Ja jestem, ja czuję, ja żyję,
moje serce bije...
Miałem okazję (i przyjemność) zaglądnąć na XVI Przegląd Piosenki
Religijnej "Vincentiana 2000", który pod patronatem Księży Misjonarzy
odbył się w Krakowie. Kilkanaście zespołów z Witoszyna, Wejherowa,
Krakowa, Warszawy, Pabianic, Tarnowa, Wrocławia, Lubni, Zwierzyńca,
Bydgoszczy, Skwierzyny, Skomielnej Białej, Żar, a także z Węgier,
Białorusi i Ukrainy prezentowało piosenki religijne - wesołe i smutne,
proste i pełne refleksji. Wspaniała atmosfera, radosny nastrój, a
przede wszystkim duch wspólnoty tworzyły aurę spotkania.
Kiedy przeszło 30 lat temu trafiłem do duszpasterstwa
akademickiego we Wrocławiu, piosenka religijna jeszcze raczkowała.
Śpiewaliśmy na rajdach i na Mszach św. z wielką radością, choć przyznam,
że niektórzy przedstawiciele najstarszego wtedy pokolenia nie zawsze
patrzyli na nas z zachwytem. Na gitarze grał nam "Harnaś" (dzisiaj
Czcigodny Ksiądz Biskup Doktor Adam Dyczkowski), a chętnie śpiewał
z nami "Wujek" - śp. Ksiądz Kanonik Aleksander Zienkiewicz (cóż bym
dał, by jeszcze raz usłyszeć jego Polesia czar...).
Wydawało się nam wtedy, że w piosence religijnej zmienić
się mogą tylko słowa albo muzyka, bo cóż więcej można wymyślić. Okazało
się jednak, że można. Może nie wymyślić, nie zmodernizować, ale spojrzeć
na otaczający nas świat i ludzi najprościej jak można. Prostota tego
spojrzenia pozwala nieraz dojrzeć sedno prawdy, które przy upiększaniu
wypowiedzi blednie w tle. Dokonałatego "Arka Noego", prezentowana
niedawno w telewizyjnym "Ziarnie".
"Arka Noego" jest jak wspólnota: dorośli i dzieci modlący
się śpiewem. To zespół, w którym "małe modli się najlepiej, duże
modli się jak umie". W ich piosenkach "kto się nawróci, ten się nie
smuci, każdy święty chodzi uśmiechnięty, tylko nawrócona jest zadowolona". Nie są kopią znanego dziecięcego zespołu włoskiego. Są sobą, są
naturalni, bo reżyseria ogranicza się do tego, by maluchy nie rozpełzły
się na scenie w niewiadomych kierunkach. Jak powiedział mi Robert
Friedrich, "taki duży" szef zespołu, słowa ich piosenek napisała
Ewangelia. Jeszcze raz okazuje się, że Ewangelię trzeba umieć czytać.
W "Arce Noego" to potrafią.
Gdy przypomnę sobie kuriozalne dyskusje na temat życia
poczętego, pseudonaukowe dowody, SLD-owsko-unijną walkę o "wolność
kobiety", dziwię się, jak daleko można odejść od oczywistej prawdy.
Dzisiaj, w dobie zalewu liberalizmem, jak w czasach biblijnego potopu,
spojrzeć można przez okno "Arki Noego" i wsłuchać się w słowa ich
piosenki:
To moje pierwsze godziny,
jestem najmłodsze z całej rodziny,
jestem jak małe ziarenko,
czuję, że żyję, urosnę wam prędko.
To moje pierwsze tygodnie,
u mamy pod sercem jest mi wygodnie
i czekam, z radości już skaczę,
kiedy was w końcu wszystkich zobaczę.
Ja jestem, ja czuję, ja żyję, moje serce bije!!!
Pomóż w rozwoju naszego portalu
