29. Zrzucanie na Polaków winy za samoizolację Żydów
Polacy są winieni przez Grossa dosłownie za wszystko, także
za skrajny samoizolacjonizm Żydów, ich sztywne odgradzanie się przez
wieki od chrześcijan. Na s. 90 Upiornej dekady Gross tłumaczy odgraniczanie
się żydowskiej gminy przez wieki od Polaków tym, że musiała się ona "
trzymać oddzielnie od niechętnego jej otoczenia okolicznej ludności". W rzeczywistości izolacja Żydów wynikała głównie z postaw ich rabinów,
obawiających się, że bliższe kontakty z Polakami i poznanie ich języka,
ułatwią rzecz, której rabini najbardziej się bali - wyrzeczenie się
przez ich podopiecznych wiary mojżeszowej. Stąd wynikało ich poparcie
dla jidysh - żargonu języka niemieckiego, języka swych okrutnych
prześladowców we wczesnym średniowieczu, zamiast uczenia się języka
polskiego. Izolacjonizm Żydów ułatwiły przyznane im zbyt duże przywileje
- zwłaszcza przyznanie Żydom w przywileju kaliskim (1264 r.) własnego
sądownictwa, które znalazło się w rękach rabinów. Żydowski historyk
- dr N. Schiper pisał w 1926 r. w książce Dzieje Żydów w Polsce oraz
przegląd ich kultury duchowej, że: "Przyznanie Żydom przywilejów
własnego sądownictwa (...) oddało ich pod wyłączną władzę rabinów". Sądy rabinackie niejednokrotnie wykorzystywały swe uprawnienia
do bezlitosnego karania śmiercią, i to okrutną (np. przez gotowanie
we wrzątku lub chłostanie) żydowskich "heretyków" lub odstępców od
wiary mojżeszowej np. na katolicyzm (!) Pisał o tym m.in. prof. Israel
Shahak w książce Żydowskie dzieje i religia i prof. Jakub Goldberg
w książce Converted Jews in the Polish Commonwealth. Tragicznym wręcz
paradoksem był fakt, że w tak tolerancyjnej Rzeczypospolitej Obojga
Narodów dzięki przyznanej Żydom ogromnej autonomii i oddaniu sądownictwa
w ręce rabinów przez stulecia utrzymywały się w Polsce żydowskie
enklawy krwiożerczego fanatyzmu religijnego. Fanatyczni rabini mogli
po cichu bezkarnie mordować nienawistnych im "heretyków" i konwertytów
na wiarę chrześcijańską.
Warto przypomnieć również to, co pisała Ewa Świderska
w Znaku (nr 2-3 z 1983 r.) o "zachowawczym charakterze" polskich
Żydów, który skłaniał ich do ciągłego trwania w niechętnym odosobnieniu.
Jak pisał przywódca syjonistyczny Włodzimierz Żabotyński: "Ghetta
tworzyliśmy sami, dobrowolnie (...)". Por. jego książkę Państwo żydowskie,
Warszawa 1937, s. 29.
Reklama
30. Fałsz uogólnień o występującej jakoby wszędzie niechęci między Polakami i Żydami
Trudno pogodzić się z malowanym tak wytrwale przez Grossa obrazem stosunków między Polakami a Żydami charakteryzujących się wszędzie jakoby niechęcią i wrogością. Gross twierdzi w Upiornej dekadzie ( s. 46), iż: "W każdym miasteczku, w każdym sąsiedztwie uczucia niechęci do Żydów wplecione były w historię osobistych zadrażnień i urazów". Na s. 88 Upiornej dekady czytamy, że polska ludność nie była na ogół przyjazna Żydom. Na s. 69 tejże książki znów czytamy o generalnie otaczających mniejszość żydowską wrogo do niej nastawionych sąsiadach. Ten strasznie ciemny obraz wzajemnych stosunków polsko-żydowskich przed 1939 r. nie ma żadnego potwierdzenia w realnych faktach. Mógłbym długo tu cytować fragmenty z różnych książek żydowskich, piszących o dobrych czy przyjaznych stosunkach między Polakami a Żydami w ich okolicach. Tak jak np. w książce Rożyszcze, my old home Gershona Zika (Tel Aviv, 1976, s. 45), gdzie czytamy: "Stosunki między Żydami a lokalną ludnością gojowską, która była głównie polska, były bardzo dobre aż do wybuchu wojny". Podobne stwierdzenia czytamy m.in. na s. 615 książki Darkness and Desolation o Brasławiu, w książce Lost Jewish Worlds" (s. 232) o Okiennikach, w książce F. Schulman: A Partisan´s Memoir (s. 24-25). Te i liczne inne przykłady zadają kłam uogólnieniom o rzekomych niechęciach polsko-żydowskich "w każdym miasteczku, w każdym sąsiedztwie".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
31. Fałsz o Żydach w bezpiece jako drobiażdżku "bez znaczenia"
Gross zawsze idzie "na całość" w najskrajniejszych nawet kłamstwach
o Polsce, gdy wie, że ma do czynienia z niewiele wiedzącymi o polskiej
historii amerykańskimi czytelnikami. I tak np. w wydanej w 2000 r.
