Nasi Czytelnicy potrafią już wskazać na niebie najdalszy obiekt
widoczny gołym okiem z Ziemi. Jest nim odległa o ok. 2,2 mln lat
świetlnych Wielka Mgławica w Andromedzie, która szybko zachodzi teraz
pod horyzont. Znamy dobrze "z widzenia" tę niepozorną i ledwie dostrzegalną
mgiełkę, a ponieważ dzieli nas wprost niewyobrażalna odległość, jest
ona przedmiotem zachwytu dla obserwatorów wieczornego nieba. Oto
przecież "uchwyciliśmy" wzrokiem światełko sprzed ponad 2 mln lat,
a wewnątrz tej mgiełki znajdują się miliardy wielkich gwiazd!
Wielka Mgławica w Andromedzie jest galaktyką 2-3 razy
większą od naszej Drogi Mlecznej. Jest też do niej bardzo podobna.
Z zaciekawieniem badamy więc tę Mgławicę, usiłując w ten sposób dowiedzieć
się czegoś i o naszej Galaktyce. W trakcie tych badań okazało się,
że Wielka Mgławica w Andromedzie zbliża się do nas z zawrotną prędkością
120 kilometrów na sekundę! No a ten fakt nie jest już taki zabawny.
Nieuchronnie dojdzie przecież do zderzenia naszej Drogi Mlecznej
z tą wielką mgiełką, w trakcie którego zostaniemy przez nią "pożarci". Na szczęście dla człowieka jest to bardzo odległa i wprost niewyobrażalna
perspektywa, której ludzkość prawdopodobnie już nie doczeka. Wokół
Wielkiej Mgławicy Andromedy krąży ok. 20 małych i pożeranych właśnie
galaktyk, zaś kilka następnych zniknęło już w jej wnętrzu. Co za
okropna żarłoczna galaktyka - pomyślisz sobie zapewne, Drogi Czytelniku.
I oto parę lat temu astronomowie z Cambridge zbadali
pobliską galaktykę karłowatą w Strzelcu. Na peryferiach naszej grzecznej
Drogi Mlecznej cała grupa gwiazd poruszała się w zupełnie innym kierunku
niż macierzyste gwiazdy naszej Galaktyki. Wszystkie więc musiały
być gwiazdami pobliskiej galaktyki karłowatej Strzelca. Komputer
odtworzył potem wstecz tory ruchu tych gwiazd, co wyraźnie potwierdziło
nieśmiałe wtedy przypuszczenia o żarłoczności również i naszej kochanej
Galaktyki. No bo dosłownie na naszych oczach pochłania ona właśnie
mniejszą i słabszą galaktykę karłowatą w Strzelcu! Cała uczta potrwa
zaledwie 100 mln lat, po czym po tamtej galaktyce nie pozostanie
nawet najmniejszy ślad.
Wygląda więc na to, że Droga Mleczna rozrosła się kosztem
wielu pożartych wcześniej galaktyk. A następnych potencjalnych ofiar
wcale nie brakuje. Oto od Małego Obłoku Magellana rozciąga się w
naszym kierunku wąski strumień gazów i pyłów międzygwiezdnych, widoczny
na bardzo dokładnych fotografiach. Wojownicza Droga Mleczna zaczęła
właśnie wysysać materię ze swojego bliskiego, ale słabszego sąsiada.
Wskutek nieustannej wędrówki, dawno temu, obydwie galaktyki wyminęły
się dosłownie o włos. Ale jednak potężna siła grawitacji schwytała
w sidła swą ofiarę. Już za kilka miliardów lat dojdzie do zderzenia.
Jednak Mały i Wielki Obłok Magellana są dużo większe od galaktyki
karłowatej w Strzelcu, co spowoduje już odczuwalne i poważne skutki
w Drodze Mlecznej.
Wszystkie galaktyki są więc bardzo zadziorne, a kolizje
między nimi są częste w całym wielkim wszechświecie. Szacuje się,
że każda galaktyka przeżyła już przeciętnie po kilkanaście takich
zderzeń. Niekoniecznie muszą to być poważne zderzenia czołowe. Najczęściej
jedna z galaktyk zgarnia tylko pewną liczbę zewnętrzych gwiazd drugiej
galaktyki, która pozostaje potem trochę postrzępiona. Co najmniej
jedna trzecia znanych galaktyk powstała wskutek kolizji lub "pożarcia"
innych, co można w prosty sposób wywnioskować z ich postrzępionego
kształtu. Odległe o 60 mln lat świetlnych Anteny w Konstelacji Kruka
są najbardziej widowiskowym przykładem zderzenia dwóch galaktyk,
a na ich fotografii widać nawet kształt ludzkiego serca. Podczas
tego zderzenia siły grawitacji sprężyły obłoki gazu międzygwiezdnego,
po czym doszło do widowiskowych narodzin milionów nowych gwiazd.
Ta kolizja okazała się więc dla galaktyk pożyteczną i odmładzającą
je kuracją.
Czytając o wielkich katastrofach na Ziemi, nie zdajemy
sobie chyba sprawy ze skali wszystkich katastrof dotykających planety,
gwiazdy i galaktyki. To naprawdę potężne i trudne do wyobrażenia
siły, których niebezpieczeństwa w ogóle nie odczuwamy w naszych małych
i bezpiecznych ojczyznach. I pomyśleć tylko, że to wszystko dzieje
się nad naszymi głowami. Na cichym i spokojnym, wydawałoby się, niebie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu