Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Spory o film o Papieżu

Reklama

Wiele pisano już, także w Niedzieli, o tym, jak zafałszowany i tendencyjny był film Helen Whitney o Janie Pawle II, którym "uraczyła" nas oficjalna telewizja akurat w rocznicę Pontyfikatu wielkiego Papieża-Polaka. Szybko znaleźli się jednak również zajadli obrońcy filmu, dosłownie idący w zaparte w szarżach dla obrony tego filmu. Nader typowy pod tym względem był tekst Adama Szostkiewicza: Kamerą w papieża (Polityka z 28 października). Autor wysławiał dzieło Whitney jako rzekomo " uczciwy film", wyrosły "z autentycznej fascynacji papieżem" (!). I atakując krytyków filmu, stwierdzał z emfazą: "Czytając protesty i oświadczenia przeciwko ´Papieżowi Tysiąclecia´, ma się wrażenie, że cofnęliśmy się w epokę wymuszanych publicznych samokrytyk. Tylko podsądni mają inne kryptonimy: kręgi liberalne, dysydenci wewnątrz Kościoła, ateiści, środowiska laickie i żydowskie. Żąda się głowy prezesa TVP, podważa autorytet szefa Rady Radiofonii i Telewizji".
Polemizując z tego typu lamentami Szostkiewicza, publicysta Nowego Państwa Piotr Zaremba pisał: "Strasznie zawsze mnie bawi takie szukanie na siłę męczeństwa. Prezes TVP i przewodniczący Rady mają się dobrze i niespecjalnie przejmują się jakimikolwiek krytykami pod własnym adresem, a nieszczęsne, prześladowane ´kręgi liberalne´ kształtują na co dzień gusta milionów Polaków, co wykazał najlepiej niedawny raport Rzeczpospolitej o stanie polskiej telewizji" (Drukowana batalia o film, Nowe Państwo z 3 listopada).

Nowi lewicowi totalitaryści

Ten sam publicysta Nowego Państwa Piotr Zaremba w innym numerze swego tygodnika (z 17 listopada br.) ostro wykpił załgania p. Whitney w toku wywiadu przeprowadzonego z nią dla redakcji Gazety Wyborczej przez Adama Michnika. Jak pisał Zaremba w tekście pt. Dziękujemy Panu, Panie Adamie, "Michnik (...) spytał wprost, dlaczego nie zostały w filmie zaprezentowane racje przeciwników wyświęcania kobiet na kapłanów. Pani Whitney na to, że były one zbyt pogmatwane i sprzeczne. ´To, co nie przekonało Pani, mogło być jasne dla konserwatywnych katolików. Nie należy odbierać widzowi prawa wysłuchania obu stron´ - bystro zauważył naczelny Wyborczej. Na to padła zdumiewająca w swojej prostocie odpowiedź: ´Sądziłam, że wyświadczam przeciwnikom wyświęcania kobiet uprzejmość, rezygnując z ich wypowiedzi´".
Zaremba skomentował te słowa Whitney stwierdzeniem: " Dobrze by było, aby Michnik zadedykował ten fragmencik tym wszystkim, jakże licznym publicystom jego pisma, którzy tropią i wyśmiewają ludzi doszukujących się we współczesnej politycznej poprawności zalążków czegoś bardzo niedobrego - autorytarnego, a może i pretotalitarnego".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Balcerowicz ucieka do NBP

Reklama

Od kilku miesięcy tajemnicą poliszynela był fakt, że w Unii Wolności narastał coraz silniejszy bunt przeciwko stylowi i efektom balcerowiczowskiego kierowania tą partią, 17 września na posiedzeniu Rady Krajowej UW b. minister w rządzie Mazowieckiego - Waldemar Kuczyński przypomniał, jak to pięć lat temu Balcerowicz, obejmując kierownictwo UW, obiecywał, że Unia stanie się największą partią polityczną w Polsce. Tymczasem Unia Wolności wciąż kurczy się i spada w sondażach, ba, niektórzy unici już drżą o to, czy ich partia w ogóle przekroczy 5-procentowy próg przy wyborach do Sejmu. Były gorący orędownik wyboru Balcerowicza na szefa partii - Aleksander Smolar złożył nawet w październiku br. wniosek o przyśpieszenie zjazdu partii, tłumacząc to w wywiadzie dla Rzeczpospolitej z 28 października pt. Czas zmiany liderów: "Chciałem udramatyzować moment, w którym znalazła się Unia. Że straciliśmy czas (...). Moją intencją było zaprotestowanie przeciwko temu, że po wyjściu z rządu Unia zapadła w pewien stan hibernacji, była bardzo mało widoczna (...)". Co zrobił w tej sytuacji Balcerowicz? Uciekając przed widmem porażki na kongresie UW, sam zadeklarował swój plan rezygnacji z szefostwa Unii, tłumacząc to chęcią kandydowania na prezesa Narodowego Banku Polskiego. Bardzo wygodny pretekst dla wytłumaczenia ucieczki przed klęską. Tyle że stojące przed UW zagrożenia nadal pozostaną - jak komentował Jan Wróbel już w tytule swego artykułu o sytuacji w UW pt. Szef odchodzi, kłopoty zostają (Życie z 18 listopada).

Kaczyńskiemu - tak

W Gazecie Wyborczej z 13 listopada - kolejny bardzo interesujący wywiad z ministrem sprawiedliwości Lechem Kaczyńskim, który coraz częściej oceniany jest jako najbardziej dynamiczny i... najlepszy minister obecnego rządu. W udzielonym red. Jarosławowi Kurskiemu wywiadzie pt. Chcę być kreatorem nowej mody min. Kaczyński tak mówi m.in. o patologiach obecnego wymiaru sprawiedliwości: "W przeciętnej sprawie gospodarczej, polegającej na wyłudzeniu czy naruszeniu ustawy o znakach towarowych, zastosowanie aresztu tymczasowego jest oczywistością. Natomiast w sprawie o porwanie - uchodzące w wielu krajach za przestępstwo niemal równe zabójstwu - aresztowania się nie stosuje. Te absurdy dowodzą, że w naszym kraju ochrona człowieka została niezwykle zredukowana (...)".
Komentując wymierzony w niego list 42 profesorów prawa i adwokatów, min. Kaczyński powiedział: "Spodziewałem się tego ataku. Są w tym liście rzeczy wysoce niepokojące. Twierdzi się np., że liberalne prawo - a więc łagodność wobec morderców, gwałcicieli i bandytów - jest składnikiem pojęcia wolności. A więc jeśli przeciętna kara pozbawienia wolności za zbiorowy gwałt wynosi w Polsce trzy lata, to znaczy, że u nas jest wolność. Czy to, że we Francji wynosi sześć lat, a we Włoszech dziesięć, oznacza, że wolności jest we Francji dwa razy mniej, a we Włoszech trzy razy mniej? (...) Przykład z Wrocławia. Brutalnie zgwałcono, a później zamordowano piętnastoletnią dziewczynkę, właściwie jeszcze dziecko. Znaleziono jej ciało z rozerwanymi narządami rodnymi. I prokurator powiada pełnomocnikowi rodziny, że co najwyżej może jednemu ze sprawców postawić zarzut gwałtu. Są ślady zębów tego zbira, ślady DNA, wszelkie możliwe znaki - i nie można postawić zarzutu. (...). W Polsce następuje lawinowy wzrost zaginięć. Wiele przypadków nagłej śmierci nie jest należycie wyjaśnianych. Znam przypadek, w którym lekarz nie wykluczył, że powodem śmierci może być udział osób trzecich, a mimo to nie przeprowadzono nawet sekcji zwłok. Nie przyjechał prokurator. W Polsce ewidentne zabójstwa są kwalifikowane jako pobicia ze skutkiem śmiertelnym".
Min. Kaczyński stanowczo zaakcentował również: "Musi się skończyć swoisty immunitet wobec elit. Społeczeństwo ma prawo wiedzieć, jakie powiązania mają ludzie ze świecznika. Ale moment, w którym o tym powiem, musi wynikać ze stanu śledztw, a także z innych okoliczności, których dziś nie mogę ujawnić".
Redaktor naczelny Nowego Państwa - Anatol Arciuch w tekście pt. Kaczyńskiemu tak (nr z 17 listopada br.), komentując atak 42 liberalnych prawników przeciw min. Kaczyńskiemu, polemizuje z twierdzeniami traktującymi zaostrzenie prawa karnego jako rzekome "realne zagrożenie demokracji", "ograniczenie wolności" etc. Według Arciucha: "(...) pierwszą i najważniejszą z wolności dla zwykłego człowieka jest brak poczucia zagrożenia we własnym domu i na ulicy.
I to właśnie chce nam zapewnić - w miarę możliwości - Lech Kaczyński, popełniając grzech w oczach liberalnych prawników niewybaczalny: gotów jest poświęcić wolność przestępców w imię wolności nas wszystkich".

W obronie Polaków

Rzeczpospolita z 7 listopada przynosi przeprowadzony w Waszyngtonie świetny wywiad Krzysztofa Darewicza z żydowskim adwokatem z USA - Michaelem D. Hausfeldem, adwokatem występującym w imieniu polskich ofiar pracy przymusowej. Wywiad zatytułowany: Cierpieli nie tylko Żydzi rozpoczyna się pytaniem Darewicza: "W czasie negocjacji z Niemcami w sprawie odszkodowań za pracę przymusową odegrał pan, adwokat pochodzenia żydowskiego, wyjątkową rolę - wytrwale bronił pan stanowiska strony polskiej. Niektórzy uważają wręcz, że gdyby nie pan, Polacy dostaliby znacznie mniejsze odszkodowania, a może nawet nie dostaliby ich. Dlaczego stanął pan w obronie Polaków?" Hausfeld odpowiada m.in.: " Mój ojciec urodził się w Polsce. Wprawdzie zaraz po wybuchu wojny musiał ją opuścić, ale jeszcze w sierpniu 1939 r. nie chciał o tym myśleć. Pamiętam list, który ojciec napisał wtedy do swego przyjaciela w Ameryce, namawiającego go do wyjazdu. Stwierdził, że Polska to jego dom i że ma tu dobre życie wśród dobrych ludzi. Te słowa bardzo głęboko utkwiły mi w pamięci i chyba najlepiej tłumaczą stosunek nie tylko mojego ojca, ale też mój do Polski i Polaków. A przecież nie jest tajemnicą, że większość Żydów, zwłaszcza w USA, ma do Polski zupełnie odmienny, bardzo niechętny stosunek.
Ci ludzie oskarżają mnie teraz o to, że jestem zdrajcą. Dlaczego? Dlatego iż podczas negocjacji stanąłem w obronie Polaków i przypomniałem, że oni też cierpieli i też byli ofiarami nazistów. Niestety, innych adwokatów to nie interesuje, jest im to obojętne. Mało tego, według nich, Polacy to przede wszystkim ludzie, którzy pomagali Niemcom, mordowali Żydów, i choćby z tego powodu nie powinni dostawać żadnych odszkodowań. Moim zdaniem, to złe podejście, niehumanitarne i fałszywe w sensie historycznym. Był bowiem holokaust, ale była też wojna i miliony ludzi, nie tylko Żydów, którzy cierpieli.
Żydzi nie powinni rościć sobie prawa do tego, by uznano, że wyłącznie oni cierpieli w czasie wojny. Owszem, może ucierpieli najwięcej, ale nie tylko ich prześladowali i mordowali naziści. Podczas negocjacji broniłem więc stanowiska strony polskiej i innych państw Europy Wschodniej, ponieważ uznałem, że Polacy czy Czesi nie mieli dotychczas okazji powiedzieć głośno światu o swoich cierpieniach (...).
Kolejny konflikt powstał (...) w związku z Żydami mieszkającymi dotychczas w Polsce, Czechach i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Oni mają swoje lokalne organizacje i chcieli, żeby w rozmowach o odszkodowania reprezentowały ich rządy krajów, a przy wypłacie odszkodowań krajowe fundacje - jak na przykład Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie.
My to stanowisko poparliśmy. Ale Światowy Kongres Żydów i Żydowska Konferencja Roszczeniowa założyły, że tylko one mają prawo przemawiać w imieniu wszystkich Żydów i tylko one będą miały prawo do podziału odszkodowań, zwłaszcza że początkowo negocjacje miały doprowadzić do wypłaty przez Niemcy odszkodowań wyłącznie Żydom, i dopiero potem, po złożeniu przez moją kancelarię pozwu zbiorowego w imieniu Polaków, włączono do negocjacji przedstawicieli państw Europy Środkowo-Wschodniej. Ci natomiast, jak się okazało, reprezentowali ośmiokrotnie większą liczbę poszkodowanych niż organizacje żydowskie. Toteż gdy wystąpiliśmy o odszkodowania dla Polaków oraz Żydów nie życzących sobie, żeby w ich imieniu przemawiał Światowy Kongres Żydów, uznani zostaliśmy za ´zdrajców narodu żydowskiego´. Nie wszystkim odpowiadała nasza argumentacja, że to nie są kolejne negocjacje w sprawie kolejnych odszkodowań dla Żydów za holokaust i obozy koncentracyjne, ale negocjacje w imieniu wszystkich ofiar pracy niewolniczej i przymusowej. Wszystkich, ponieważ większość żadnych odszkodowań nigdy nie dostała. (...)
W czasie negocjacji z Niemcami (...) wystąpiłem z żądaniem otwarcia archiwów - władz, firm, banków. Właśnie po to, żeby pokazać, iż historia miała różne oblicza i że oprócz zagłady Żydów naziści popełnili wiele innych zbrodni, wśród nich nie tylko wykorzystywanie ludzi do pracy niewolniczej czy przeprowadzanie na nich pseudomedycznych eksperymentów, ale też wspomniane już przymusowe aborcje, sterylizacje czy ´kinderheimy´. O tym dotychczas nie mówiono, a ofiarami byli przeważnie Polacy i inne słowiańskie nacje. Prawda jest taka, że mojego żądania inni adwokaci nie poparli. W ich przekonaniu bowiem nic by nie zyskali, nagłaśniając te zbrodnie, skoro nie dotyczyły Żydów".
Jedno pytanie gnębiło mnie wciąż w czasie lektury tego tak ważnego wywiadu: czy władze polskie zdobędą się na jakieś uhonorowanie zasług żydowskiego adwokata z USA dla obrony praw Polaków, czy też pozostanie on w cieniu, w czasie gdy w Polsce tak chętnie nagłaśnia się i fetuje w najbardziej wpływowych mediach różnych zagranicznych anty-Polaków?!