w Princeton pracy zbiorowej Politics of Retribution un Europe w przypisie
73 do s. 125 zapewnia, że liczba osób żydowskiego pochodzenia w aparacie
represji w Polsce mieściła się w granicach "kilku tuzinów", co było "
bez
znaczenia" (w oryginale "trivial" - J.R.N.) na tle całej
polskiej ludności, ok. 27 milionów w tym czasie. Przypomnijmy, że
nawet Krystyna Kersten, zawsze skłonna do pomniejszania roli Żydów
w polskiej bezpiece, twierdziła, że już w listopadzie 1945 r. w aparacie
UB pracowało 438 Żydów (K. Kersten: Polacy, Żydzi, Komunizm, Warszawa
1992, s. 82). 438 Żydów to nie kilka tuzinów, jak liczy
domorosły matematyk Gross, lecz ponad 36 tuzinów. Poza
tym od listopada 1945 r., gdy Żydów w bezpiece miało być 438, ich
liczba stale wzrastała. Co najważniejsze, zajmowali oni w bezpiece
kluczowe stanowiska, co oznaczało, że wcale nie byli tam drobiażdżkiem "
bez znaczenia", jak Gross wmawia naiwnym Amerykanom.
Przypomnijmy, że poza J. Bermanem nadzorującym bezpieczeństwo
jako kluczową postacią w Biurze Politycznym KC PZPR, w samym Ministerstwie
Bezpieczeństwa Publicznego pracowali m.in. następujący bezpieczniacy
żydowskiego pochodzenia: wiceministrowie MBP M. Mietkowwski i R.
Romkowski, dowódca KBW J. Huabner, dyrektorzy Gabinetu Ministra BP:
L. Ajzen-Andrzejewski i
J. Burgin, dyr. Dep.V, a później Dep. III - J. Brystiger,
dyr. Dep. Śledczego J. Różański, dyr. Dep. X A. Fejgin, dyr. Dep.
III J. Czaplicki, wicedyr. Dep. X J. Światło, dyr. Dep. IV J. Kratko,
dyr. Dep. IV A. Wolski-Dyszko, dyr. Dep. II L. Rubinstejn, dyr. Dep.
VII, a później dyr. Dep. III J. Czaplicki, dyr. Dep. Więziennictwa
D. J. Łańcut (wg książki M. Piotrowskiego Ludzie Bezpieki w walce
z Narodem i Kościołem, Lublin 2000). Nie wyliczam wszystkich dalszych
dyrektorów, wicedyrektorów, prokuratorów i sędziów, m.in. głównych
winowajców mordu sądowego na gen. "Nilu"-Fieldorfie, bo musiałoby
to zająć wiele stron. Szokuje tylko niebywała bezczelność w przedstawianiu
jako drobiażdżku bez znaczenia tej wielkiej, a bardzo jednorodnej
swoistej Ligi Nadzorców i Dyrektorów.
32. Fałsz o "antysemitach" w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego
Inną manipulacją Grossa jest podjęta przez niego próba przekonania
naiwnych amerykańskich czytelników, że w ówczesnym Ministerstwie
Bezpieczeństwa Publicznego grasowali antysemici, ba - nadawali mu
ton. W szkicu publikowanym w cytowanej wyżej Politics of Retribution...,
w przypisie 83 do s. 127 Gross pisze o "epizodzie ilustrującym antysemickie
postawy pracowników Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego". Tym
epizodem ma być znalezienie w owych stalinowskich latach 2 (słownie
dwóch) anonimowych listów w skrzyneczce zawierającej sugestie poprawy
pracy MBP. W listach zapytywano, dlaczego tylko Żydzi mają wysokie
pozycje, są kierownikami i bossami. I te dwa listy (!) mają według
Grossa ilustrować "antysemickie postawy w MBP" w sytuacji, gdy skrajnie
pomniejszył faktyczny obraz pozycji, jakie zajmowali "towarzysze
żydowscy" w bezpiece. Nic dodać, nic ująć.
O kolejnych kłamstwach Grossa - w następnym numerze Niedzieli.