoruskiego reżimu, w tym Łukaszenkę, odpowiedzialnych za sfałszowanie wyborów prezydenckich i późniejsze prześladowania przeciwników politycznych, a w zeszłym roku podwoiła pomoc finansową dla niezależnych mediów i organizacji praw człowieka.
"Wielka Brytania będzie nadal udzielać tego wsparcia aż do czasu pokojowego rozwiązania, które jest akceptowalne, sprawiedliwe i odpowiada demokratycznym aspiracjom narodu białoruskiego" - zapewniła podsekretarz stanu w Foreign Office.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ ap/