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV wzywa do „rewolucji wdzięczności i troski” wobec osób starszych

„Błogosławiony, kto nie stracił nadziei” (por. Syr 14, 2) tak brzmi temat V Światowego Dnia Dziadków i Osób Starszych i orędzia przygotowanego przez Leona XIV na tę okazję. Wydarzenie to – ustanowione przez papieża Franciszka – będzie obchodzone w całym kościele w niedzielę, 27 lipca tego roku.

„Chrześcijańska nadzieja zawsze pobudza nas do większej odwagi, do myślenia z rozmachem, do niezadowalania się status quo. W tym przypadku: do zaangażowania na rzecz zmiany, która przywróci osobom starszym szacunek i miłość” - akcentuje Papież.
CZYTAJ DALEJ

Przesłanie, które płynie z dzisiejszej Ewangelii mówi, że nie wystarcza sama chęć pomagania

2025-07-10 21:29

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Czytamy następnie, że Samarytanin: „Podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem”. To również ważne przesłanie, które płynie do nas z dzisiejszej Ewangelii. Mówi ono, że nie wystarcza tylko sama chęć pomagania. Ważne jest, aby pomagać mądrze, aby pomoc, którą chcemy nieść, była dostosowana do warunków, sytuacji i potrzeb osoby pokrzywdzonej.

Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?» On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego». Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył». Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?» Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź i ty czyń podobnie!»
CZYTAJ DALEJ

Nawrocki: 11 lipca 1943 r. symbolizuje apogeum okrucieństwa zbrodniarzy z UPA

2025-07-11 10:26

[ TEMATY ]

Karol Nawrocki

11 lipca

apogeum

okrucieństwo

zbroddniarze z UPA

Karol Porwich/Niedziela

Karol Nawrocki

Karol Nawrocki

11 lipca 1943 r. symbolizuje apogeum okrucieństwa zbrodniarzy z UPA - ocenił prezydent elekt Karol Nawrocki w mijającą w piątek 82. rocznicę kulminacji zbrodni wołyńskiej. Dla nas Polaków ten dzień to czas refleksji i modlitwy, wspomnienia bestialsko zamordowanych dzieci, kobiet i starców - dodał.

„11 lipca, jak co roku, wspominamy Polaków pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów w ramach Zbrodni Wołyńskiej. Krwawa niedziela, 11 lipca 1943 r. symbolizuje apogeum okrucieństwa zbrodniarzy z UPA. Dla nas Polaków ten dzień to czas refleksji i modlitwy, wspomnienia bestialsko zamordowanych dzieci, kobiet i starców” - napisał Nawrocki na platformie X. „To także wspomnienie polskich wsi, po których nie pozostał ślad. Czasem stoi tam dzisiaj samotny krzyż...” - dodał.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję