Kłopoty gospodarcze Republiki Czeskiej
W dzienniku praskim Slovo ukazał się w rubryce Temat dnia 14
marca br. utrzymany w minorowym tonie komentarz Jirzi´go Bigasa,
który przytaczamy z niewielkimi skrótami:
"Na ludzi wali się jedno nieszczęście za drugim - pisze
Bigas - najpierw choroba szalonych krów, a teraz pryszczyca. Jak
sobie ma z tym poradzić zwykły człowiek? Dla rolników, którzy hodują
zwierzęta, a w Czechach są to prawie wszyscy, oznacza to nowe zagrożenie
dla istniejących gospodarstw. Farmerzy przeżyli powódź, suszę i przerażenie
z powodu szalonych krów. A teraz nie wiedzą, co z nimi będzie. Unia
Europejska stoi przed problemem, skąd wziąć pieniądze na zabezpieczenia
sanitarne przed pryszczycą, skąd wziąć pieniądze na odszkodowania
za wybite stada bydła, świń i owiec. Republika Czeska jest w złej
sytuacji finansowej; rząd łata budżet jak dziurawe spodnie - jedna
dziura przy drugiej. Na wyrównanie skutków powodzi musiał pożyczyć
pieniądze, a podtrzymując nie przynoszące dochodu kolosy przemysłowe,
zadłużył nie tylko współcześnie żyjących, lecz i naszych potomków.
W likwidowaniu skutków suszy do dzisiaj nic nie zrobiono. Dotacje
z Unii Europejskiej, oczywiście, nie nadejdą. Republika Czeska musi
sobie pomóc sama, jak najlepiej potrafi. Będziemy mieli szczęście
w nieszczęściu, jeżeli pryszczyca zatrzyma się przed naszymi granicami"
-
kończy swoją niewesołą wyliczankę popularna czeska gazeta.
Przedłużona niedojrzałość bez odpowiedzialności
Wiedeński dziennik Kurier, przeznaczony dla tzw. masowego czytelnika,
przynosi w numerze z 13 marca br. interesujące zestawienie głosów
psychologów i socjologów, z różnych krajów Zachodu, zgodnie stwierdzających
coraz powszechniejsze przedłużanie się u młodego pokolenia okresu
nieprzygotowania czy wręcz niechęci do wchodzenia w "życie dorosłe"
i do brania na siebie związanej z tym odpowiedzialności za własne
postępowanie. Dopiero po osiągnięciu 30. roku życia młodzi ludzie
zaczynają się czuć w pełni dorośli. Natomiast w grupie wiekowej między
18. i 25. rokiem życia przeważa postawa, którą psycholog Jeffrey
Jensen Arnett określa jako "szczególną fazę życia, w której jeszcze
można eksperymentować z samym sobą i w której nie ma się ochoty do
podejmowania ostatecznych decyzji życiowych".
Z badań nad tą grupą 18-25-latków, opublikowanych w czasopiśmie
Psychologie Heute (cytowanym przez Kurier), wynika, że jest to w
jakimś stopniu skutkiem coraz bardziej wydłużających się procesów
edukacyjnych, ale także wynikiem obawy młodych ludzi przed zakładaniem
rodziny i braniem na siebie związanych z tym obowiązków. Cytowany
w tekście socjolog Frederic Hudson określa tę stale powiększającą
się grupę młodych ludzi jako "analfabetów egzystencjalnych".
Artykuł ten, obrazujący stosunki w zamożnych społeczeństwach
Zachodu, nie powinien jednak być odbierany jako opis egzotyki. Zjawiska
podobne są już dostrzegane także w polskich warunkach.
Ambasada amerykańska przenosi się z Bonn do Berlina
Przywrócenie Berlinowi po zjednoczeniu Niemiec ponownie rangi
stolicy kraju spowodowało nie tylko ogromny ruch budowlany w tym
mieście, lecz także dość osobliwe nieraz problemy. Ambasada Stanów
Zjednoczonych, rezydująca od 1949 r. w Bonn, pragnie powrócić na
swoje dawne miejsce przy Pariser Platz w pobliżu Bramy Brandenburskiej,
ale nie jest to takie proste. Przez dłuższy czas trwał cichy spór
z władzami Berlina o strefę bezpieczeństwa, jaka - w myśl zarządzeń
wprowadzonych wskutek nasilających się na całym świecie aktów terroru
-
powinna otaczać każdą amerykańską placówkę dyplomatyczną
za granicą. Jak pisze dziennik Berliner Morgenpost, Amerykanie żądali
początkowo pasa terenu o szerokości 30 metrów, co całkowicie sparaliżowałoby
ruch kołowy w tym "salonie Berlina". Dopiero nowy sekretarz stanu
Colin Powell przejawił gotowość do ustępstw w tej sprawie. Stało
się tak po tym, jak ambasady Wielkiej Brytanii i Francji, które również
tradycyjnie zostały ulokowane w pobliżu Bramy Brandenburskiej, zrezygnowały
z analogicznych stref bezpieczeństwa. Nadal jednak projekty obejmują
budowę wzmocnionych ogrodzeń, wartowni oraz ukrytych pod ziemią,
lecz zdolnych do szybkiego wysunięcia, barier pancernych. Placówki
dyplomatyczne coraz bardziej upodabniają się do fortec pogranicznych,
tracąc charakter pałacowych rezydencji, jakimi były jeszcze w pierwszej
połowie XX wieku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu