Sposób na mroźną zimę
Miał być raj na ziemi, z rajem podatkowym włącznie, ale na razie mamy podatkowe piekło. Państwo kosztuje nas coraz więcej. Od 1 stycznia poszły w górę podatki od domów, warsztatów, handlu na targowiskach. Wrażliwa społecznie koalicja nie oszczędza nikogo, nawet czworonogów. Im też przyfasowano wyższy podatek (Życie, 10 stycznia). Od samych takich wiadomości cieplej robi się na sercu. Kto wie, może to jeden ze sposobów na najostrzejszą w ostatnich latach zimę.
Krótka informacja
Najgorętsze spotkanie w zimowej aurze mamy już za sobą. Dla przypomnienia. Spotkali się przedstawiciele rządu z przedstawicielami Rady Polityki Pieniężnej. I właściwie informację o tym spotkaniu można na tym zakończyć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Postęp
Ministra skarbu Wiesława Kaczmarka zaniepokoił stan sumienia
posłów opozycji, którzy wnioskowali o jego odwołanie. Zdaniem ministra,
posłów opozycji dręczą wyrzuty sumienia, a
próbując je uśmierzyć, zapełniają papiery wnioskami o odwołanie
to jednego, to drugiego ministra z jaśnie panującego nam rządu. Zadziwiająca
jest ta troskliwość i - nie bójmy się powiedzieć - czułość, z jaką
minister pochyla się nad sumieniami bądź co bądź politycznych przeciwników.
Widzimy tutaj zdecydowany postęp, bo jeszcze niedawno opozycyjny
SLD wyraźnie mówił, że ludzie poprzedniej rządzącej koalicji, a dziś
opozycji żadnego sumienia nie mają.
Mróz bez sumienia
Reklama
Ten brak sumienia poprzedniej ekipy objawiał się szczególnie zimą, a najszybciej zauważali go dziennikarze organu SLD - Trybuny. Każdy zamarznięty człowiek był tego fatalnego braku najwyrazistszym dowodem. Teraz ludzie bez sumienia odeszli, przyszli ludzie z sumieniem. Wraz z nimi przyszła sroga zima - oczywiście, nie sugerujemy, że ją przynieśli - a z nią kolejni zamarznięci w czarnej liczbie przekraczającej tragiczną statystykę lat ubiegłych. O ile jednak przedtem dla Trybuny były to ofiary Buzka, teraz są to jedynie ofiary zupełnie obcych mrozów. Ten mróz to dopiero nie ma sumienia.
Ulubieńcy premiera
Eufemistycznie mówi się, że obecny rząd z rządzeniem radzi sobie średnio. Byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie poprzednia ekipa. Leszek Miller i jego kompania wspierają się osiągnięciami poprzedników, jak tylko mogą, i zapowiadają w nowej strategii informacyjnej, że wspierać się będą jeszcze długo i długo. Raz po raz słyszymy - Buzek, Steinhoff, o ulubieńcu premiera Marianie Krzaklewskim już nie wspominając. Ponoć Miller już nic innego nawet przez sen nie mówi. A i babcie już zaczęły Buzkiem i Krzaklewskim niesforne wnuki straszyć.